sobota, 21 stycznia 2012

JURODIWI - BOŻY SZALEŃCY 

 

Mam nadzieję, że ks. Rafał nie obrazi się, że w całości przytoczę jego dzisiejszą katechezę.
Czuję, jakby dotyczyła ona bardzo żywotnie mojej osoby. W duszy ciągnie mnie do wyzwolenia się od codzienności, poświęcenia każdej sekundy roli Bożego Narzędzia. Wiem, że jest to niemożliwe, dopóki nie będzie taka wola Jego. 
Tylko Bóg może pomóc wyzwolić się od uwikłań. Być choć w cząstce takim jurodiwym - to znaczy być o tę cząstkę bardziej człowiekiem i o tę cząstkę bliżej Boga. /A.B./






ks. Rafał Szwdowicz:
Mk 3,20-21

Jezus przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: „Odszedł od zmysłów”.

Czytając Ewangelię ma się wrażenie jakby wielu przeciwnych Chrystusowi ludzi, chciałoby z Niego zrobić jakiegoś niespełna rozumu szaleńca, który swoją postawą kontestuje sztywny porządek prawa. O wielu chrześcijanach dzisiaj się mówi w kategoriach jakiegoś szaleństwa, dziwactwa, swoistego odejścia od zmysłów...takie szyderstwa i prześmiewcze teksty na chrześcijan spływały od poczatku Kościoła, a jeszcze bardziej dzisiaj. Płyneły potoki brudnych słów, groźby i kamienie, pomyje i pomówienia. Chciałbym się podzielić taką refleksją o takim pięknym odejściu od zmysłów, szaleństwie ze względu na Chrystusa. "By ocalić w Kościele wiarygodność Ewangelii, Duch Boży posyła w swoim czasie proroków i wyznawców", pisze ks. Hryniewicz. Takimi burzycielami ustalonych schematów zachowań, burzycielami sumień w chrześcijaństwie szczególnie wschodnim są charyzmatyczni ludzie, pełni wewnętrznego pokoju, obdarzeni darem wczuwania się w ludzkie potrzeby i leczenia tego co, trudne i chore, skostniałe i nadęte. Gdy Kosciół przezywał kryzysy zewnętrzne i wewnętrzne, groził mu formalizm i zapomnienie o swojej właściwej misji bycia dla drugiego człowieka w miłości Boga, wtedy pojawiali się również szaleńscy Boży- Jurodiwi odwąni i wewnętrznie wolni. Wyrywający wierzących z marazmu, uśpienia, duchowego lenistwa, materializmu i zniewolenia demonów. Zwykli ludzie którzy jak lampa stawiali się tymi którzy rozbudzali w sercach poczucie sprawiedliwości i prawdy, otwarcia na Boży pokój. Wytykani palcami, a jednocześnie duchowo podziwiani, świeci dziwacy. "Szaleniec jest symbolem zagubionych tego świata, którzy przeznaczeni są do tego, aby dostąpić życia wiecznego. Szaleniec nie jest żadną filozofią, lecz jakoscią świadomości życia, niekończącą się troską o ludzkoą tożsamość...to nie produkt osiągnięć intelektualnych, lecz tworzenie kultury serca." (Cecil Collins). Ta kultura serca to wewnętrzna wolność która chce wychodzić z przesłaniem do drugiego człowieka, aby go wewnętrznie poruszyć, wstrząsnąć a może nawet wystraszyć. "Szaleniec w Chrystusie jest podobnie wolny, on tez nie ma nic do stracenia, nie dlatego, że został z wszystkiego ograbiony, ale wyrzekł się wszystkiego z własnej nieprzymuszonej woli...nie ma żadnych majetności, rodziny, pozycji i przez to może mówić prawdę z prorocką śmiełością. Nie można go w jakikolwiek sposób wykorzystać, bo nie ma żadnych ambicji, a boi się tylko Boga. To powołanie do szaleństwa przez wzgląd na Chrystusa nie ogranicza się jedynie do Rosji. Już od czwartego wieku charakterystyczne jest również dla chrześcijaństwa greckiego, syryjskiego. Świętych szalenców można spotkac na chrześcijańskim Zachodzie, a nawet całkowicie poza tradycją chrześcijańską, na przykład pośród chasydów judaizmu, sufich islamu i buddystów zen. Szaleniec jest postacia znaną powszechnie."( bp. Kallistos Ware Królestwo wnętrza ). Samo osobiście będąc kiedyś w Bielsku Podlaskim widziałem takiego jurodiwego który chodził w podartym habicie, snadałach zrobionych z chinskich trampek, długiej brodzie, obwieszony krzyżykami i obrazkami świętych. Miał spokojne piękne oblicze, uśmiech na twarzy, jakiś  blask emanował z jego człowieczeństwa, każdego z przechodniów którego spotykał obdarowywał jakimś duchowym znakiem zapytania. Wchodził do cerkwi, padał na ziemię, coś mamrotał, bił pokłony a potem wybiegał. Wszyscy mówili święty wariat, a on miał wszystko w nosie...miał swój wewnętrzny świat, do którego chciał zaprosić wszystkich. Znak i ikona Chrystusa który odszedł od zmysłów. Czy my jesteśmy w dzisiejszym paraliżujacym nas bezbożnością świecie jesteśmy zdolni do szaleństwa Ewangelii ? Bóg stał się szalonym z miłości do człowieka. Bóg stał się wszystkim dla ciebie, czy ty potrafisz stać się wszystkim dla Niego ? Życzę odwagi szaleństwa

czwartek, 19 stycznia 2012

"Modlitwa z Ikoną" - aut. ks. Jacek Wróbel

Dzisiaj ośmielam się  zacytować kompletną stronę z witryny DROGA IKONY ks. Jacka Wróbla. Chciałem dawno napisać na swoim blogu przemyślenia o roli modlitwy w pracy i życiu ikonopisa. Po kilkakrotnym zapoznaniu się z opracowaniami ks. Wróbla zrezygnowałem - nic lepszego nie wymyślę. Warto sięgać do stron Drogi Ikony. Jest to silna motywacja nie tylko dla biorących udział w wydarzeniach organizowanych przez tę grupę.  A strona "Modlitwa z ikoną" to po prostu NIEZBĘDNIK.

 

Modlitwa z ikoną

Modlitwa przygotowawcza przed ikonopisaniem:

+
Ty, Boski Mistrzu wszystkiego co istnieje,
oświeć i kieruj duszą i ciałem sługi Twego;
prowadź jego rękę,
aby mógł godnie i doskonale 
przedstawiać Twój obraz,
obraz świętej Twojej Matki
i wszystkich Twoich świętych
ku chwale, radości i upiększeniu
świętego Twego Kościoła. Amen



  Modlić się z ikoną 
 „Nieustannie się módlcie” (1 Tes 5,17). Tymi słowami św. Paweł zachęca nas do ciągłego poszukiwania kontaktu z Bogiem – aby oczy serca zwrócone były ku Źródłu życia. Jednak czy wyrażenie „oczy serca” nie jest dla naszego doświadczenia zbyt abstrakcyjne tak, że w konsekwencji nie wiemy jak się modlić. Może więc, zanim uda nam się zapanować nad naszymi oczami wewnętrznymi, warto skierować nasze oczy cielesne na oblicze Chrystusa, który daje nam się w ikonie.
Od początku chrześcijaństwa ikona towarzyszy wierzącym jako świadectwo zbawienia, a zarazem miejsce szczególnego spotkania z Bogiem. Możliwe jest to dzięki wierze i przekonaniu, że święty obraz, przed którym trwa się na modlitwie to coś więcej niż kawałek deski, złota i farby, że w ikonie obecny jest Chrystus.  Odkąd Syn Boży stał się człowiekiem – „co oczami naszymi wiedzieliśmy, na co patrzyliśmy i czego ręce nasze dotykały” (1 J 1, 2) –  Bóg rzeczywiście stał się dla nas bliski. I więcej, patrząc na Jezusa Chrystusa, wcielonego Boga, oglądamy obraz, według którego zostaliśmy stworzeni (Rdz 1, 27).
         Stworzył nas także Bóg na swoje podobieństwo. To znaczy, że w Jego zamiarze człowiek nie tylko ma w sobie nosić świadectwo (obraz) miłości Bożej, ale że ma ono być świadectwem najwierniejszym, najbliższym Prawdy. Dlatego też cały nasz wysiłek, cała nasza modlitwa o tyle osiąga swój skutek, o ile ostatecznie zmierza do tego, aby „upodobnić się do Boga – w takiej mierze, w jakiej jest to możliwe dla ludzkiej natury” (św. Bazyli). Przyjrzyjmy się zatem dynamice naszego wnętrza, a może znajdziemy środek, który zaradzi tej potrzebie.
         Grzech jest czymś, co niszczy w nas Boże podobieństwo. Człowiek w ten sposób staje się obrazem (po grecku „ikoną”) ale niepodobnym, wręcz karykaturalnym. Chrystus przyszedł na świat, aby Obraz Boży był odtąd już znany, aby już nikt nie musiał mówić „pokaż nam Ojca”, bo kto wpatruje się w Syna, ten widzi i Ojca. A kto wpatruje się w Syna, ten zaczyna rozumieć na czym polega nasze człowieczeństwo i powołanie, aby stać się jak Syn, prawdziwą ikoną Ojca. Bo „On jest obrazem Boga niewidzialnego” (Kol 1, 15), my zaś powinniśmy pozwolić, aby ten obraz w nas zajaśniał. Dlatego stając na modlitwie przed obliczem Chrystusa „my wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu” (2 Kor 3, 18). Poznając Jezusa, poznajemy prawdę – i to tę najgłębsza, przynoszącą radość a nie rozczarowanie – prawdę o sobie.
         Ikona może stać się dla nas narzędziem i środkiem takiej przemiany. Stając przed nią, zawsze stawiamy się przed Jezusem. Choćby to była ikona Matki Bożej, świętych czy przedstawiająca wydarzenia biblijne, to zawsze odwołują się one do Pierwowzoru, do Sprawcy zbawienia i w ten sposób Go uobecniają. Nie byłoby przecież Bożego macierzyństwa Maryi ani chwały świętych, gdyby nie pociągnął ich i nie przemienił sam Bóg przez Ducha Świętego. Modląc się przed ikoną stajemy się uczestnikami wydarzeń, które wyraża, uczestnikami łaski, której dostąpili przedstawieni na ikonie. Stawiając się przed ikoną Chrystusa, stajemy przed Nim samym.
         Ikona może stać się drogą modlitwy, szczególnym miejscem czerpania i odbudowywania w sobie Bożego obrazu. Proste trwanie przed obliczem Jezusa może sprawić, że nasza sytuacja stanie się z czasem podobna do ślepca z Ewangelii, który stopniowo zaczyna odzyskiwać wzrok (Mk 8, 22-25). Wpatrywanie się w „jasność Pańską” w końcu uwolni z naszych ust spontaniczny i radosny okrzyk: „Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie, godne podziwu są Twoje dzieła”! (Ps 139, 14), bo zobaczymy się nie własnymi, ale wpatrującymi się w nas, Jezusowymi oczyma.
         Modlitwa ikoną jest prosta, czasem może zbyt prosta byśmy chcieli po nią sięgnąć. A jednak nie jest łatwa, bo wymaga cierpliwości i pokornego poddania się trwaniu. Nie bez znaczenia jest więc, aby dobrać taką ikonę, która będzie wyrażała dla nas piękno, przed którą „będzie nam się chciało” modlić. Nie powinna być zbyt mała, aby nie zmęczyć się wytężaniem wzroku, by dostrzec namalowaną na niej postać, ani zbyt duża, by nie rozpraszała nas wielością szczegółów. Dobrze jest umieścić ją w miejscu, gdzie będzie centralna, a otoczenie nie będzie stwarzać dla naszego wzroku konkurencji, odciągając wielością kolorów lub rzeczy. Można zapalić przy niej świeczkę, aby migoczącym, żywym światłem oświetlała oblicze postaci. W każdym razie należy stworzyć taki klimat, aby sprzyjał cichej i w miarę możliwości nieruchomej kontemplacji od 20 min do 1 godziny.
         Pozycja ciała powinna sprzyjać wyciszeniu i skupieniu wzroku na ikonie. Dlatego ważne jest aby umieścić ją tak, aby wzrok swobodnie i naturalnie spoczywał na obliczu przedstawianej Postaci. Jak każda modlitwa, kontemplacja ikony również wymaga uświadomienia sobie obecności Boga. Dlatego na początku tej medytacyjnej drogi dobrze jest sięgnąć po ikonę Chrystusa. Jak w każdej modlitwie i tu powinna nam towarzyszyć intencja – przede wszystkim osobistego spotkania. Takiemu trwaniu może sprzyjać bardzo krótka, powtarzana modlitwa obecności – wypowiadanie imienia „Jezus”, zawołanie „przyjdź Jezu” lub inna, odpowiadająca naszemu pragnieniu. Możemy posłużyć się też ikoną Matki Bożej z Dzieciątkiem, wtedy nasza modlitwa niech będzie pragnieniem pełnienia się woli Bożej w naszym życiu. Tu może być nam pomocne modlitewne wzdychanie „bądź wola Twoja” lub „niech mi się stanie”. Jednak wezwania te nie są one konieczne. Ciche, skupione zapatrzenie się może w zupełności wystarczyć do nasycenia się Bożą obecnością i łaską.
         Aby modlitwa nasza była skuteczna, potrzeba naszej wierności. Jednorazowa kontemplacja może przysporzyć nam wrażeń estetycznych, ale raczej nic ponad to. Regularne spotykanie się z Chrystusem – i więcej, z całą Trójcą, o czym następnym razem – może wyzwolić w nas uczucia głębokie i spontaniczne, i sprawić, że modlitwa nasza stanie się modlitwą odpocznienia.

Jacek Wróbel SJ
Tekst ukazał się w "Szumie z Nieba" (5/2003)

niedziela, 15 stycznia 2012

Tydzień Modlitw O Jedność Chrześcijan w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej

Niesłychane wyróżnienie jak dla mnie.
Tylko Bogu dziękować.
Wierzyć mi się nie chce, że włączono moje ikony do tak znaczącego wydarzenia.

O ikonie Trójcy Świętej


Dzisiaj słowo o ikonie Trójcy Świetej Rublova. Najpierw fragment książki Paula Evdokimowa, potem opracowanie autorstwa ks. Rafała Szwedowicza, salezjanina.
Jako ilustrację wykorzystuję zdjęcie z galerii parafii Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych w Pile.
Ten piękny ołtarz Trójcy Świętej i kontemplacja Ikony wg tekstu ks. Rafała jakoś ogromnie mi pasują, dopełniają nasze, katolickie gloryfikowanie Boga w Trójcy Jedynego.



Interpretacja ikony Rublowa 

Niniejszy tekst stanowi fragment książki Paula Evdokimova "Sztuka ikony. Teologia Piękna", Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa 1999, s. 205 - 215. 

W 1515 r. katedra Zaśnięcia Matki Bożej w Moskwie została ozdobiona wspaniałymi ikonami, które wykonali uczniowie wielkiego mistrza Rublowa. Kiedy metropolita, biskupi i wierni weszli do wnętrza, wszyscy zgodnie zakrzyknęli: „Zaprawdę, niebiosa otwierają się i widać Bożą wspaniałość". Odczucie to staje się tym bardziej zrozumiałe wobec ikony nad ikonami, ikony Trójcy Świętej, którą mnich Andrzej Rublow wykonał w 1425 r. Około sto pięćdziesiąt lat później „sobór stu rozdziałów" ustanawia ją jako wzór ikonografii i wszystkich przedstawień Trójcy Świętej.

W 1904 r. komisja konserwatorska zdejmuje metalowe ozdoby i po usunięciu nałożonych później warstw ikona jaśnieje takim blaskiem, że członkowie komisji są wprost zaszokowani. Z pewnością można powiedzieć, że nigdzie nie istnieje nic o tak wielkiej mocy syntezy teologicznej, o takim bogactwie symbolicznym i pięknie artystycznego wyrazu.
W ikonie Rublowa wyróżnić można trzy nakładające się na siebie wymiary. Najpierw mamy reminiscencję biblijnego opisu odwiedzin trzech pielgrzymów u Abrahama (Rdz 18,1-15). Komentarz liturgiczny odczytuje: „Szczęśliwy Abrahamie, widziałeś ich, przyjąłeś Boskość Jedyną i w Trzech Osobach". Jednak już pominięcie postaci Abrahama i Sary zachęca do wniknięcia głębiej i do przejścia do drugiego wymiaru, do wymiaru „Bożej ekono-mii". Trzej niebiescy pielgrzymi stanowią „Radę Przedwieczną", toteż krajobraz zmienia znaczenie: namiot Abrahama staje się pałacem - świątynią; dąb Mambre - drzewem życia; kosmos - schematycznym przekrojem natury, drobnym znakiem jej obecności. Wół ofiarowany jako pokarm ustępuje miejsca kielichowi eucharystycznemu.
Trzej aniołowie, wysmukli i zwiewni, mają ciała bardzo wydłużone (czternaście razy długość głowy zamiast siedem razy długość głowy w normalnych wymiarach). Skrzydła anielskie, tak samo jak schematyczny sposób potraktowania krajobrazu, sprawiają wrażenie bliskości tego, co niematerialne, nieważkości. Odwrócona perspektywa znosi dystans, głębię, w której wszystko znika w oddali, a przez skutek przeciwny - przybliża postacie, ukazuje, że Bóg jest tutaj, i że jest wszędzie. Radosna lekkość całości, sekret geniuszu Rublowa, nadaje wizji ów niepowtarzalny charakter uskrzydloności.
Trzy osoby rozmawiają ze sobą - tematem ich rozmowy mógłby być tekst świętego Jana: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał". Otóż Słowo Boże zawsze jest aktem: przyjmuje postać kielicha ofiarnego.
Trzeci wymiar wewnątrz-boski zostaje tylko zasugerowany, gdyż jest transcendentny i nieosiągalny. A przecież jest obecny, jako ekonomia zbawienia wypływa z życia wewnętrznego Boga. Bóg jest samą miłością w swojej trójosobowej istocie i Jego miłość do świata stanowi zaledwie odbicie Jego miłości trynitarnej. Kielich przedstawia dar uczyniony z siebie, który nigdy nie jest ubytkiem, lecz wyrazem nadmiaru miłości; aniołowie są skupieni wokół Bożego pokarmu. Przeprowadzone ostatnio prace pozwoliły odsłonić zawartość kielicha. Warstwa późniejsza, przedstawiająca kiść winogron, skrywała pierwotny rysunek: Baranka - który łączy tę niebieską Ucztę ze słowami Apokalipsy: Baranek zabity przed założeniem świata. Miłość, ofiara, zabicie poprzedzają akt stworzenia świata, są u jego źródła.
Trzej aniołowie odpoczywają, jest to najwyższy spokój, jaki byt może osiągnąć, lecz odpoczynek ten ma charakter „upajający" - niczym prawdziwa ekstaza, „wyjście w samym sobie". W tej właśnie ekstazie-entazie zawiera się cały paradoks, zachowujący swoją własną głębię. Święty Grzegorz z Nyssy dobrze wyraża tę tajemnicę: „Największym paradoksem jest to, że stabilność i ruch stanowią to samo".
Ruch wychodzi od lewej stopy anioła z prawej strony, następnie wyraża się w jego pochyleniu głowy, obejmuje anioła znajdującego się w środku, nieodparcie porywa kosmos: skałę i drze-wo, i zanika w pionowej postaci anioła ze strony lewej, gdzie ustaje niczym w przybytku. Obok tego ruchu okrężnego, którego zanikanie rządzi całą resztą, tak jak wieczność zarządza czasem, pion świątyni i berła, które trzyma każdy z aniołów, określają linie sił pionowych, dążenie ziemskości ku niebieskości, w której spełnia się wszelki wzlot.
Ta wizja Boga promieniuje transcendentną prawdą dogmatu. Z koncepcji aniołów Rublowa wynika jedność i równość - można by wziąć jednego z aniołów za któregoś z dwóch pozostałych, a przecież nie ma tu ani powtórzenia, ani pomieszania. Złoto jaśniejące na ikonach zawsze określa Boskość, jej bezmiar; skrzydła aniołów rozciągają się okrywając wszystko, a ich wewnętrzne, błękitne kontury podkreślają jedność i niebieski charakter jednej natury. Jeden Bóg w trzech Osobach doskonale równych - to właśnie wyrażają trzy identyczne berła w rękach aniołów - oznaki władzy królewskiej.
Doskonała równość aniołów jest wyrażona tak silnie, że nie istnieje żadna reguła dla określenia Osoby Boskiej, przedstawionej pod postaciami poszczególnych aniołów. Anioł po prawej stronie nie nasuwa wątpliwości, jest to Duch Święty. Rozbież-ność dotyczy anioła znajdującego się pośrodku - czy jest to Ojciec, czy Syn - co bezpośrednio determinuje tożsamość anioła z lewej strony.
Ważnego świadectwa w tej sprawie dostarcza święty Stefan z Permu, żyjący współcześnie z Rublowem, starszy od niego i przyjaciel świętego Sergiusza. Na swoją misję pośród Zyrian - olbrzymi rejon ciągnący się aż po Ural, zwany „Obwodem permskim" - Stefan przywozi ikonę Trójcy Świętej o takiej samej kompozycji jak ikona Rublowa. Wokół każdego anioła widnieje napis w języku zyriańskim: „anioł z lewej strony nosi imię Py, co znaczy Syn, anioł z prawej strony: Puiltos - Duch Święty, zaś anioł środkowy: Ai - Ojciec.
Przyjmijmy tę tradycję jako punkt odniesienia dla naszego komentarza. W swoim doskonałym studium o sztuce Rublowa, N.Diemina (Moskwa, 1963 r., w języku rosyjskim) pisze: „Stefan z Permu dla potrzeb swojej misji postarał się uczynić znaczenie ikony maksymalnie zrozumiałym. Układ aniołów na jego ikonie przedstawia się tak samo, jak na ikonie Rublowa i najprawdopo-dobniej znaczenie ich również jest identyczne".
Każda Osoba ma swój znak wyrażony za pomocą berła, które ukierunkowują spojrzenie widza ku tym emblematom. Za Ojcem znajduje się drzewo Życia, źródło; według świętego Izaaka „drzewo życia to miłość Trójcy Świętej, drzewo, z którego spadł Adam". Berło Chrystusa wskazuje na dom, Kościół, Ciało Chrystusa. Duch Święty odcina się na tle „schodkowatych skał", wyobrażających górę, salę na górze. Tabor, wyniesienie, ekstazę, tchnienie proroczych szczytów i przestrzeni.
Formami geometrycznymi kompozycji są: prostokąt, krzyż, trójkąt i okrąg. Strukturyzują one obraz od wewnątrz i trzeba je odnaleźć. Według koncepcji epoki ziemia miała kształt ośmioboku, a prostokąt jest tajemniczym znakiem ziemi, którą widzimy w dolnej części stołu*. (* Kosmas Indikopleustes, wielki podróżnik z VI w., w swej Chrześcijańskiej topografii wszechświata utrzymuje, że ziemia ma kształt długiego kwadratu.) Górna część stołu także ma kształt prostokątny; odnajdujemy w niej znaczenie czterech części świata, czterech stron świata, będących u Ojców Kościoła symbolicznym szyfrem czterech Ewangelii w ich pełni, której nic nie można ani dodać, ani ująć; jest to symbol powszechności Słowa. Ta górna część stołu - ołtarza wyobraża Biblię ofiarowującą kielich, owoc Słowa. Jeżeli przedłużyć linię drzewa życia (usytuowanego z tyłu za środkowym aniołem), można zauważyć, że drzewo to zstępuje, przechodzi przez stół i zagłębia się korzeniami w prostokącie ziemi; zwiastunem drzewa jest Słowo, a drzewo czerpie pożywienie z zawartości kielicha. Znajdujemy tutaj wyjaśnienie tajemnicy drzewa: dlaczego przynosiło ono owoce życia wiecznego, dlaczego było drzewem życia. W wigilię święta Narodzenia Chrystusa słyszymy: „Miecz ognisty odsuwa się i Cherubin odchodzi od drzewa życia", gdyż jego owoce dane są w Eucharystii.
Dłonie aniołów dążą do znaku ziemi, która jest miejscem realizaqi Bożej Miłości. Świat znajduje się poza Bogiem jako byt o odmiennej naturze, lecz wpisany jest w święty krąg „komunii Ojca"; porusza się ruchem okrężnym, znajduje się wysoko w wy-miarze niebieskim, pod postacią skały, zaś ruch okrężny zanika dla świata w pałacu-świątyni. Ta świątynia jest jakby rozprzestrzenieniem Anioła-Chrystusa, Jego Wcielenia. Jest Jego ciałem kosmicznym. Kościołem, oblubienicą zjadnoczonego z nią Baranka „bez podziału i pomieszania". Świątynia trwa w nieruchomości odpoczynku wielkiego szabatu - stanowiącego punkt dojścia ruchu trynitamego. Cykl liturgii kosmicznej jest zamknięty. To escha-tologiczna wizja Nowego Jeruzalem. Złocona część świątyni, która wysuwa się niczym moc chroniąca, symbolizuje macierzyńską ochronę i opiekę Theotokos i kapłaństwa świętych, przedstawia welon Matki Bożej, Pokrow.
Według tradycji to z drzewa życia wzięto drewno na Krzyż. Jego postać stanowi niewidzialną, lecz najbardziej oczywistą oś kompozycji. Aureola, świetlisty krąg wokół głowy Ojca, kielich i znak ziemi znajdują się na tej samej linii pionowej, która dzieli ikonę na dwie części, przecina się z linią horyzontalną, łączącą świetliste kręgi aniołów po bokach, i tworzy krzyż. Tak więc krzyż wpisany jest w święty krąg życia Bożego, stanowi żywą oś miłości Trójcy Świętej. „Ojciec jest miłością, która daje krzyż. Syn jest miłością ukrzyżowaną. Duch Święty jest krzyżem miłości, jego niezwyciężoną mocą." Ruch ogarnia także ramiona krzyża, a one, niczym wyciągnięte ramiona Chrystusa, ogarniają wszechświat: „A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie" (J 12,32). Syn i Duch są dwiema dłońmi Ojca. Jeżeli dwa krańce stołu połączy się z punktem znajdującym się dokładnie nad głową środkowego anioła, będzie można zobaczyć, że aniołowie umieszczeni są dokładnie w trójkącie równoramien-nym. Trójkąt taki oznacza jedność i równość Trójcy, której wierzchołkiem jest pegaia theotes. Ojciec. Wreszcie linia nakreślona wzdłuż zewnętrznych konturów trzech aniołów stanowi okrąg doskonały, znak Bożej wieczności. Środkiem tego okręgu jest dłoń Ojca, Pantokratora.
Rublow różni się od Włochów, wpisujących obraz w okrąg; u niego sami aniołowie stanowią okrąg. Natomiast kontury przedmiotów (trony, podnóżki, góra) tworzą ośmiobok, symbol Ósmego Dnia. Wewnętrzne kontury aniołów siedzących po bokach odtwarzają kształt kielicha, niczym klucz do tajemnicy ikony. Rozłożenie ciężaru, proporcji i miary podporządkowane zostało zrównoważonemu do perfekcji systemowi zależności. Jednak wewnątrz tej ramy Rublow stosuje dużą dowolność środków, by w miarę potrzeby wyrazić sens ideologiczny. Na przykład kielich i dłoń Ojca są lekko zdecentrowąne (przesunięte) ku dołowi i na prawo od środka, podczas gdy głowa lekko skłania się na lewo od osi pionowej. Efekt został genialnie wystudiowany, prawie niezauważalne odchylenia fałdów szat spadających kaskadą z lewego ramienia prowadzą spojrzenie ku dłoni błogosławiącej kielich, ku temu ideologicznemu środkowi kompozycji, wzmocnionemu i uwypuklonemu wszystkimi prostymi liniami i ołtarzem.
Stopy aniołów ledwo dotykają podnóżków, ich odwrócona perspektywa daje wrażenie lekkości, pozbawionej wszelkiego ciężaru materialnego i całość, jako twór z samego tylko powietrza, unosi się ku górze. Oto uczestniczymy w tym, co święty Makary nazywa „pastwiskami serca", w nieskończonych przestrzeniach Bożego serca.
Postacie ukazane są w trzech czwartych, co powoduje zmniejszenie szerokości ich ramion, a giętka i plastyczna linia ślizga się po wydłużonych sylwetkach z iście niebiańską elegancją. Tak samo lekko odwrócone twarze przyjmują ten wydłużony kształt. Linie proste wyrażają element siły, harmonizują z liniami zaokrą-glonymi i zachwycają czysto muzykalnym rytmem i młodzieńczą świeżością, które opiewają wdzięk zawartej w nich siły. Kontury o wiele silniej wyrażają ruch niż perspektywa; szerokość szat pozwala domyślać się ciała o zmniejszonym ciężarze, podczas gdy obfite włosy podkreślają kruchość i delikatność antycznie czystych twarzy.
Postawa Ojca ma w sobie coś monumentalnego, wyraża hie-ratyczny spokój i nieruchomość, czysty akt, spełnienie, statyczną
zasadę wieczności, lecz równocześnie, przez zastosowanie szczególnie zdumiewającego kontrastu, wzrastające nasilenie ruchu ręki prawej, jej mocne wygięcie, które odpowiada takiej samej mocy w pochyleniu szyi i głowy, wyrażają zasadę dynamiczną. Niewysławialność tajemnicy Boga zawiera się w tej syntezie nieruchomości i ruchu: Absolut filozofów, czysty Akt teologów i żywy Bóg Biblii, „Ojcze nasz, któryś jest w niebiesiech".
Moc Boża, tak jak wyznaje nasze Credo, „wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego", jest mocą miłości Ojca, która wyraża się w spojrzeniu środkowego anioła. Bóg jest Miłością i właśnie dla-tego może objawić się tylko w komunii, może być poznany tyl-ko w komunii. „Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie" (J 14,6), a także: „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec" (J 6,44). Nie chodzi tutaj o żadne zawężenie czy ewangeliczną wyłączność, lecz o najbardziej wstrząsające objawienie samej natury miłości. Nie ma poznania Boga poza komunią między człowiekiem a Bogiem, a ta komunia zawsze jest trynitama i wprowadza w komunię między Ojcem i Synem. Pozwala zrozumieć, dlaczego Ojciec nigdy nie objawia się bezpośrednio. On jest Źródłem i właśnie dlatego jest Milczeniem. Objawia się wiecznie, lecz objawia Go diada Syna i Ducha Świę-tego. Ikona ukazuje tę komunię, której żywym ogniskiem jest kielich.
Linie z prawej strony środkowego anioła poszerzają się w mia-rę zbliżania się do anioła z lewej strony. W języku symbolicznym linii krzywe wypukłe oznaczają zawsze ekspresję, słowo, rozwój, objawienie; krzywe wklęsłe przeciwnie, oznaczają posłuszeństwo, uwagę, wyrzeczenie się siebie, receptywność. Ojciec zwraca się ku Synowi. Mówi. Ruch, który przenika Jego istotę, to ekstaza. Cały wyraża się w Synu: „Ojciec jest we Mnie. Wszystko, co ma Ojciec, należy do Mnie".
Syn słucha, fałdy Jego szaty wyrażają najwyższą uwagę, wy-rzeczenie się siebie. On także rezygnuje z siebie, by być tylko i wyłącznie Słowem swego Ojca: „Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie; Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł". Jego prawa dłoń powtarza gest Ojca: błogosławieństwo. Dwa palce, odcinające się od bieli stołu-Biblii, zwiastują drogę zbawienia-jedności w Chrystusie dwóch natur, wprowadzenie człowieka w komunię Ojca.
Opadająca ręka anioła z prawej strony wskazuje kierunek błogosławieństwa: świat; dłoń ta zdaje się okrywać, chronić, „unosić się nad" (według określenia z biblijnego opisu stworzenia). Nad prostokątem świata dłoń ta przypomina rozpostarte skrzydła nieskalanej gołębicy.
Delikatność linii anioła z prawej strony ma w sobie coś macierzyńskiego*.(* Ruah: Duch w językach semickich jest rodzaju żeńskiego. Teksty syryjskie często nazywają Pocieszyciela: Pocieszycielką.) On jest Pocieszycielem, lecz także Duchem Świętym: Duchem Życia. Jest tym, który daje życie i od którego wszystko bierze początek. Jest trzecim wyrazem Bożej Miłości, Duchem Miłości. Jego pozycja w niewielkim stopniu różni się od pozycji dwóch pozostałych aniołów. Przez swoje pochylenie i poryw całej swej istoty/ znajduje się pośrodku Ojca i Syna; jest Duchem komunii i stałego wzajemnego przekazu. Wyraźnie zostało to pokazane przez tak widoczny fakt, że ruch wychodzi od Niego. To przez Jego tchnienie Ojciec zwraca się ku Synowi, Syn przyjmuje Ojca, a Słowo rozlega się dźwiękiem. Jak mówi święty Jan Damasceński: „Przez Ducha Świętego rozpoznajemy Chrystusa, Syna Bożego, a przez Syna kontemplujemy Ojca". Podczas Epifanii Ojciec kieruje się ku Synowi przez ruch Gołębicy.
Ojciec pochyla głowę ku Synowi w ruchu nieskończonego smutku, w Bożym wymiarze Agape. Wydaje się, że mówi o zabitym Baranku, którego ofiara znalazła swoje apogeum w błogosławionym przezeń kielichu. Pionowa postawa Syna wyraża całą Jego uwagę. Jego Oblicze jest jakby zasnute cieniem krzyża; zadumany, wyraża zgodę takim samym gestem błogosławieństwa. O ile spojrzenie Ojca w swej bezgranicznej głębi kontempluje jedyną drogę zbawienia, o tyle wzrok Syna, ledwie wzniesiony do góry, wyraża przyzwolenie. Duch Święty pochyla się ku Ojcu; pogrążony jest w kontemplacji misterium. Jego ramię, wyciągnięte ku światu, oznacza ruch zstępujący, Pięćdziesiątnicę i „moc objawiającą", zdaje się już spoczywać na Synu w Jego ziemskiej misji. Jego postawa podporządkowania się jest już wypełnieniem Ewangelii.
Barwy w ikonografii mają swój własny język. U Rublowa osiągają one niezrównane bogactwo, pełną harmonię muzyczną wraz z całą gamą najdelikatniejszych niuansów, które obserwować można we wszystkich szczegółach kompozycji. Jednak nie ma tu efektów polichromicznych, gdyż nic nie mąci głębi Bożego skupienia. Cień jest nieobecny i poszczególne fragmenty nie są oświetlane, lecz wydzielają swoje własne światło, płynące z tajemnych źródeł. Intensywność barw postaci centralnej jest spotęgowana kontrastem z bielą stołu i odbija się w jedwabistym połysku anio-łów, którzy ją otaczają.
Ciemna purpura (miłość Boża) oraz intensywny błękit (prawda niebieska) wraz z błyszczącym złotem skrzydeł (obfitość Boża) składają się na doskonałą zgodność barw, mającą swoją kontynuację w tonacji złagodzonej, jakby w objawieniu zróżnicowanym, stopniowej inicjacji: w lekkim różu i kolorze lila po lewej stronie, w łagodniejszym błękicie i w srebrzystej zieleni po stronie prawej. Złoty kolor tronów Bożych wyraża przeobfitość życia Trójcy Świętej. Błękit zwany „błękitem Rublowa" oddaje kolor nieba Trójcy Świętej i Raju, a stając się coraz jaśniejszy jest niczym niebieskie światło samej ikony.
Tak więc Ojciec, nieosiągalny w intensywności swych barw, w ciemnościach swej światłości, objawia się jako delikatny, dostępny w obłoku świetlistym Syna i Ducha Świętego. Kompozycja ta z odległości sprawia wrażenie czerwonego i błękitnego płomienia. Wszystko rozpłomienia się w olśniewającej atmosferze Południa: „Ten, kto jest blisko Mnie, jest blisko ognia".
Dłoń Ojca, wyciągnięta nad kielichem, dzierży początek i koniec. Baranek zabity od założenia świata i baranek-Świątynia nowego Jeruzalem, święta Wieczerza Chrystusa i Jego obietnica picia owocu winnego krzewu w Królestwie Ojca zawierają czas w wieczności. Kielich promieniuje pośród olśniewającej bieli Słowa, które odbija wszystkie kolory Prawdy, jest to Promieniowanie Bożego serca, wzajemny dar trzech Osób Boskich.
Z ikony jakby wydobywa się potężne wezwanie: „Bądźcie jedno, tak jak Ojciec i Ja stanowimy jedno". Człowiek stworzony
jest na obraz trynitamego Boga, Kościół - Komunia wpisany jest w jego naturę jako ostateczna prawda. Wszyscy ludzie są wezwani, by zgromadzić się wokół jedynego i tego samego kielicha, by wznieść się na płaszczyznę Bożego serca i uczestniczyć w Uczcie mesjańskiej, w staniu się jedną Świątynią-Barankiem. „To jest życie wieczne (Duch Święty), aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa."
Wizja kończy się tą eschatologiczną uwagą: jest to zapowiedź Królestwa niebieskiego, cała skąpana w światłości nie będącej światłością tego świata, pełna radości czystej, bezinteresownej, radości Bożej, wypływającej z tego prostego faktu, że Trójca Święta istnieje, że jesteśmy kochani i że wszystko jest łaską. Zdumienie rodzi się w duszy, którą milknie. Mistycy nigdy nie mówią o wyżynach - tylko milczenie je odkrywa.



Ks. Szwedowicz:

    „Ujrzeliśmy prawdziwe światło Chrystusa, otrzymaliśmy niebieskiego Ducha, otrzymaliśmy prawdziwą wiarę w Ojca, oddając cześć niepodzielnej Trójcy albowiem Ona nas zbawiła.”1Te słowa liturgii bizantyjskiej najpełniej wyrażają dogmatyczny i trynitarny charakter, który został w sposób niezwykły wypisany w ikonograficznej wizji Trójcy Przenajświętszej, autorstwa mnicha Andrzeja Rublowa. Przyjrzenie się temu dziełu sztuki i próba interpretacji teologicznej jest wejściem w cały bogaty świat ikony. Trójca Święta, jako dzieło niezwykłe, charyzmatyczne i streszczające w sobie całe wieki poszukiwań i uzasadnień dogmatyczno-wizualnych w obrazie jaki powstał w kręgu kultury duchowej Starej Rusi. Ikona Świętej Trójcy Andrzeja Rublowa (tempera na desce, 142x 114 cm, ok. 1411r., obecnie znajduje się w Galerii Tretiakowskiej – Moskwa), przedstawia wizję trzech aniołów, którzy ukazali się Abrahamowi pod  Debami Mamre (Rdz 18,1-15). Epizod ten znany także pod nazwą „Gościna u Abrahama”, znalazł swe wyobrażenie w sztuce hebrajskiej i wczesnochrześcijańskiej. „Obraz Trójcy Świętej, stygmat istnienia żywej komórki, nie jest „samotnym” obrazem, lecz jako prototyp rodzi nieskończoną  ilość podobieństw, które są zakorzenione w najgłębszym jego sensie. Podobnie ikona Trójcy Świętej i ona rodzi wiele wzajemnie spokrewnionych przedstawień, które stanowią wierne odbicia trój jedynej światłości i jedności (…) Owa twórczo-porządkująca energia Trójcy Świętej została tchnięta w sam fundament wszechświata i jak, mówi św. Bazyli Wielki w „Hexameronie”, wszystko sobą ogarniając, wszystko pragnie uczynić uczestnikiem dlatego ikona Świętej Trójcy winna znaleźć w Kościele swój najpełniejszy i najdoskonalszy wyraz, by mogła stać się źródłem wszelkiej harmonii. Jak już wspomniałem, najdoskonalsze z możliwych wyrażeń idei Trójcy osiągnięte zostało w obrazie Trzech Aniołów.”2
    „Sztuka chrześcijańska spotkała się z trudnościami w wyrażeniu Objawienia o Trójcy, chociaż pragnienie mówienia o tej niewypowiedzianej tajemnicy w języku sztuki się już pośród pierwszych chrześcijan. Dość wcześnie pojawia się temat „Gościnność Abrahama”. Znajdujemy ten motyw w malarstwie katakumbowym, na przykład w kościele przy Via Latina (IV w), a także na wczesnych mozaikach, na przykład w kościele Santa Maria Maggiore w Rzymie (Vw)i w kościele San Vitale w Ravennie (VI w). Już na tych zabytkach ikonograficzny schemat ma w pełni przemyślany, dogmatyczny charakter. Nie wszyscy teologowie wczesnego Kościoła widzieli w tej treści objawienie się Boga w Trzech Osobach, ale z czasem właśnie ten temat stanie się podstawą do przedstawienia obrazu Trójcy w malarstwie.”3
    Zgodnie z przypuszczalną kolejnością swego powstania można wyróżnić trzy samodzielne podejścia teologiczne: angeologiczne, chrystologiczne i trynitarne. Te trzy nurty są obecne we wspomnianych przez mnie przedstawieniach ikonograficznych z wczesnych przykładów ikonograficznych. Andrzej Rublow nie znał, oczywiście ani nie uświadamiał sobie zawiłej, wcześniejszej historii teologicznej i ikonograficznej, nawet gdyby zdeterminowała jego dzieło aż do najdrobniejszych szczegółów. Natomiast miał blisko siebie wyjątkowa postać św. Sergiusza z Radonęża i malując swoją Trójcę, pozostawał pod wpływem jego duchowości. „W siedemnaście lat po śmierci świętego Sergiusza jego uczeń św. Nikon zlecił wybitnemu ikono grafowi Andrzejowi Rublowowi namalowanie ikony Trójcy Świętej na pamiątkę świętego Sergiusza. Polecił również Rublowowi i jego wiernemu towarzyszowi przyozdobić ikonostas cerkwi Świętej Trójcy (…) Tę właśnie światłość potrafił Rublow przekazać w swojej ikonie, która stała się tak sławna. Artysta odtwarza rytm życia Trójcy Świętej, jego jedyną różnorodność i nurt miłości, który utożsamia Osoby nie mieszając ich […] Oto całe przesłanie świętego Sergiusza, jawi się jako żywa modlitwa, wypowiedziana barwami i światłem. Sięga modlitwy kapłańskiej Chrystusa, która niewidocznie emanują trzej Aniołowie z ikony.”4
    Ta prawdziwie spirytualna mistyka Mysterium Trynitatis, św. Sergiusza znalazła swój ponadczasowy wyraz w Trójcy świętego mnicha –malarza Rublowa. „Najświętsza Trójco, współistotna Władzo, niepodzielne Królestwo, Sprawczyni wszelkich łask, zatroszcz się o mnie grzesznego, umocnij, poucz moje serce i zabierz ode mnie wszelką mą nieczystość, oświeć moją myśl, abym nieustannie sławił, śpiewał, kłaniał się i mówił: Jeden święty, jeden Pan, Jezus Chrystus ku chwale Boga Ojca. Amen.”5
    „Abraham wtajemniczony w święte sprawy, przyjął kiedyś pod świętymi znakami Stwórcę, Boga i Pana wszystkiego w trzech Osobach, pełen radości i poznał jedyną moc trzech Osób.”6Kontemplując spojrzenie wędruje się od jednej postaci przedstawionej do drugiej, osadzonej w kontekście biblijnej historii zbawienia. W ikonie Rublowa wyróżnić można trzy nakładające się na siebie wymiary. Najpierw jest obecna reminiscencja biblijnego opisu odwiedzin trzech pielgrzymów u Abrahama. Jednak brak postaci Abrahama i Sary, wskazuje na głębsze przesłanie, drugi wymiar jako „Boża ekonomia”. Trzej niebiescy pielgrzymi stanowią „Radę Przedwieczną”, toteż krajobraz zmienia znaczenie, namiot Abrahama staje się świątynią; dąb Mamre – drzewem życia, kosmos schematycznym przekrojem natury, znakiem obecności stworzenia. Biały stół jest ołtarzem, ale też oznacza nowy świat, ponieważ prostopadłościan symbolizuje cały wszechświat, składający się z czterech elementów; ziemi, wody, powietrza i ognia. To samo znaczenie sugeruje mały prostopadłościan, widniejący na przedniej stronie ołtarza, zawierający w sobie jeszcze mniejszy, oznacza miejsce spoczynku męczenników, ponieważ jego kształt przypomina zagłębienie w którym lokowano relikwie świętych. Wół ofiarowany jako pokarm ustępuje miejsca kielichowi eucharystycznemu. Analizę obrazu można rozpocząć od owych tajemniczych postaci- archetypów. Zaczynając od pozostającego Parakleta, wszak jest to Pięćdziesiątnica, wędruje ku jedynemu „egzegecie” Ojcu, o którym Duch „daje świadectwo”- ku Synowi, który sam spoczywa „In sinu Patris”, od Niego pozwala się prowadzić do Ojca którego poza Nim „nikt nigdy nie widział” i do którego „nikt nie przychodzi inaczej jak tylko przez Syna”. Spojrzenie pełne głębokiej czci zatrzymuje się przy Ojcu Przedwiecznym, zanurzając się w tajemnicy Jego „monarchii”, w Źródle wszelkiego bytu: Syna i Ducha, zgodnie z przedwieczną istotą „zrodzonego” i „pochodzącego” we własny niepowtarzalny sposób. On Jest źródłem wszelkiego stworzenia, przez łaskę obecnego wszak wiecznie w Synu i Duchu jednak nie jak Oni przedwiecznego, ponieważ stworzenie posiada początek.  Syn i Duch nie tylko „wywodzą się” od Ojca, ale są skierowani ku Niemu, co wyrażone zostało przez skłon środkowego i prawego anioła w kierunku lewego. Spojrzenie obejmuje trzy Osoby Boskie; źródło i Ce również wszelkiego bytu stworzonego. Pochodzenie z Serca Ojca, ze źródła „życiodajnej Trójcy.”7
    „Światłem jest Ojciec, światłem jest Słowo (Chrystus). Światłem jest Duch Święty, który zstąpił na Apostołów w ognistych językach. I przez Niego cały świat napełni się chwałą Trójcy Świętej.”8 Ikona przedstawia trzech aniołów wpisanych w centralnie rozmieszczony okrąg. Postać główna, ubrana w czerwoną tunikę ze złotym paskiem na prawym ramieniu i narzutę w kolorze niebieskim, to Druga Osoba Boska, Syn Boży, Jezus Chrystus. Czerwony kolor tuniki symbolizuje Jego krwawą ofiarę na krzyżu. Złoty pasek na prawym ramieniu wskazuje królewską godność. Niebieski kolor narzuty to znak  boskości. Wyprostowane palce, wskazujący i środkowy, prawej dłoni mówią o Jego dwóch naturach: boskiej i ludzkiej. Za Nim znajduje się drzewo symbol edenicznego poznania, jak również drzewo Jego kenozy (całkowitego ogołocenia). Tak więc krzyż wpisany jest w święty krąg życia Bożego, stanowi żywą oś miłości Trójcy Świętej. Syn Boży delikatnie skłania się w prawą stronę, oddając pokłon zasiadającej tam postaci Boga Ojca. Niebieską tunikę ej postaci okrywa delikatny, prawie przeźroczysty, lekko zaróżowiony płaszcz. Strój ten mówi o Jego niedostępnej boskości, która przenika wszystko co istnieje. Ta boskość utkana jest ze światła co podkreślają złote asyst ki. Syn spogląda w kierunku Ojca, z którego odwiecznie się rodzi „Światłość ze Światłości”. Wzrok Ojca jest skierowany ku postaci centralnej jak również ku prawej stronie ikony. Spojrzeniu towarzyszy delikatny gest prawej dłoni, którym Ojciec posyła Syna i Ducha. „Anioł po lewej stronie wyraźnie odróżnia się od obu pozostałych zarówno swą postawą jak i mimiką i gestykulacją, jak i sposobem ubioru, oraz barwą. On jeden siedzi uniesiony wysoko, podczas gdy obaj pochylają się ku Niemu. Symbolizuje Ojca do którego na swój sposób obydwaj prowadzą całe stworzenie. Ojca określa bladopurpurowa, utkana złotem asysta, zwana chlamidą, która niemal całkowicie okrywa Jego postać i pozwala tylko zobaczyć nieco błyszczącego błękitu chitonu. Na Ojca wskazuje także „dom”, który wznosi się nad Nim, wszak „w domu mego Ojca jest mieszkań wiele” (J14,2). Podobnie jak i Syn, tak anioł po prawej symbolizuje Ducha Świętego, pochyla się w stronę Ojca, od którego pochodzi. Jak i Syn, tak i On nosi chlamidę w ten sposób, że jedno ramię pozostaje wolne. Nie jest to jednak prawica, jak Syna, lecz lewica, być może jest aluzją do nauki Ojców Kościoła, według której Syn i Duch są niejako obiema „rękami” Ojca, którymi wszystko dokonuje. Za aniołem po prawej stronie wznosi się „skała”, którą można interpretować jako symbol ziemi, której „oblicze Duch odnawia”, jak mówi nieszporny Psalm 103, w Kościele prawosławnym i na której dopełnia On dzieła Syna aż do Jego drugiej paruzji.”9
    „Królu Niebieski, Pocieszycielu, Duchu Prawdy, który jesteś i wszystko wypełniasz. Skarbnico wszelkiego Dobra i Dawco Życia. Przyjdź i zamieszkaj w nas, Oczyść od wszelkiej zmazy i zbaw, o Dobry dusze nasze”.
    Trzy postacie zasiadają przy stole, który jest ołtarzem o czym wspomniałem wcześniej. Stoi na nim kielich, na którego dnie pierwotnie namalowany był Baranek paschalny, a gdy kanony kościelne zabroniły przedstawiania Syna Bożego pod postacią baranka przemalowano na winne grono. „W każdym razie chodzi tu o ofiarę krzyżową Syna spełnioną w Eucharystii, na co wskazuje kielich w trakcie której obecna jest cała Trójca.”10
    „Każda Osoba ma swój znak wyrażony za pomocą berła, które ukierunkowują spojrzenie widza ku tym emblematom […] Dłonie aniołów dążą do znaku ziemi, która jest miejscem realizacji Bożej Miłości. Świat znajduje się poza Bogiem jako byt o odmiennej naturze, lecz wpisany jest w święty krąg, jak znak boskiej komunii, perychorezy trynitarnej.”11
    „Nie trzech Bogów wychwalamy, lecz jednego Boga. Trzy zaiste  czcimy osoby: Ojca niezrodzonego, Syna zrodzonego od Ojca, Świętego Ducha, który od Ojca pochodzi, Jednego Boga w trzech. I z prawdziwą wiarą i chwałą każdemu z nich nazywamy Bogiem”.12
    „O Trójco, istniejąca odwiecznie. O jedności współ bez początku, Ciebie wychwala i drży przed Tobą mnóstwo aniołów. Niebiosa, ziemia i głębiny podziwiają Cię. Ludzie Cię błogosławią, Ogień służy Tobie. Całe stworzenie, o Trójco Święta ze strachem słucha Ciebie.”13
    Myślę iż Andrzej Rublow w niezwykle twórczy i subtelny sposób wypisał relacje trzech Osób Boskich. Ten który kontempluje ikonę musi przedrzeć się przez język symboli i znaczeń, ale kiedy przebranie tą drogę mistagogicznego szyfru spotka się sam na sam z Tajemnicą. Mam świadomość iż, ta refleksja jest jedną z wielu i nie wyczerpuje do końca tematu, raczej jest nieudolną syntetyczną próba zaproszenia do głębszego studium nad ikonką  Rublowa. To wejście w misterium Boga, które słowa nie opiszą bo są nieporadne, może sztuka w ikonograficznej wizji piękna przybliży. Artysta wypisał niepowtarzalny obraz Świętej Trójcy. Trzeba stanąć w zachwycie kontemplacji i powiedzieć za Pawłem Floreńskim, a może lepiej wyszeptać z pokorą. „Istnieje Trójca Rublowa, więc istnieje Bóg !”.