sobota, 25 lutego 2012

Sztuka współczesna - wolność a powinność. Relacja z konferencji

Dzisiaj zamieszczam przedruk ze strony
Temat konferencji o której mówi artykuł, oraz wykłady na niej wygłoszone przywracają należny wymiar sztuki, wskazując na istnienie antysztuki, która dominowała przez ostatnie stulecie podszywając się pod wartości, których była niegodna.
Warto zapoznać się z artykułem, a potem poszukać trochę w internecie na tematy w nim poruszane.
I pomyśleć, że podczas mojego życia wciskano mojemu pokoleniu ( i nie tylko), że bazgroły, bohomazy, śmietnik i wygłupy to prawdziwa sztuka, a mistrzowie z poprzednich setek lat to historia i prymityw. Tymczasem (jak udowadnia historia Ikony) wartości i wrażliwość na dzieła wypracowane przez pokolenia nadal są prawdziwe, uduchawiają i prowadzą człowieka do PIĘKNA I DOBRA, do BOGA.:

Sztuka współczesna - wolność a powinność. Relacja z konferencji
2012-02-24

21 lutego na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie odbyła się konferencja poświęcona miejscu sztuki we współczesnej kulturze pt. „Sztuka  - między wolnością a powinnością”.

Konferencję otworzył ks. prof. dr hab. Waldemar Gliński, powitał przybyłych gości w imieniu gospodarza konferencji (UKSW) oraz organizatorów (Instytutu Edukacji Społecznej i Religijnej im. ks. Piotra Skargi, Krucjaty Młodych oraz Koła Naukowego Myśli Politycznej i Prawnej).
(Video z konferencji)


Jako pierwszy głos zabrał prof. dr hab. Henryk Kiereś  z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wygłosił wykład pt. „Spór o teorię sztuki”. Prelegent poddał typologizacji współczesne koncepcje sztuki oraz estetyki. Podkreślił, że obecne myślenie o sztuce zostało zdominowane przez antysztukę. Zjawisko to, według profesora, wywodzi się z awangardy, swoimi korzeniami sięga ruchu dadaistów, głoszących śmierć sztuki.


Antysztuka ufundowana jest – stwierdza prelegent – na odrzuceniu prymatu mimetyzmu oraz na podkreśleniu wolności i twórczej kreatywności. Przy czym wolność rozumiana jest negatywnie, jako dowolność, zaś kreatywność w sposób czysto indywidualistyczny.

Z antysztuki – jak stwierdza profesor – zrodziła się antyestetyka, postulująca bądź to czysto opisowy charakter własnej dziedziny, pozbawiony wartościowania, bądź postulująca relatywizm ocen.

Jako drugi, głos zabrał Nelson Fragelli z brazylijskiego Instytutu Plinio Correa de Oliveiry. Powołując się na koncepcje autora „Rewolucji i Kontrrewolucji”, przedstawił rolę sztuki w cywilizacji chrześcijańskiej. Stwierdził, że pod pretekstem sztuki Rewolucja wywołuje złe, grzeszne stany duszy, czyni to – dodaje prelegent – używając mody, muzyki, a nawet mechaniki.


Fragelli podkreślił zbieżność między wzrostem aktywności ruchów rewolucyjnych a „chorymi stylami” dominującymi w sztuce i kulturze. Podkreślił, że Rewolucja generuje zjawiska uniformizacji oraz standaryzacji. Uniformizacja, jest według prelegenta podstawowym czynnikiem oddalającym człowieka od Boga, bowiem człowiek przestaje upodabniać się do Boga, upodobniając się do innych ludzi.

W podobny sposób – stwierdza Fragelli – działa standaryzacja, która zaciera różnicę pomiędzy jednostkami. Czyni to poprzez usunięcie zróżnicowania na poziomie mentalnym, a nawet płciowym.


Po przerwie głos zabrał prof. dr hab. Jacek Bartyzel z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Profesor skupił się na zagadnieniu awangardy – jej „wzlocie i upadku” w XX wieku. Przedstawił genezę pojęcia „awangarda” lokując je w sferze terminologii militarnej, jako „wydzielonego pododdziału zabezpieczającego czoło formacji wojskowej”.

Pojęcie awangardy zaczęło funkcjonować w okresie Rewolucji Francuskiej. Jak podaje profesor, terminem tym posługiwali się anarchiści, syndykaliści, komuniści i faszyści. Prelegent przypomina, że tak jak pojęcie rewolucji było początkowo terminem lewicowym z czasem używanym także, przez prawicę, tak awangarda początkowo używana przez grupy „postępowe” została włączona do słownika prawicy.

Jak podaje Bartyzel, w wieku XX „awangarda” na dobre zadomowiła się w sztuce. Wiązało się to przede wszystkim ze zmianą światoobrazu obowiązującego w kulturze. Ewolucja widzenia świata – jak podaje profesor – wynikała przede wszystkim z odkryć dokonujących się w naukach, zwłaszcza w fizyce i psychologii.


Prelegent zauważa, że to koncepcje Einsteina dały artystom pożywkę dla rozwoju koncepcji relatywistycznych, zaś psychologia behawioralna i psychoanalityczna zmieniły sposób postrzegania człowieka, sprowadzając go do wymiaru zachowań i cielesnych popędów.

Konferencję zakończył wykład ks. prof. dr hab. Tadeusza Guza z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, który poruszył zagadnienie destrukcji w sztuce na przykładzie teorii estetycznej Theodora W. Adorno.


Według profesora, Adorno jako pierwszy w tak radykalny sposób dokonał deontologizacji sztuki (pozbawił ją bytowego charakteru). Uczynił to zgłaszając dwa postulaty. Po pierwsze zażądał oderwania sztuki od kontekstu transcendencji, po drugie złożył postulat tworzenia sztuki, która nie będzie historyczna ale na wskroś dziejowa.  Jak twierdzi profesor Guz, deontologizacja dzieła niesie za sobą wyrugowanie z rzeczywistości pojęcia bytu i skupienie się na samym procesie, co z kolei prowadzi do despirytualizacji i deformacji, zatrzymania się na poziomie czysto formalnym i czysto procesualnym.  W takim ujęciu, stwierdza profesor istota sztuki zostaje sprowadzona do jej całkowitego przeciwieństwa, czyli pustki.

Każdy z wykładów kończyła ożywiona dyskusja nad poruszonymi zagadnieniami. Szczególne kontrowersje budziły kwestie związane z rolą sztuki współczesnej i jej definicjami. Na zakończenie głos zabrał Maciej Maleszyk, który w imieniu organizatorów podziękował za udział w konferencji.

JF

czwartek, 23 lutego 2012

Oblicze Chrystusa i o kanonie cytatów kilka

Oblicze Chrystusa. Ikona 39,5cm x 44,5cm

Czyż nie Ja jestem Pan, a nie ma innego boga oprócz Mnie? Bóg sprawiedliwy i zbawiający nie istnieje poza Mną.
Izajasza 45,21

 

 

 

  

 

Zakończyłem dzisiaj pisanie ikony Oblicza Chrystusa. Zadania i pytania jakie stawały przede mną podczas pisania rysów twarzy Pana Naszego, ponownie skierowały mnie na poszukiwanie informacji o wadze kanonu w ikonie. W miarę pisania odchodziłem od wzoru z podlinnika, czułem wręcz nacisk by  spojrzenie Chrystusa było takie jak widać - skoncentrowane na kontemplującym ikonę. Pan ma mi coś ważnego do powiedzenia. Jednak musiałem znaleźć potwierdzenie dla samego siebie, że takie bezpośrednie spojrzenie z ikony jest zgodne z teologią. I trafiłem na bardzo dobry, zwarty i zrozumiały artykuł Pana Michała Boguckiego, który prowadzi witrynę MUZEUM IKON.

 

 

Zacytuję najważniejsze dla mnie fragmenty:

"Patrząc na ikony, czyli rzecz o kanonie"

/fragmenty/:

"Malarstwo ikonowe posługuje się formą wypracowaną przez wiele stuleci, dlatego ikonę rozpoznajemy na pierwszy rzut oka. Choć ulegała ona licznym przemianom, w istocie swej zawsze pozostawała niezmienna. Ta niezmienność dotyczy jednocześnie formy i treści, a właściwie ich nierozerwalnego związku. Pod pojęciem treści nie rozumiemy tylko tematu przedstawienia, lecz cały dogmatyczno-teologiczny ładunek pojęć wypracowany przez tradycję – zbiorowe doświadczenie chrześcijan, weryfikowane przez czas i nauczanie Kościoła i przede wszystkim ugruntowane w Piśmie Świętym. Sama forma, choćby najdoskonalsza, jeśli nie niesie głębszych treści – jest pusta."

"Teolog powie, że ikona jest przede wszystkim sakramentem – tajemnicą Bożej obecności w człowieku, obecności boskiej w rzeczywistości ludzkiej. Pierwszą ikoną była twarz Chrystusa – Bogoczłowieka. Przez tajemnicę Wcielenia twarz człowieka zjednoczyła się z Obliczem Boga. "

"PATRZĄC NA IKONY, musimy zadać sobie najważniejsze pytanie: co powoduje, że ikona jest IKONĄ? Jakimi zasadami i wskazówkami musi kierować się ikonograf, by nie popełnić błędów, które jego pracę zdyskwalifikowałyby nie tyle w sensie plastycznym, co duchowym. Musimy postawić pytanie: co znaczy, że ikona jest kanoniczna? Czym jest kanon? /.../ Czy są to zasady właściwego stosowania kolorów, form, linii, perspektywy i inskrypcji. Czy wreszcie jest to wierność zasadzie jedności formy i treści, o której mówiliśmy na początku." 

 

Po przeczytaniu całego artykułu wywnioskowałem, że co prawda w tej ikonie Oblicze nie za bardzo wyraża "ciszę, spokój, wejrzenie w wieczność", ale dla mnie podczas pisania właśnie taka twarz Chrystusa wyrażała kanoniczną jedność formy i treści.

Polecam cały artykuł i odwiedziny w Muzeum Ikon Pana Michała na stronie http://muzeumikon.pl/artykuly