środa, 18 grudnia 2013

Ikona Jerozolimska Matki Bożej

W dniu 16 grudnia zakończyliśmy pisanie ikony jerozolimskiej Matki Bożej  w naszej skromnej wersji. Ikona od dzisiaj jest w rękach prywatnych. Ten typowy wizerunek Hodegetrii, Przewodniczki, pełny w wyrazie, tak jak Iwerska ikona czy nasza Czarna Madonna. Pisaliśmy z ogromną atencją i w skupieniu. To nasze przygotowanie do Dnia Narodzenia Pańskiego. Podobrazie przygotował nam pan Marek Nowicz. Od tej ikony rozpoczęliśmy z nim pełną współpracę. Razem, w takim trzyosobowym zespole, możemy podejmować się naprawdę poważnych prac na chwałę Boga i pożytek ludziom.


sobota, 14 grudnia 2013

Pracownia w Spichlerzu Złotowskim

Trzy zdjecia z gorącego okresu przedświątecznego, co widać po rodzaju prac jakie wykonujemy w pracowni AGIOS (Andrzej i Renata). Renowacja przepięknej szopki, figurki mające wiele dziesiątków lat i kilka pokoleń patrzących z zachwytem dzieciaków na pasterce. Cała szopka po renowacji będzie zdobiła kosćiół w Sławianowie. Do tego piszemy równolegle kilka ikon przeznaczonych dla trzech parafii na Kaszubach.W kolejce ustawione są inne artefakty czekające na wykonanie lub odnowienie.
 Tak że nasze autorskie prace stoją na sztalugach i wiszą na ścianach czekając na spokojniejszy okres.
Duchu Święty, opiekunie artystów, dziękujemy za te dary pracy i doświadczenia.

Część szopki po renowacji, Brakowalo głów, rąk, innych fragmentów. Niektóre były kiedyś nieumiejętnie przemalowane. Piękne są, prawda?

Renata skupiona nad pisaniem ikony Matki Bożej Jerozolimskiej. Zapewne w poniedziałek 16go grudnia uda się pisanie zakończyć.


poniedziałek, 18 listopada 2013

Święty Jakub przyprowadza ikony do Sławianowa

Wczoraj w parafii p.w. Św, Jakuba w Sławianowie ( koło Złotowa) odbyła się uroczysta msza św. podczas której powitano obraz patrona parafii, który po kilku latach wrócił odrestaurowany. Powrotowi towarzyszą moje ikony, które będą gościły w kościele kilka tygodni.
Blask wizerunkowi Świętego Jakuba przywrócila pracownia AGIOS - czyli ja i art. plas. Renata Kowalczyk.
Wg moich obliczeń Sławianowo to 33 prezentacja moich ikon, do tego w kościele, czyli tam, gdzie ikony powinny być.



poniedziałek, 7 października 2013

Akatyst Do Matki Bożej i wystawa ikon w Aleksandrowie Kujawskim - zdjęcia

Ikona Matki Bożej przed którą odprawiono nabożeństwo Akatystu Do Bogarodzicy w dniu 06.10.2013r w Aleksandrowie Kujawskim Parafia Matki Bożej Wspomożenia Wiernych. Salezjanie.

Nabożeństwo Akatystu Do Bogarodzicy w dniu 06.10.2013r w Aleksandrowie Kujawskim Parafia Matki Bożej Wspomożenia Wiernych. Salezjanie


Nabożeństwo Akatystu Do Bogarodzicy w dniu 06.10.2013r w Aleksandrowie Kujawskim Parafia Matki Bożej Wspomożenia Wiernych. Salezjanie Prowadzi ksiądz Rafał Szwedowicz SDB
Otwarcie wystawy ikon w dniu 06.10.2013r w Aleksandrowie Kujawskim Parafia Matki Bożej Wspomożenia Wiernych. Salezjanie. Ikony ustawione w formie ikonostasu, z podziałem na część lewą - Maryjną (na fotografii) i prawą - Chrystologiczną.



Otwarcie wystawy ikon w dniu 06.10.2013r w Aleksandrowie Kujawskim Parafia Matki Bożej Wspomożenia Wiernych. Salezjanie. Ikony ustawione w formie ikonostasu, z podziałem na część lewą - Maryjną i prawą - Chrystologiczną.

Mój tryptyk + 1 na wystawie ikon w dniu 06.10.2013r w Aleksandrowie Kujawskim Parafia Matki Bożej Wspomożenia Wiernych. Salezjanie.Fragment części Chrystologicznej.

link do galerii z wernisażu autorstwa Pana Jakubczaka :
GALERIA WERNISAŻU

sobota, 28 września 2013

Święty Tytus Biskup z Krety

No i Kreta znów się o mnie upomniała. Zwrócono się do mnie z prośbą o wykonanie ikony Świętego Tytusa Biskupa z Krety. Wraz z prośbą otrzymałem współczesny kreteński wzór i ... ikona napisana. Jedzie do Włoch do klasztoru.
Wraz z Renatą wzięliśmy się w tempie expresowym za wykonanie.
Święty nam pomagał, ikona się sama malowała. Serio. Wyjątkowo bezproblemowo przeszły wszystkie etapy tworzenia.Widać Święty Tytus nadzorował, pewnie bardzo mu zależy na tym by szybko dotarła w odpowiednie ręce.
Oto efekt:
A teraz trochę z Wikipedii o samym Tytusie:

"
Tytus z Krety, Tytus Kreteński, apostoł Tytus, cs. Apostoł , jepiskop Kritskij (ur. ok. 2 w Antiochii Syryjskiej, zm. ok. 96 prawdopodobnie w Gortynie) – uczeń św. Pawła Apostoła, biskup, apostoł Krety, święty Kościoła katolickiego i prawosławnego.
Tytus znany jest wyłącznie z listów św. Pawła.
Pochodził z rodziny grecko-rzymskiej, zamieszkałej w okolicy Antiochii Syryjskiej (dzisiejsza Turcja). Stamtąd zabrał go Apostoł do Jerozolimy. Tytus został wyznaczony przez św. Pawła na biskupa Krety – opiekował się tamtejszą gminą chrześcijańską. W Nowym Testamencie znajduje się list skierowany do Tytusa napisany ok. 65 roku przez św. Pawła.
Tytus zmarł w wieku 94 lat. Grób Tytusa znajduje się prawdopodobnie w Gortynie, gdzie według legendy miał ponieść śmierć męczeńską, natomiast relikwie Grecy przenieśli w 1662 roku do Bazyliki św. Marka w Wenecji. W roku 1966 Paweł VI zwrócił je Cerkwi prawosławnej na Krecie, gdzie spoczywają w mieście Iraklio."

piątek, 13 września 2013

Ikona Świetego Oblicza - przygotowanie do spotkania w Skrzatuszu

Przygotowując się duchowo do spotkania w dniu 15 września  w Skrzatuszu z okazji XXV lecia koronacji figury Matki Bożej Skrzatuskiej napisałem ikonę Świetego Oblicza. Po poprzedniej tak wzniosłej uroczystości jaką przeżyłem w maju zeszłego roku w Koszalinie, napisałem dwie ikony o tej samej tematyce. Niewątpliwie są one wyrazem bezpośredniego spotkania z Jezusem, jakie było i jakie będzie.
Oto efekt przygotowań duchowych:
Ikona Świętego Oblicza. 55c, x 50cm. Zakończona  w dniu 12 września 2013


niedziela, 1 września 2013

"Jestem niemodny" ( z internetu)

 
Ikona Chrystusa "Kto się mnie wyprze przed ludźmi...", czyli Nie Wstydzę Się Jezusa
 Czytając posty w internecie natrafiłem na taki krótki i prosty, ale jakże mądry tekst wpisany przez pana o pseudonimie "Niemodny":

Ten nasz współczesny dziwny świat staje się coraz bardziej nowoczesny i postępowy, że ja nijak nie potrafię za nim i jego nowymi trendami nadążyć. Jestem ciągle taki staroświecki i niemodny, że nawet zacząłem się zastanawiać czy jeszcze jestem normalny i czy nie powinienem się wstydzić, ale przełamać się do nowej mody nie mogę. Chciałem nawet zasięgnąć porady psychologa, żeby upewnić się czy wszystko ze mną w porządku, ale zauważyłem, że takich jak ja niemodnych jest przygniatająca większość. Spostrzegłem też, że choć tych podobno nowoczesnych ludzi jest malutko, to są strasznie krzykliwi i nachalni w narzucaniu tych swoich „modnych” trendów, szczególnie na forach internetowych. Ciekawe dlaczego, kto ich do tego skłania a może i zmusza? Tu właśnie oni usilnie przekonują innych, że Boga nie ma i że wiara w Niego to maniakalna choroba psychiczna. Sytuacja stała się jeszcze bardziej dziwna, kiedy poznałem świadectwa setek nawróconych na wiarę ateistów, którzy z kolei twierdzą, że właśnie dzięki Bogu z ciężkiej choroby duchowej wyszli i sami teraz zastanawiają się jak mogli być tak głupi i tyle czasu w niej tkwić. Oni to właśnie powtarzają, że człowiek, aby się nie pomylić, nie tylko na całe życie, ale i na wieczność, w żadnym wypadku nie powinien słuchać hałaśliwego wrzasku innych ludzi, tych demagogów niewiary, tylko wewnętrznego cichego głosu swojego serca. No i zacząłem tego głosu słuchać uważniej, a on ciągle powtarza: Ja jestem Pan Bóg twój, Ja jestem, bądź spokojny, jeśli ty nie odejdziesz, ja zawsze będę z tobą. Czy to jest normalne czy nie, bo jednak ci podobno postępowi tego głosu nie słyszą. Oni są tak nowocześni, że nie chodzą do kościoła, gdzie Bóg przemawia do słuchających Go ludzi, ponieważ jak mówią, nie chcą być indoktrynowani i ogłupiani przez klechów, a ja staroświecki niemodny facet chodzę i właśnie w kościele słyszę Boży głos Jezusa, który wyraźnie powtarza: „Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi. Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity. Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą”. Ten głos Jezusa potwierdza mój wewnętrzny głos serca, więc wszystko jest ze mną w porządku. Chyba dlatego ci pseudo nowocześni zniechęcają innych do Kościoła, aby słów Boga nie słyszeli i nie poznali prawdy. Ktoś mądrze powiedział, że do człowieka zawsze dochodzą myśli z dwóch źródeł: od Boga albo od szatana, a nasza rola to dokonać prawidłowego wyboru. Bóg jest ciągle taki sam, staroświecki i niemodny, szatan jest taki „postępowy i nowoczesny”. Czy słuchać Boga, który prawdę swoich słów udowodnił ofiarą Krzyża i zmartwychwstaniem czy raczej tych pseudo modnych, którzy oprócz agresywnych krzyków i przegranego życia i wieczności, nic do zaoferowania nie mają? Ja wybrałem i jednak wolę pozostać niemodnym staroświeckim wierzącym człowiekiem. Będę coraz mocniej wierzył w Boga, będę chodził do Jego kościoła, na pielgrzymki i procesje, a nie na „modne” parady równości, organizowane przez „naćpaną hołotę”, jak stwierdził pewien „ekspert” od religii i wiary. Będę po staroświecku cenił życie i nigdy nie poprę „postępowej” aborcji, eutanazji i in vitro, bo co to za postęp, który daje prawo do legalnego niszczenia zdrowia przez narkotyki i zabijania bezbronnych niewinnych ludzi, szczególnie dzieci, o których molestowanie tak „martwią się” ci pseudo postępowi i nowocześni zwolennicy szatańskich zabójczych planów na przyszłość ludzkości. Będę sprzeciwiał się złu gdziekolwiek by nie było: w sobie, w Kościele, na świecie czy na forum. Nie będę „postępową” śniętą rybą, płynącą bezwolnie z „nowoczesnym” trendem do samozagłady. Będę nadal niemodnym staroświeckim wierzącym człowiekiem, który zgodnie z wolą i obietnicą Boga ma wygrać wszystko co najważniejsze: życie wieczne.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Ikona Matka Boża z Guadelupy

Na prośbę wiernego Matce Bożej znajomego, który odwiedził sanktuarium w Meksyku i wrócił do Polski pod olbrzymim wrażeniem. Wizerunek ten jest dość trudny do napisania, choćby ze względu na to, że na każdym zdjęciu wygląda zupełnie inaczej. Takie ma właściwości.
Postaraliśmy się we dwójkę, ja i Renta, poznać jak najwięcej istniejących zdjęć, innych wersji malarskich i wzbogacić uzyskaną wiedzę o wrażenia człowieka który oglądał dzieło na własne oczy.
Ta ikona jest efektem końcowym naszych poszukiwań. Mam nadzieję że spodoba się Autorce oryginału  - Matce Bożej.

Matka Boża z Guadelupy - ikona na desce olchowej, 69cm x 36cm x 3cm. Pisanie zakończyliśmy w dniu 21 sierpnia 2013 roku.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Bóg a nauka - przypowiastka z internetu




Szperając po internecie znalazłem taką ciekawą przypowiastkę, dość zaskakującą i dającą sporo do myślenia:
Niejaka "Genowefa"  pisze:

WARTO DOTRWAĆ DO KOŃCA HISTORII...

Niewierzący profesor filozofii stojąc w audytorium wypełnionym studentami zadaje pytanie jednemu z nich:
- Jesteś chrześcijaninem synu, prawda?
- Tak, panie profesorze.
- Czyli wierzysz w Boga.
- Oczywiście.
- Czy Bóg jest dobry?
- Naturalnie, że jest dobry.
- A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko?
- Tak.
- A Ty - jesteś dobry czy zły?
- Według Biblii jestem zły.
Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości
- Ach tak, Biblia!
A po chwili zastanowienia dodaje:
- Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy że znasz chorą I cierpiącą osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności. Pomógłbyś tej osobie? Albo czy spróbowałbyś przynajmniej?
- Oczywiście, panie profesorze.
- Więc jesteś dobry...!
- Myślę, że nie można tego tak ująć.
- Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebie osobie, jeśli byś tylko miał taką możliwość. Większość z nas by tak zrobiła. Ale Bóg nie.
Wobec milczenia studenta profesor mówi dalej
- Nie pomaga, prawda? Mój brat był chrześcijaninem i zmarł na raka, pomimo że modlił się do Jezusa o uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz mi odpowiedzieć na to pytanie?
Student nadal milczy, więc profesor dodaje
- Nie potrafisz udzielić odpowiedzi, prawda?
Aby dać studentowi chwilę zastanowienia profesor sięga po szklankę ze swojego biurka i popija łyk wody.
- Zacznijmy od początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry?
- No tak... jest dobry.
- A czy szatan jest dobry?
Bez chwili wahania student odpowiada
- Nie.
- A od kogo pochodzi szatan?
Student aż drgnął:
- Od Boga.
- No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mi jeszcze synu - czy na świecie istnieje zło?
- Istnieje panie profesorze ...
- Czyli zło obecne jest we Wszechświecie. A to przecież Bóg stworzył Wszechświat, prawda?
- Prawda.
- Więc kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg stworzył również i zło. A skoro zło istnieje, więc zgodnie z regułami logiki także i Bóg jest zły.
Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi..
- A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Te wszystkie okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas świece?
Student drżącym głosem odpowiada
- Występują.
- A kto je stworzył?
W sali zaległa cisza, więc profesor ponawia pytanie
- Kto je stworzył?
Wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna się rozglądać po audytorium. Wszyscy studenci zamarli.
- Powiedz mi - wykładowca zwraca się do kolejnej osoby
- Czy wierzysz w Jezusa Chrystusa synu?
Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora:
- Tak panie profesorze, wierzę.
Starszy człowiek zwraca się do studenta:
- W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do oceny otaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa?
- Nie panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem.
- Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa?
- Nie panie profesorze..
- A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czy może wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt z Jezusem Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci?
- Nie panie profesorze.. Niestety nie miałem takiego kontaktu.
- I nadal w Niego wierzysz?
- Tak.
- Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia, nauka twierdzi że Twój Bóg nie istnieje... Co Ty na to synu?
- Nic - pada w odpowiedzi - mam tylko swoją wiarę.
- Tak, wiarę... - powtarza profesor - i właśnie w tym miejscu nauka napotyka problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara.
Student milczy przez chwilę, po czym sam zadaje pytanie:
- Panie profesorze - czy istnieje coś takiego jak ciepło?
- Tak.
- A czy istnieje takie zjawisko jak zimno?
- Tak, synu, zimno również istnieje.
- Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje.
Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta.
Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać:
- Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło, ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub też brak ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać zimnem. Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni Celsjusza (zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła - nie potrafimy osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak zimno, w przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do temperatur poniżej 273,15stC. Każda substancja lub rzecz poddają się badaniu, kiedy posiadają energię lub są jej źródłem. Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła. Jak pan widzi profesorze, zimno jest jedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła. Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepło jest energią. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem.
W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kącie ktoś upuścił pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota.
- A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jak ciemność?
- Tak - profesor odpowiada bez wahania - czymże jest noc jeśli nie ciemnością?
- Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jest brakiem czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło, jasne światło, migające światło, ale jeśli tego światła brak, nie ma wtedy nic i właśnie to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnie takie znaczenie ma słowo ciemność. W rzeczywistości ciemność nie istnieje. Jeśli istniałaby, potrafiłby pan uczynić ją jeszcze ciemniejszą, czyż nie?
Profesor uśmiecha się nieznacznie patrząc na studenta. Zapowiada się dobry semestr.
- Co mi chcesz przez to powiedzieć młody człowieku?
- Zmierzam do tego panie profesorze, że założenia pańskiego rozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągnięty wniosek jest również fałszywy.
Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie:
- Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć?
- Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie - wyjaśnia student
- twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobry Bóg i zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy poddać pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić nawet takiego zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności i magnetyzmu, nie poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych zjawisk. Twierdzenie, że
śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o ignorowaniu faktu, że śmierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko. Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, tylko jego brakiem. A teraz panie profesorze proszę mi odpowiedzieć Czy naucza pan studentów, którzy pochodzą od małp?
- Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to tak właśnie jest.
- A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy?
Profesor potrząsa głową wciąż się uśmiechając, zdawszy sobie sprawę w jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry semestr, naprawdę.
- Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych I nie jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie, to przecież w tej sytuacji, zgodnie ze swoją poprzednią argumentacją, nie wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan w takim razie bardziej kaznodzieją niż naukowcem?
W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie.
- Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moim poprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład - student rozgląda się po sali
- Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana profesora?
Audytorium wybucha śmiechem.
- Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z naukową metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można powiedzieć, z całym szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panie profesorze. Skoro nauka mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać pańskim wykładom, profesorze?
W sali zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma szerokimi z niedowierzania. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się trwać wieczność profesor wydusza z siebie:
- Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę.
- A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej - stanowi niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę mi powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło?
Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi
- Oczywiście że istnieje.Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy
obecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie zło.
Na to student odpowiada:
- Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak ciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się wmomencie, kiedy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku światła.
Profesor osunął się bezwładnie na krzesło.

Jeśli udało Ci się dotrwać do końca tego tekstu i wywołał on na Twojej twarzy uśmiech podczas czytania końcówki, daj go do przeczytania również swoim Przyjaciołom i Rodzinie.
PS.
Tym drugim studentem był Albert Einstein. Einstein napisał książkę
zatytułowaną "Bóg a nauka" w roku 1921.


niedziela, 4 sierpnia 2013

Relacja z wystawy w Grodzisku Wielkopolskim

W dniu 02.08.2013 w Galerii Masarnia w Grodzisku Wielkopolskim odbył się wernisaż mojej wystawy
IKONA ŁĄCZY WIARY .Praktycznie winno być "Ikona łączy wyznania" ale w potoczym języku ludzie w małych miejscowościach nie rozróżniają tych pojęć i dla nich istnieje "wiara katolicka",  "wiara prawosławna", wiara greckokatolicka i.t.p.
 "Mecenasem i kuratorem wystawy była art.plas. Magdalena Sciezynska obejmująca opieką artystów w ramach Galerii Twórców Sztuki. Oprócz gości - mieszkańców Grodziska wystawę zaszczycili koledzy artyści z Polski, Ukrainy, Litwy i Rosji, uczestnicy VI Międzynarodowego Pleneru Malarsko-Rzeźbiarskiego w Grodzisku Wielkopolskim. Miałem okazję poznać wielu fascynujących, wrażliwych niezwykle utalentowanych artystów. Poniżej kilka zdjęć z wernisażu:

fragment ekspozycji

oglądamy....

oglądamy....

odpowiadamy i rozmawiamy... (foto Piotr Radomski)

odpowiadamy i rozmawiamy...i jeszcze więcej pytamy. (foto Piotr Radomski)

O wysokim poziomie pleneru i kunsztu moich nowych przyjaciół i gości niech świadczy wybrana jedna praca kolegi Jurija Sychova-Hlazuna z Ukrainy.

więcej zdjęć z wernisażu mozna obejrzeć na stronie Galerii Twórców Sztuki (TU KLIKNIJ)

O wernisażu w prasie miejskiej grodziskiej (TU KLIKNIJ)

poniedziałek, 29 lipca 2013

Matka Boża Jaworska - uroczystości jubileuszowe na świętej górze Łemków

Góra Jawor (na granicy ze Słowacją) jest szczególnym miejscem modlitwy dla zamieszkujących od pokoleń te tereny Łemków wyznania Greckokatolickiego.
W lipcu tego roku odbyły się tam uroczystości jubileuszowe. W ich trakcie poświęcona została ikona Matki Bożej Jaworskiej, napisana na podstawie oryginału przez AGIOS czyli Andrzeja Binkowskiego i Renatę Kowalczyk.


RELACJA I ZDJĘCIA Z UROCZYSTOŚCI ZE STRONY WWW. CERKIEW.NET (kliknij)

Obejrzenie tej relacji zdjęciowej dało nam wiele wzruszeń i ogromną satysfakcję. Nasza ikona konsekrowana, prowadzona w procesji, Matka Boża czczona poprzez nią - to największa nagroda dla Bożego Narzędzia jakim jest ikonopis. Dziękujemy za możliwość wykonania tej pracy.
Renata i Andrzej

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Renowacja stacji Drogi Krzyżowej

Postaraliśmy się rozpocząć ratowanie pewnej stacji Drogi Krzyżowej ze znajomego nam kościoła.
Poniżej efekt miesięcznej pracy. Włókno obrazu jest nareperowane - była dziura i duże braki warstwy malarskiej razem z gesso. To efekt wieloletniego kapania wody skraplającej się na metalowym zawieszeniu stacji i spływającej po drugiej stronie płótna.Stacja ma nowe krosno, dodatkowe płótno wzmacniające podobrazie oraz na całości zdjęty stary werniks i po naprawach położony nowy, który pięknie wyciągnął barwy pierwotne.

Renowacja obrazu olejnego Stacja Drogi Krzyżowej - porównanie przed i po.

czwartek, 30 maja 2013

Ikona Archanioła Michała powtórnie w AGIOS

Wczoraj ukończyliśmy pisanie następnej ikony Arch. Michała. Tym razem dla osoby prywatnej bardzo oddanej kultowi tego Generała Archaniołów.
Oto efekt. (zdjęcie nie najlepsze - mieliśmy dość marny aparat.

ikona ARCHANIOŁ MICHAŁ 39,5 x 55 cm AGIOS

sobota, 25 maja 2013

Sztuka sakralna nie przeczy dziesięciu przykazaniom




Podaję krótki cytat ze stron DZIEłO BIBLIJNE, ktory jest dość mocnym argumentem na to, że sztuka sakralna jest w całości w swoim kanonie zgodna z Pismem Świętym. To ważne szczególnie podczas dyskusji z przeciwnikami świętych Wizerunków.

"Nie uczynisz sobie obrazu rytego ani żadnej podobizny tego, co jest na niebie w górze i co na ziemi nisko, ani z tych rzeczy, które są w wodach pod ziemią. 5Nie będziesz się im kłaniał ani służył."

"O tym, że ów zakaz nie odnosi się do trzymania w ryzach sztuki świadczyć mogą jeszcze dwa ważne fakty. Po pierwsze, w niedalekiej odległości od Dekalogu, w Księdze Wyjścia, znaleźć można szczegółowe opisy, jak należy sporządzić wyposażenie świątyni, narzędzia kapłańskie i innego typu informacje na temat organizacji świątyni. Zwróćmy uwagę, że nawet sama Arka Przymierza ozdobiona jest aniołami, cherubami. Jedna z podstawowych zasad hermeneutycznych przy interpretowaniu Biblii mówi, że Bóg, który jest jednym z autorów Biblii nie może zaprzeczać sam sobie. Jeżeli zatem nakazuje on ozdobienie świątyni i narzędzi kapłańskich motywami roślinnymi, a Arkę Przymierza, czyli przedmiot stanowiący znak Jego obecności w świecie poleca zwieńczyć figurami, trzeba w tym działaniu Boga znaleźć pierwszą interpretację analizowanego przykazania Dekalogu, który nie zabrania tworzyć sztuki, ale chce przestrzec przed sztuką ukierunkowaną na wytwarzanie obiektów zabronionego kultu."

link do tekstu oryginalnego:
Dzieło Biblijne o pisaniu i rysowaniu

warto ten pogląd tak prawdziwy i zgodny z Biblią, rozpowszechniać i pamiętać. 

wtorek, 21 maja 2013

Figurka z polnej kapliczki

Ukończyliśmy dzisiaj renowację figurki z polnej kapliczki, którą oddał w nasze ręce nasz znajomy mecenas sztuki sakralnej, Pan Jan.
W czwartek figurka znów wróci na swoje miejsce, a w niedzielę już będzie adorowana modlitwą przez okolicznych mieszkańców.
Oto jak wypada porównanie stanu w jakim ją otrzymaliśmy i w jakim oddajemy.
Renowacja figurki Chrystusa dokonana w maju 2013 roku przez pracownię AGIOS - Renatę Kowalczyk i Andrzeja Binkowskiego

Takie figurki Serca Chrystusowego wykonywało się odlewając z gipsu w jakiejś manufakturze. Często te odlewy były kupowane w stanie surowym przez handlarzy i malowane domowym sposobem, bez znajomości nie tylko symboliki barw, ale i samego projektu pierwotnego. Ta właśnietaka była. Nawet zakonnicy w sanktuariach malowali odlewy nie wgłębiając się w sens tego co robią.
Nasze pomalowanie i tak jest jeszcze nie takie jak projekt. Płaszcz Chrystusa powinien mieć połę, która jest zarzucona na lewe ramie, w kolorze czerwonym.  Rozumiem siłę przyzwyczajenia  wiernych wokól kapliczki w której latami stała, dlatego nie dałem tej czerwieni na całym ramieniu tylko zaznaczyłem na przodzie płaszcza. Kolor czerwony to oznaka prerogatyw królewskich Chrystusa.

Zielona koszula i suknia - kolor musi być stonowany, bo to kolor męczeństwa Chrystusowego. Dlatego powinno się stosować zielenie zimne, albo rozbielone pastelowe. My zastosowalismy kolor miętowy, bo najlepiej uwydatnia ułożenie sukni.
(Poprzedni żywo zielony kolor nie posiada w przypadku figurki żadnej symboliki, nawet trochę swoją krzykliwością nie licuje z przekazem figury).

Prawie ramię i prawa pierś: widać rozsunięty nie tylko płaszcz, ale i suknię/koszulę pod spodem. To nie nasz wymysł, tylko wyraźny rysunek na odlewie pod prawą ręką Chrystusa. Pociągnęlismy kolor dokładnie z linią odlewu.

Złota półkula u stóp (na której stoi) oznacza że Królestwo Jego nie jest z tego świata i rządzi i obdziela łaskami w pełnej  chwale Boga. Złoto jest kolorem boskiej chwały.

Płaszcz - Kolor niebieski jest symbolem łask Ducha Świętego.
W tej prostej figurce, dzięki zastosowanej kolorystyce i odpowiednio ujętej, widzimy Siłę całej Trójcy Świętej.

90%figur Serca Chrystusowego ma płaszcz w kolorze czerwonym. Ta mała rzeźba jest pewnym wyjątkiem, trudno orzec co przyśwecało pierwszemu rzemieślnikowi żę uzył takich a nie innych kolorów. Użył zresztą niezgodnie z rysunkiem figury, nie zauważając odwróconej poły płaszcza.

Figurka na swoim miejscu:






środa, 15 maja 2013

Jeden dzień w pracowni

Dzisiaj w pracowni AGIOS skupialiśmy się we dwójkę nad kilkoma pracami.
Wykończyliśmy ikonę ZWIASTOWANIE pisaną na prośbę przyjaciela z Koszalina.
Powtórzenie "plamistości" z oryginalnej ikony, która przecież jest polichromią - i to w formacie 40x40 byłoby ogromnie trudnym zadaniem gdyby nie zdolności Renaty. Wykonała te dziwne powierzchnie kolorystyczne z radością i pasją.

"Zwiastowanie" (wg Kiko Arquello) 40x40cm 

Ale również postępowały prace nad restauracją figurki Chrystusa z pewnej przydrożnej kapliczki.
Gipsowa figura wyglądała jakby była nie do odratowania.  Jedynym sposobem było potraktowanie jej jako surowej rzeźby i odtworzenie całej powierzchni przed nadaniem barw. Jednocześnie postarałem się zaimpregnować gips tak, by uodpornił się na większość zmian pogodowych wokół kapliczki. Z Bożą pomocą się to uda.









niedziela, 12 maja 2013

Ratowanie ikon

Materiałoznawstwo poligraficzne w swej podstawowej bazie jest tożsame z materiałoznawstwem sztuki. Obie dziedziny powstały dokładnie z tego samego źródła - materiałoznawstwa i technologii sztuki.
Jestem doświadczonym poligrafem i mam mocną,  sprawdzoną praktyką wiedzę na temat chemii i materiałów stosowanych od wieków w sztuce europejskiej. Pomaga mi to z radością podejmować się zadań z zakresu renowacji dzieł sztuki sakralnej. Przy każdym podejmowanym zadaniu występuje konieczność wykonania wielu próbek laboratoryjnych, czyli wstępnego sprawdzenia planowanej technologii renowacji obiektu.
Wyjątkowym właśnie dziełem, jakiego podjęliśmy się wspólnie z Renatą w ramach Pracowni Agios, jest ratowanie ikon z ikonostasu z Cerkwii Grekokatolickiej p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego w Wałczu.
Skala problemu - pekanie i łuszczenie się warstwy malarskiej.

od lewej - pierwsze i drugie - przed renowacją. Trzecie zdjęcie - po zakońcvzeniu prac naprawczych i konserwacyjnych.

Fragment Ikony Podwyższenia Krzyża Świętego przed i po renowacji

Ikona Podwyższenia Krzyża Świętego przed i po renowacji
Pięknie zaprojektowane i wykonane ikony wg szkoły kijowskiej, na skutek nieprawidłowo wybranego materiału i źle przygotowanego podłoża (leukasu) w szybkim tempie zaczęly ulegać zniszczeniu. Warstwa malarska zaczęła się łuszczyć i odpadać. Naprawdę ikony te  są wyjątkowej urody. Należy je obowiązkowo ratować, pomimo dośc młodego wieku - powstały w latach dziewięćdziesiątych poprzedniego stulecia. Kilka lat temu skala samoniszczenia ikon była ogromna i heroiczną pracę wykonała przy nich koleżanka ikonopisarka z południa Polski. Obecnie utrwalamy to co uratowała P. Małgosia, dokładamy swoją cegiełkę, oraz zabezpieczamy całość opracowaną specjalnie metodą, tak by piękno ikon w Wałczu zachwycało przynajmniej następne dziesięciolecia. Mam nadzieję że nasze zaangażowanie, warsztat malarski Renaty  i moja wiedza i doświadczenie pozwolą uzyskać wieloletni pozytywny efekt.

niedziela, 5 maja 2013

Odczytanie Ikony Błogosławionej Doroty z Mątowów

Autorzy Ikony: Andrzej Binkowski i Renata Kowalczyk
Odczytanie Ikony Błogosławionej Doroty z Mątowów
przez: Ks. Dariusz Sonak

I
Ujrzałem Pana siedzącego na wysokim i wyniosłym tronie, a tren Jego szaty wypełniał świątynię. Serafiny stały ponad Nim; każdy z nich miał po sześć skrzydeł; dwoma zakrywał swą twarz, dwoma okrywał swoje nogi, a dwoma latał. I wołał jeden do drugiego: «Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały».” Iz 6,1-3
Na ikonie przeważa kolor złoty, który przypomina blask Boga, Jego niedostępność.
W ten blask Bożej rzeczywistości wpisana jest postać Bł. Doroty – zanurzona cała w tej światłości, która nie jest dziełem człowieka. Życie Doroty zostało przebóstwione
z inicjatywy Boga. Okrąg nad jej głową, figura uważana za najdoskonalszą, nie mającą początku ani końca - tak jak Bóg, głosi prawdę o doskonałości Boga. Dorota promieniuje nie sobą, ale Bogiem, w którym żyjąc na ziemi była zanurzona. 
 
II
Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się
w naszym ciele. Ciągle bowiem jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym śmiertelnym ciele.” 2 Kor 4,10-11
Na dłoniach Doroty widoczne są dwie małe rany. Są to stygmaty – mistyczny dar współcierpienia z Chrystusem. Dorota oprócz codziennych cierpień, jakich doświadczała od swojego męża i innych ludzi, otrzymała dar doświadczania ran Jezusa, które On cierpiał z miłości do każdego człowieka. Jezus sam ją zaprosił do dźwigania krzyża: „Powinnaś zaś pragnąć, byś dźwignąwszy krzyż, mogła go nieść, idąc za Mną.” (1,6g). Jezus pozwolił jej doświadczyć również rany przebicia serca, którego doświadczył po śmierci.
III
Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. Gdy się ukaże Chrystus, nasze życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale.” Kol 3,3-4
Bł. Dorota zaproszona przez Jezusa słowami: „Ja sam jestem twoim życiem, w tobie działając i żyjąc. Ty więc umrzyj wszystkim innym, a żyj tylko dla Mnie!” (2,19b), ostatnie miesiące swojego życia spędziła w celi przyległej do katedry w Kwidzynie, gdzie została zamurowana. Cegły widoczne na ikonie przypominają o życiu ukrytym przed światem, ale jednocześnie ściśle zjednoczonym z Boskim Oblubieńcem, któremu Dorota całkowicie się oddała. Z ukrytego życia Doroty płynęła łaska nie tylko dla niej samej, ale również dla tych, którzy przychodzili do niej, prosząc o wstawiennictwo u Boga. Dlatego na cegłach widoczne są promienie światła przypominające łaskę, którą Dorota najpierw sama otrzymywała, a następnie dzieliła się nią z innymi. W jej życiu został objawiony Chrystus i Jego chwała.


IV
I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali. Wtedy będziecie mieszkać w kraju, który dałem waszym przodkom, i będziecie moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem.” Ez 36,26-2
W życiu bł. Doroty słowa proroka Ezechiela miały swoje realne odzwierciedlenie: Jezus dał jej nowe serce. Podczas tego obdarowania Dorota otrzymała „trzy głoski”: czarną, czerwoną i złotą. Czarna głoska symbolizowała grzechy Doroty, czerwona – męka Chrystusa, złota – udział w życiu wiecznym, którego Dorota stała się uczestniczką na ziemi, dzięki łasce nowego serca. O tych „trzech głoskach” przypominają trzy strzały skierowane ku niebu, gdyż mają one prowadzić Dorotę do Boga. Dorota tuli strzały do swego „nowego serca”. Najkrótsza strzała przypomina o grzechu, który ma być jak „starta głoska”. Druga co do wielkości przypomina mękę Jezusa, w której Dorota miała swój namacalny udział. Trzecia, środkowa i największa starzała, znajdująca się najbliżej nieba, wyraża pragnienie zjednoczenia się z Bogiem w wieczności.

V
A jeden ze Starców odezwał się do mnie tymi słowami: «Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli?» I powiedziałem do niego: «Panie, ty wiesz». I rzekł do mnie: «To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili. Dlatego są przed tronem Boga i w Jego świątyni cześć Mu oddają we dnie i w nocy.” Ap 7,13-15
Bł. Dorota ubrana jest w szaty w czterech kolorach: niebieski, biały, żółty i zielony. Niebieska szata, która jest jakby ukryta najgłębiej, przy jej sercu, przypomina, że Dorota otrzymała nowe serce, pochodzące od samego Boga. Kolor niebieski jest kolorem życia niebiańskiego, w którym Dorota uczestniczy dzięki łasce Bożej. Jezus powiedział do niej: „Twoje życie było Moje, nie twoje. Ja sam je rozpocząłem i udoskonaliłem, Ja byłem jego części łącznikiem i rządcą, by je tobie zachować aż do wiecznotrwałego żywota. Ja wspaniale w tobie działałem od twego dzięcięctwa, wraz z Ojcem i Duchem Świętym… Od czasu, gdy wydobyłem tobie stare serce, rozbudziłem ci tak twoje życie, że odtąd żyło i wspaniale jaśniało przede Mną” (2,18b). Ten sam kolor jest widoczny przy prawej dłoni Doroty, gdyż przeżywana przez nią codzienność (umartwienia, dobre uczynki, praca) odzwierciedlała życie zjednoczone z Bogiem.
Głowa Doroty okryta jest białą nałęczką, która przypomina o czystości, świętości
i prostocie. Biały jest symbolem ludzi sprawiedliwych przed Bogiem, żyjących w prawdzie. Dorota żyjąc sprawiedliwie, żyjąc według prawdy Ewangelii, została przyjęta przez swego Oblubieńca do chwały zbawionych. Jej szaty zostały wybielone we krwi Baranka, z którym zjednoczona za życia, dążyła do chwały zbawionych.
O chwale Bożej, którą Dorota była obdarzona za życia i w której uczestniczy również teraz, w wieczności, przypomina wierzchni welon koloru żółtego. Życie Doroty wpisuje się w życie Boga. To dzięki Niemu życie prostej i dobrej kobiety nabiera charakteru Boskiego. Pan Bóg w niej i przez nią ukazuje swoją miłość, czego świadkami są ludzie jej współcześni oraz my, którzy także dziś możemy doświadczać wstawiennictwa bł. Doroty.
Zielona szata jest symbolem działania Ducha Świętego, kwitnienia, nadziei i nowego życia. Duch Święty został dany Dorocie razem z darami miłości. Dzięki łasce Ducha Świętego mogła przyjmować łaskę krzyża, gdyż sam Jezus jej powiedział: „Teraz zaś z wolna i łagodnie posyłam mego Ducha Świętego, długo tobie pozostawiając. Dlatego powinnaś chętnym duchem dźwigać moje brzemię, zwłaszcza, że innego nie masz dźwigać, jak tylko którym ja objuczam” (7,16e). To Duch Święty dawał jej niezachwianą nadzieję, że po ziemskim wygnaniu wejdzie do nieba. 
 
VI
A Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem. Potem wracał Mojżesz do obozu, sługa zaś jego, Jozue, syn Nuna, młodzieniec, nie oddalał się z wnętrza namiotu… Ilekroć Mojżesz wchodził przed oblicze Pana na rozmowę z Nim, zdejmował zasłonę aż do wyjścia. Gdy zaś wyszedł, opowiadał Izraelitom to, co mu Pan rozkazał. I wtedy to Izraelici mogli widzieć twarz Mojżesza, że promienieje skóra na twarzy Mojżesza. A Mojżesz znów nakładał zasłonę na twarz, póki nie wszedł na rozmowę z Nim.” Wj 33,11. 34,34-35
Twarz Doroty jest lekko pochylona, co wskazuje na jej pokorę i zasłuchanie w sprawy samego Boga. Mimo cierpień, których doświadczała każdego dnia, przez jej oblicze przebija łaska pokoju dane od Oblubieńca w słowach: „Nie bójcie się! Ja chcę was zachować nietkniętych i jak najlepiej strzec!” (1,7d).
Wargi Doroty są wąskie i pozbawione namiętności, stworzone, aby spożywać Eucharystię, której Dorota pragnęła ponad wszelkie skarby, mówiąc: „Którego dnia nie przyjmuję Eucharystii, tego dnia dusza moja smutna jest aż do śmierci”(5,38c).
Przymknięte oczy zwrócone są na świat ponadzmysłowy i sugerują życie kontemplacyjne, do którego Dorota została zaproszona przez samego Jezusa: „Nie męcz się, wiele biegając, modląc się, nie musisz wiele mówić, lecz spoczywając w milczeniu, zważaj na mój głos i odczuwaj zbawienny, a słodki smak życia kontemplacyjnego!” (4,4a).


Życie bł. Doroty, jej oddanie Bogu, otwartość na łaski Boże, zasłuchanie w Jego wolę i oblubieńcze oddanie Jezusowi określił sam Boski Oblubieniec w słowach: „Oto pójdźcie wszyscy i kontemplujcie i oglądajcie dzieło, które wykonałem, jak jest chwalebne, że nikt zganić nie może” (4,37e). Za dar bł. Doroty niech będzie chwała Ojcu, i Synowi, i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen!


wtorek, 23 kwietnia 2013

CHUSTA Z MANOPELLO czyli MANDYLION

 Podstawowe informacje naukowca na temat tego Wizerunku NIERĘKĄLUDZKĄSTWORZONEGO

Chusta z Manopello. Mandylion. Święte Oblicze. Obraz Nierękąludzkąmalowany.
Dla zwolenników nazywania TEGO WIZERUNKU "chustą Św. Weroniki" - proszę się zastanowić, gdyby ten obraz powstał podczas kaźni Drogi Krzyżowej to na Twarzy Chrystusa byłyby widoczne świeże rany, krew i opuchlizny. A co mamy na Mandylionie? Twarz noszącą ślady przebytej kaźni w trakcie gojenia. Lewe oko, które zostało skaleczone podczas biczowania i które widać jak jest zniekształcone na Całunie Turyńskim, tu jest już zdrowe. A co do legendy - grecko-rzymskie słowo vera eikon („prawdziwy wizerunek”) dało początek imieniu Weronika. I macie swoją świętą, która jeżeli istniała to na pewno miała innę imię.

Zdjęcie użytkownika Andrzej Binkowski.


https://www.facebook.com/ObliczeNauczyciela/videos/671070122951332/

czwartek, 4 kwietnia 2013

Ewolucjonizm - wiara utopijna i niesprawdzona

Znalazłem na jednym z forów interntowych doskonałą anonimową analizę obecnego stanu wiedzy o ewolucji - ewolucjonizmu. Raczej nie wiedzy, tylko zlepku mitów i chciejstwa. Argumenty tu przytoczone są tak mocne, że tylko ślepy ideolog może je odrzucić. Wyciągamy na koniec jedyny uprawniony wniosek - KREACJONIZM TAK (wiara prawdziwa), EWOLUCJONIZM NIE (wiara w chciejstwo).

~TEMAT TABU : RELIGIJNY CHARAKTER EWOLUCJONIZMU : 

"znany ewolucjonista Loren Eiseley z goryczą skonstatował: „Teologom zawsze zarzucano, że nazbyt często powołują się na mity i cuda, a oto świat nauki znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia, ponieważ nie pozostało mu nic innego, jak stworzyć własną mitologię, mianowicie założenie, że to, czego mimo usilnych starań nie uda się dziś udowodnić, naprawdę zdarzyło się w zamierzchłej przeszłości”
CYTUJĘ artykuł : ", W trwającej obecnie debacie „Intelligent Design” (Rozumny plan) obie strony, ewolucjoniści i kreacjoniści, stawiają wiele pytań. Odpowiedzi mogą niektórych zaskoczyć.

Wspólnym punktem w przekonaniach zarówno ateistów, jak i chrześcijan jest wiara (to też może niektórych zaskoczyć) — co prawda wiara w różne systemy, ale jednak silna wiara. Chrześcijanie wierzą w Boga Stwórcę, ateiści natomiast w naukę. To też jest wiara. A może nie? Z pewnością nauka jest oparta na dających się zademonstrować, powtarzalnych z tymi samymi wynikami faktach — lecz czy to nie wymaga wiary?

Jak dalece „naukowy” jest ateista, który przygląda się pięciu ważnym ogniwom w ewolucyjnej historii. Uznamy te idee za naukowe lub nienaukowe według tego, jak spełniają one naukowe kryteria powtarzalności, zgodności z obserwacjami naukowymi i sprawdzalności w laboratorium. 


Wielki Wybuch — Big Bang

 Najpopularniejsza obecnie teoria pochodzenia wszechświata zakłada, że cały wszechświat zaczął się od punktu osobliwości (tzw. singularity point) o nieskończonej gęstości masy, która rozszerzyła się do obecnych rozmiarów wszechświata. Potrzeba znacznej wiary, aby być przekonanym, że wydarzenie, które nie miało przyczyny, mogło dać tak dramatyczny rezultat. Nie zgadza się to z wszystkimi znanymi prawami fizyki, jak na przykład pierwsze prawo termodynamiki o zachowaniu energii i masy: rzeczy nie pojawiają się tak po prostu, z wyjątkiem tych w skali atomów, i to na bardzo krótko. Nie zgadza się to także z drugim prawem termodynamiki, jak je obecnie rozumiemy, mówiącym o tendencji do rozkładu porządku i informacji w kierunku bezładu; nikt nie zaproponował jak dotąd mechanizmu, który by wytłumaczył uporządkowany wszechświat — zaobserwowany porządek zawsze pochodzi z jakiegoś zewnętrznego źródła.

Tak więc Wielki Wybuch jest niepowtarzalny, niezaobserwowany, niezgodny ze znanymi prawami i niedający się sprawdzić w laboratorium. Jest więc nienaukowy. Potrzeba silnej wiary, żeby uwierzyć w taki zbieg okoliczności. 

 
Ziemia

 Trzeba podobnych skoków w ciemno, aby uwierzyć, że wszechświat ewoluował we właściwy sposób (jedynie przypadkowo), tak iż powstała nasza planeta z jej idealnymi warunkami do życia. Na przykład skład chemiczny naszej planety jest zupełnie inny od składu pozostałych ciał Układu Słonecznego — jest to głównie żelazo i nikiel. Przypadek miał spowodować powstanie planety o bardzo dużej gęstości, o wiele większej niż pozostałe wokół, z materiałów, które są raczej rzadkie w galaktyce.

Jak powstały nasze lądy, morza i atmosfera? Powinny wygotować się (wyparować) w początkowych fazach ewolucji planety, zanim ostygła. Jak powstał stosunek ilościowy tlenu do węgla z dokładnie właściwymi ilościami i we właściwych miejscach? Nie zaproponowano żadnej teorii ani mechanizmu, które by to mogły wytłumaczyć!

Pierwiastki życia — tlen, węgiel, azot itd. — nie powinny istnieć równocześnie w fazie kształtowania planety, szczególnie w obecności silnego promieniowania ze Słońca i przestrzeni zewnętrznej.

I znów: początki te nie zostały zaobserwowane, są niezgodne z obecną wiedzą, nie dają się powtórzyć ani sprawdzić. Założenia te są więc też nienaukowe, co stanowi poważny problem dla ateisty, który musi się oprzeć tylko na naukowych metodach. 


Abiogeneza, czyli samorództwo

 Być może największym problemem lub też cudem ewolucji jest pochodzenie życia. Jak powstała pierwsza żywa komórka? A wcześniej — jak uformowały się pierwsze DNA i aminokwasy w połączeniu ze sobą? (Kwas nukleinowy i aminokwasy wyłączają się nawzajem.) Co więcej, fundamentalne prawo biologii mówi, że wszystkie komórki pochodzą z innych żywych organizmów — ta niezmienna zasada znana jest jako biogeneza.

Jeśli nawet dałoby się zaproponować jakiś mechanizm umożliwiający współistnienie właściwych związków chemicznych, to skąd wzięła się ta ogromna ilość informacji koniecznych do skonstruowania komórki? Gdzie powstała maszyneria konieczna do odczytywania kodu DNA? Jaki był początek mechanizmu chemicznej reprodukcji? Skąd wzięły się mechanizmy naprawy uszkodzeń i wzrostu, które są tak pomysłowo zakodowane w DNA? To nie jest tylko trudny do rozwiązania problem. To jest niemożliwe! Nie tylko nie zaproponowano mechanizmu abiogenezy, ale żaden biochemik nie jest w stanie otrzymać pożądanego rezultatu nawet w najlepszych warunkach laboratoryjnych!

I stajemy przed kolejnym problemem: organicznych związków. Wiele ze związków występujących w żywych organizmach może istnieć w dwóch formach, jak gdyby lustrzanych odbiciach jedna drugiej. Jednak białka biologiczne zawierają tylko jedną, lewoskrętną formę aminokwasów, a DNA i RNA tylko prawoskrętną formę cukrów. Skoro naturalnie istniejące związki mają równe proporcje obu form, a żywe komórki powstały w sposób naturalny, powinny odzwierciedlać te proporcje w swoim składzie. Jednak we wszystkich żywych komórkach te związki chemiczne istnieją wyłącznie jako albo lewoskrętne, albo prawoskrętne. Sam ten fakt wskazuje na ekstremalną trudność abiogenezy.

Abiogenezy nigdy nie zaobserwowano, nie można jej odtworzyć w laboratorium i nie można jej sprawdzić. Jest to zatem teoria nienaukowa i musi być przyjęta przez ateistę jako cud wiary.

 
Specjacja — powstawanie gatunków

 Kolejnym cudem wiary ateizmu jest powstanie licznych gatunków istot żywych z przypuszczalnego jednego gatunku.

Adaptacja jest dobrze znana i nie wzbudza kontrowersji — dany gatunek może wytworzyć szeroki wachlarz zmian swych głównych cech, zależnie od otoczenia. Ale powstanie nowego gatunku z innego to zupełnie inna sprawa. Nigdy czegoś takiego nie zaobserwowano ani nie można tego sprawdzić.

Ewolucja zakłada, że w rezultacie drobnych mutacji kodu genetycznego (DNA) doszło do powstania nowych gatunków. Takie mutacje uważane są zatem za pomocne i korzystne dla organizmu, dodające nową i lepszą informację do kodu genetycznego. Jednak żadnej takiej mutacji nigdy nie zaobserwowano — wszystkie mutacje powodują utratę informacji i zawsze są szkodliwe dla organizmu.

Cud specjacji jako kolejny musi pozostać sprawą wiary dla ateisty, gdyż nie można jej ani zaobserwować, ani powtórzyć. 


Nieredukowalna złożoność

 Jeśli nawet dopuścimy wszystkie poprzednie cuda, pozostaje jeszcze jedna przeszkoda nie do przezwyciężenia — nieredukowalna złożoność.

Integralną częścią wiary ewolucyjnej jest przekonanie, że każda mutacja, która staje się stałą częścią kodu genetycznego, musi być korzystna dla organizmu w procesie jego stopniowego rozwoju. Ale to powoduje poważny problem, jeśli chodzi o niektóre złożone narządy.

Weźmy dla przykładu oko. Składa się ono z wielu części: źrenicy (z jej mięśniem, zwieraczem optycznym) dla kontrolowania jasności światła, mięśni, które poruszają okiem, aby je skierować w pożądaną stronę, soczewki i mechanizmu ogniskującego, wodnistego i szklistego płynu organicznego, siatkówki przekształcającej światło w sygnał elektryczny, nerwu optycznego przesyłającego informacje do mózgu. W proces widzenia zaangażowana jest też spora część mózgu, który interpretuje ogromną ilość przesyłanych informacji. Bez którejkolwiek z tych części (a lista ta nie jest w żadnej mierze wyczerpująca) oko nie mogłoby funkcjonować, a pozostałe części nie dawałyby organizmowi żadnej przewagi nad innymi stworzeniami.

Proste pytanie: jak mogła wyewoluować którakolwiek z tych części oka? Przecież żadna z nich nie daje organizmowi żadnej przewagi bez wszystkich pozostałych. I znów nie ma żadnego wytłumaczenia — cud nieredukowalnej złożoności trzeba przyjąć na wiarę.

Jeśli oko byłoby jedynym takim przykładem, byłaby to tylko mała przeszkoda dla ewolucjonistów. Niestety, jest ich mnóstwo, choćby wspomnieć system krążenia krwi czy system mięśni i szkieletu. W rzeczy samej prawie każdy organ ciała ludzkiego może być podany jako przykład nieredukowalnej złożoności, który nie mógł powstać w rezultacie przypadkowych zmian procesu ewolucyjnego.

Prawdopodobnie największym przykładem nieredukowalnej złożoności jest sama pojedyncza komórka, której pochodzenia nie da się wytłumaczyć ani nawet sobie wyobrazić. To znów kolejny ważny element wiary ateistycznej.

Jeszcze jednym problemem związanym z nieredukowalną złożonością jest reprodukcja seksualna — w jaki sposób rozwinęły się płcie? Ewoluowanie samca bez samicy byłoby bezużyteczne. W jaki sposób nastąpiła zmiana z reprodukcji aseksualnej ku seksualnej, równocześnie na każdym poziomie biologicznym?

Nie ma żadnej sugestii na ten temat, zatem i ten cud ewolucyjny musi zostać przyjęty na ślepo, przez wiarę. 


Wybór

 Trzeba dokonać zdecydowanego wyboru między wszechpotężnym Bogiem Stworzycielem a serią ewolucyjnych cudów: Wielkim Wybuchem, porządkiem wszechświata, pochodzeniem życia na ziemi i samej planety, abiogenezą, specjacją, nieredukowalną złożonością i seksualnością (to jedynie kilka przykładów). Każdy z tych cudów jest niezgodny z obecnymi obserwacjami i prawami naturalnymi, co stawia ateizm w tym samym szeregu z religią.

Dlaczego więc ateizm jest tak pociągający, skoro wymaga takiej samej wiary w niewidzialne, jak i chrześcijaństwo? Odpowiedź kryje się w konsekwencjach i zobowiązaniach z tymi alternatywami związanych.

Ateizm: Nie ma Boga, a wszechświat nie ma żadnego znaczenia. Ludzie to tylko gatunek zwierząt; moralność i etyka są bezsensowne, tak więc nie jesteśmy przed nikim odpowiedzialni.

Teizm: Jest Bóg Stworzyciel, który uczynił człowieka i wszystko inne. On określa dobro i zło, co czyni nas odpowiedzialnymi przed Nim.


W taki oto sposób ateizm jest wygodnym sposobem unikania odpowiedzialności przed Bogiem. Wielu odrzuca teizm właśnie dlatego, że nie chce przyjąć tej odpowiedzialności. Przynajmniej jeden ateista, pisarz Richard Lewontin, był na tyle odważny, aby to wyznać: „Stajemy po stronie nauki pomimo oczywistej absurdalności niektórych jej postulatów, pomimo iż zawiodła w swych ekstrawaganckich obietnicach zdrowia i życia, pomimo tolerowania przez społeczność naukowców nieudowodnionych takich, ot, baśni, ponieważ przyjęliśmy jako założenie materializm”. „To nie tak, że metody i instytucje naukowe w jakiś sposób zmuszają nas do przyjęcia materialistycznych wyjaśnień świata zjawisk, wręcz przeciwnie — jesteśmy zmuszeni przez nasze a priori trzymanie się przyczyn materialistycznych do tworzenia systemu badań i zestawu koncepcji, które podają materialistyczne wyjaśnienia, niezależnie od tego, jak bardzo przeciwne są one intuicji i jak bardzo mistyfikujące dla niewtajemniczonych. Co więcej, materializm jest absolutem, gdyż nie możemy pozwolić na Bożą nogę w drzwiach!”!!!!!!!!!!!!!!!


Teizm
W kontraście do ateizmu teizm jest bardziej konsekwentny (ale nadal nienaukowy — Bóg rzadko kiedy pozwala robić z siebie przedmiot badań laboratoryjnych). Teiści będą świadczyć o swojej osobistej więzi z Bogiem Stworzycielem, który regularnie dokonuje cudów. Dla tych, którzy służą Bogu, jest On źródłem życia, mocy i natchnienia: „Słowem Pana zostały uczynione niebiosa, a tchnieniem ust jego całe wojsko ich (...). Bo on rzekł — i stało się, on rozkazał — i stanęło”
2.


Z ostatnią tezą nie za bardzo się zgadzam. To nauka udawadnia nam teraz Prawdę o Dziele Stworzenia. Aby się o tym przekonać warto obejrzeć cykl wykładów Dr. Kenta Hovinda, zaczynając od tego:


STWORZENIE ADAMA - Małgorzata Pilecka-Hilal (Liban)


niedziela, 24 marca 2013

Czeka nas drugi "potop".

 
 Znalazłem kiedyś po rozłupaniu jednolitej bryły węgla kamiennego strukturę przypominającą deseczkę od drewnianej skrzynki szytej spinaczami z drutu. Regularne zszywki co ok. 10cm na płaszczyźnie odwzorowującej słoje drewna. Dość długo trzymałem te dwa kawałki węgla zastanawiając się jak to się mogło wytworzyć. Przytoczony poniżej tekst jest być może wyjaśnieniem.
Przytoczę ciekawy tekst jaki znalazłem w komentarzach pod artykułem o dzisiejszym zepsuciu i demoralizacji:

~Jak Noe wzywam was do upamiętania do ~zdemoralizowany świat będzie coraz hroszy: „A jak było za dni Noego, takie będzie przyjście Syna Człowieczego” (Ewangelia Mateusza 24,37). Jakimi zatem były czasy Noego? Czy można je potraktować jako fikcję, skoro wspominał je sam Chrystus?
Czytamy w Biblii, że w czasach Noego „ziemia była skażona w oczach Boga i pełna nieprawości”, ale znajdziemy też tam dokładniejszą charakterystykę tego okresu:
▸ szybki postęp wiedzy i technologii (Księga Rodzaju 4,17.22);

▸ szybki wzrost populacji (tamże, 6,1.11);

▸ koncentracja ludności w miastach (tamże, 4,1);

▸ uleganie apetytowi (Ewangelia Łukasza 17,27);

▸ materialistyczne podejście do życia (tamże, 17,28);

▸ nastawienie na przyjemności (Księga Rodzaju 4,21);

▸ ignorowanie Boga i Jego Prawa (List Judy 15);

▸ łamanie świętości związku małżeńskiego (Ewangelia Mateusza 24,38);

▸ wielożeństwo (Księga Rodzaju 4,23)

▸ propagowanie nieprawości (tamże, 6,5.12);

▸ zepsucie (tamże 6,12);

▸ przestępstwa i gwałty (tamże, 6,11.13);

▸ dewiacje seksualne (tamże 4,19; 6,2);

▸ powszedniość bluźnierczych myśli i słów (II List Piotra 2,5; List Judy 15);

▸ odrzucenie natchnienia Słowa Bożego (I List Piotra 3,19).

Z uwagi na wszechogarniające zło i całkowitą demoralizację Bóg postanowił zgładzić człowieka, ale wcześniej powołał proroków, w tym Noego, aby zapowiedzieli, że zniszczenie przyniesie potop. Niewielu jednak w to uwierzyło. Ludzie mieli 120 lat na rozmyślanie, bo tyle trwała budowa arki, która mogła schronić każdego, kto zaufa Bożym słowom. Na ziemi nie zaszły jednak żadne dostrzegalne zmiany. Plony były obfite, a ludzie – jak później wspominał Jezus - nadal żyli w dostatku: jedli i pili, sadzili i budowali, świętowali i ucztowali, pogrążając się w bezprawiu. Nic nie zapowiadało potopu. Byli zapewne i kpiarze, którzy drwili z Noego i jego wiary. Do czasu...

„W roku sześćsetnym życia Noego, w miesiącu drugim, siedemnastego dnia tego miesiąca, w tym właśnie dniu wytrysnęły źródła wielkiej otchłani i otworzyły się upusty nieba” (Księga Rodzaju 7,11). Wody, które zalały ziemię, miały dwa źródła: strumienie wód z nieba i podziemne źródła wód. Mezopotamskie przekazy także wskazują na ulewę jako powód potopu, a greckie mity dodają, że oprócz strumieni deszczu „Zeus otworzył otchłanie wód” (1).

Historie o ogólnoświatowym potopie, który zniszczył ludzkość z wyjątkiem garstki w arce, zachowały się w pamięci setek kultur na wszystkich zamieszkałych kontynentach (2). Przekazy te opisują potop jako największą katastrofę w dziejach. Wiele z nich opowiada o sztormach, trzęsieniach ziemi i erupcjach wulkanów, które towarzyszyły potopowi.

W najstarszych źródłach pisanych potop przedstawiony jest jako „katastrofalny deszcz”, „ulewny sztorm”, „złowieszczy wiatr”, „powódź deszczu” (3). Takich zwrotów w Mezopotamii nie używano wobec powodzi. Berossos w „Historii Babilonii” określa potop słowem kataklysmos, które występuje również w greckiej legendzie o Deukalionie – i tam przyczyną potopu była straszna ulewa (4). Słowo „kataklizm” pojawia się także w Septuagincie i Nowym Testamencie, gdy mowa o potopie. Greckie kataklysmos jest odpowiednikiem hebrajskiego mabbul. Prof. Gerhard Hasel wykazał, że w Biblii odnosi się ono do potopu spowodowanego ulewnym deszczem (od ybl, czyli „płynąć” lub „lać strumieniami”). Mabbul w połączeniu z „wodami” (hebr. mayim) tworzy w Starym Testamencie techniczny zwrot oznaczający potop, a nie lokalną powódź (5).

O rozmiarach i skutkach potopu świadczą skamieniałe lasy, ogromne kaniony, pył wulkaniczny rozsiany po całej ziemi, niezliczone skamieniałości ryb i zwierząt, a także rozległe złoża węgla, ropy i gazu.

Skutki potopu: węgiel
Obfita roślinność świata przedpotopowego została wymieszana, przeniesiona i rzucona w różne miejsca przez wody, a następnie przykryta masami mułu i wapienia, które utworzyły nad nią kamienną pokrywę osadową. Sprasowane masy roślinności pod wysokim ciśnieniem warstw osadowych przekształciły się w węgiel. Wielu sądzi, że węgiel powstał z kolejnych warstw obumarłych lasów, co trwało miliony lat. Jest to nieprawdopodobne, gdyż obumarłe drzewa i rośliny gniją i tworzą próchnicę, a nie węgiel. Nie ma dziś żadnych procesów geologicznych, które mogłyby ukształtować pokłady węgla, jakie mamy na ziemi. Uczeni szacują, że aby uzyskać jednometrową warstwę węgla, potrzeba kilka metrów torfu. Ale na świecie prawie nie występują torfowiska o głębokości większej niż kilkanaście metrów. Tymczasem niektóre pokłady węgla w USA mają 30 m grubości, a pokłady węgla brunatnego w Australii sięgają 150 m! Złoże Pittsburgh w USA, o przeciętnej grubości 21 m, rozciąga się na obszarze 544 000 ha! Jedynie potop pozwala wyjaśnić powstanie takich warstw węgla – stało się to za sprawą mas przedpotopowej fauny zdartej i przemieszczonej przez potężne fale potopu.

Ewolucjoniści zakładają, że węgiel powstawał, gdy człowieka nie było jeszcze na ziemi. Ale jak w takim razie wyjaśnić ludzkie wyroby znalezione w bryłach węgla? Na przykład 9 stycznia 1891 roku S. W. Culp z Morrisonville w stanie Illinois, wkładając węgiel do pieca, natknęła się na rozpołowioną bryłę, z której wypadł pięknie wykonany złoty łańcuch. Kobieta myślała, że wpadł komuś do węgla, ale kiedy chciała go podnieść, zauważyła, że oba końce tkwiły w bryle, a jego ślad odbity jest na obu stronach grudy (6). Łańcuch mierzył 25 cm, a wykonano go z 8-karatowego złota. Jak znalazł się w bryle węgla z okresu karbonu, datowanego na miliony lat przed człowiekiem? Nie jest to odosobniony przypadek. W 1912 pracownicy Elektrowni Miejskiej z Thomas w stanie Oklahoma rozbili młotem bryłę węgla, która nie mieściła się w piecu, a wówczas z jej środka wypadło żelazne naczynie. W 1885 roku w odlewni Isadora Brauna w Vocklabruck w Austrii znaleziono bryłę węgla z metalową rurką o wymiarach 5 x 5 x 4 cm. Syn właściciela zawiózł ją do Muzeum w Salzburgu, gdzie badał ją austriacki fizyk Karl Gurls. Wykonano ją ze stopu stali i niklu. Przez wnętrze rurki biegło wgłębienie wykonane maszynowo, co wskazuje, że była ona częścią większego mechanizmu (7).

Przedmioty wykonane przez człowieka znaleźć można też w skałach osadowych. 22 lipca 1844 roku robotnicy pracujący w kamieniołomie w pobliżu Rutherford Mills w Anglii natrafili nić ze złota na głębokości blisko 3 m. Była ona zamknięta w skale, którą geolodzy datują na 60 milionów lat (8). 2 kwietnia 1897 roku w kopalni Lehigh w Webster City w stanie Iowa znaleziono tablicę o rozmiarach 60 x 30 x 10 cm z pięknie wyrzeźbionymi figurami z twarzą patriarchy. Odkryto ją na głębokości ponad 40 m pod piaskowcem, datowanym na 300 milionów lat! (9) W Dorchester w stanie Massachusetts w 1851 roku wybuch dynamitu rozbił litą skałę, wyrzucając z niej rozerwaną na pół wazę o dzwonowatym kształcie i wysokości 12 cm z pięknie inkrustowanymi kwiatami, świadczącymi o dużym kunszcie artystycznym wykonawcy (10). W Museum of Creation Evidence w Glenn Rose oglądałem niedawno metalowy młotek znaleziony w 1936 roku pobliżu miasteczka Londyn w Teksasie. Mieścił się on w kawałku skały z okresu kredy (140 mln lat)! Młotek wykonany został ze stopu żelaza (96,6%) i chloru (2,6%), który - zdaniem metalurgów - nie jest możliwy do uzyskania w dzisiejszych warunkach atmosferycznych (11). Przed potopem warunki te były jednak inne. Właśnie z tego czasu muszą pochodzić wymienione eksponaty.

Skutki potopu: skamieniałości
Ślady po potopie pozostały na szczytach gór w postaci skamieniałości muszli i ryb. Dowodzi to, że wszystkie łańcuchy górskie były kiedyś częścią dna morskiego. Skąd biorą się skamieniałości? Ryby przecież nie kamienieją dziś w mule ani piasku. Martwe ryby rozkładają się lub padają ofiarą drapieżników, nie czekając aż dla potomności pokryje je warstwa osadu. Tymczasem w skałach osadowych znajdują się miliardy skamieniałości różnych stworzeń. Często są to ryby z doskonale zachowanymi płetwami i łuskami, które zginęły nagle i zostały szybko pogrzebane osadem. Pozycja wielu z nich zdradza agonię bez śladu ataku drapieżnika. Niektóre zginęły w trakcie połykania mniejszej ryby czy podczas porodu, co świadczy, że skamieniały nie dlatego, iż leżały w miejscu przez miliony lat, ale w rezultacie nagłego kataklizmu o niewyobrażalnej mocy.

Porządek skamieniałości w warstwach geologicznych jest taki, jakiego oczekiwalibyśmy w przypadku potopu. Najniżej są szczątki morskich stworzeń żyjących blisko dna, zwłaszcza bezkręgowców. Następnie zwierzęta wolno poruszające się, takie jak płazy. Gady miały więcej możliwości przetrwania, dlatego padły w następnej kolejności. Przed podnoszącymi się przez 40 dni wodami potopu najdłużej były w stanie uciekać ssaki, w tym ludzie. Uczeni ewolucjoniści uważają tę kolejność za dowód na teorię ewolucji, ale nie potrafią rozwiązać problemu, jaki stwarzają skamieniałości zwierząt lub drzew, leżące w poprzek kilku warstw geologicznych - jest przecież niemożliwe, by martwe zwierzę czy drzewo przetrwało miliony lat bez rozkładu, czekając, aż zakryją je warstwy osadowe.

Dr John D. Morris napisał: „Wielowarstwowe skamieniałości należą do wyjątków, ale znane są wszystkim geologom. Często znajduje się drzewa wystające ze złóż węgla do wyżej położonej warstwy, a nawet sięgające do drugiego złoża węgla, kila stóp ponad pierwszym. Byłem w wielu kopalniach węgla i w prawie wszystkich widziałem takie skamieniałości lub ślady po nich. Odkryłem także gruby i prosty jak strzała pień, przechodzący przez liczne warstwy. Ponadto widziałem setki pojedynczych skamieniałości, których szerokość była większa niż szerokość warstw, w których tkwiły. Oczywiste jest, że warstwy te nie mogą być rezultatem powolnej akumulacji, ponieważ na przykład martwa ryba nie utrzyma swego kształtu, aż wokół niej zgromadzi się osad. Musi ona być szybko przykryta, aby w ogóle mogła być zachowana. Niektóre z wielkich wielowarstwowych drzew przechodzą przez warstwy, o których sądzono by, że powstawały przez dziesiątki tysięcy lat. Cały ten fragment musiał jednak powstać w krótszym czasie niż ten, w którym drzewo spróchnieje. Dziś dobrze wiadomo, że szybko poruszające się i pełne osadu wody mogą utworzyć wielość warstw, jak to pokazują laboratoryjne eksperymenty, huragany, a nawet fale mułu spowodowane wybuchem wulkanu św. Heleny” (12).

Skutki potopu: Wielki Kanion
Wiele miejsc na świecie nosi oznaki uformowania przez ogrom wody raczej w krótkim czasie niż w wyniku stopniowego procesu trwający miliony lat. Najbardziej znanym przykładem jest Wielki Kanion w Arizonie. Obecnie wielu uczonych zdecydowanie odrzuca dawną tezę, że wyżłobiła go rzeka Kolorado w ciągu milionów lat, przyjmując, że powstał w rezultacie wielkiej powodzi, za sprawą mas wód z polodowcowego jeziora, które szybko wycięły kanion. Podobne zjawisko można było zaobserwować nie tak dawno po wybuchu wulkanu św. Heleny w USA (czy podczas megapowodzi w Islandii), kiedy woda pobliskiego jeziora w ciągu kilku godzin wyżłobiła kanion, który geolodzy szacowaliby na miliony lat, gdyby nie powstał na ich oczach.

Uformowanie się Wielkiego Kanionu czy skamieniałych drzew w Petrified Forest w Arizonie, powstanie pasm górskich pokrytych morskimi skamieniałościami, ruch płyt tektonicznych i dryf kontynentów, a także legendy o potopie, które zachowały się w pamięci wszystkich kultur świata, potwierdzają biblijną relację o globalnej katastrofie.

Symbolika potopu
Jezus zapowiedział, że „jak było za dni Noego, takie będzie przyjście Syna Człowieczego”. Biblia czyni analogię między czasami Noego i czasami końca, a także między potopem i końcem świata: „Przez te wody też ówczesny świat zginął zalany wodą. Obecne zaś niebiosa i ziemia dzięki temu samemu Słowu są zachowane dla ognia, strzeżone na dzień sądu i zagłady bezbożnych ludzi” (II List Piotra 3,6-7).

Przed potopem ludziom dane było 120 lat łaski, w czasie których mogli się odwrócić od grzechu. Czas łaski dobiegł końca na siedem dni przed kataklizmem, kiedy Bóg zamknął za Noem drzwi arki. Nikt, poza jego rodziną, nie skorzystał z ratunku. Wątpliwości i rozwiązłość zabiły ludzką czujność. Przez tydzień nikt nie wiedział, że jego los jest już przesądzony. Podobnie będzie przy końcu świata. Jezus zapytał: „Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Ewangelia Łukasza 18,8).

Sceptycy naigrywali się z Noego, arki i potopu. Dopiero tonąc, odkrywali, że ludzka mądrość i chełpliwość to głupota. Wielu dziś w podobny sposób lekceważy Słowo Boże, sądząc, że świat będzie trwał dalej tak jak trwa. Apostoł Piotr zapowiedział, że taka postawa będzie jednym ze znaków końca: „Przede wszystkim to wiedzcie, że w dniach ostatecznych przyjdą szydzący szydercy, którzy będą postępować według własnych żądz i mówić: Gdzie jest obietnica Jego przyjścia? Odkąd bowiem zasnęli ojcowie, wszystko tak trwa, jak od początku stworzenia. Tym, którzy tak uważają, umyka, że od dawna były niebiosa i ziemia, która z wody i wśród wody powstała dzięki Słowu Boga. Przez te wody też ówczesny świat zginął zalany wodą. Obecne zaś niebiosa i ziemia dzięki temu samemu Słowu są zachowane dla ognia, strzeżone na dzień sądu i zagłady bezbożnych ludzi” (II List Piotra 3,3-7).