Czeka nas drugi "potop".
Znalazłem kiedyś po rozłupaniu jednolitej bryły węgla kamiennego
strukturę przypominającą deseczkę od drewnianej skrzynki szytej
spinaczami z drutu. Regularne zszywki co ok. 10cm na płaszczyźnie
odwzorowującej słoje drewna. Dość długo trzymałem te dwa kawałki węgla
zastanawiając się jak to się mogło wytworzyć. Przytoczony poniżej tekst jest być
może wyjaśnieniem.
Przytoczę ciekawy tekst jaki znalazłem w komentarzach pod artykułem o dzisiejszym zepsuciu i demoralizacji:
~Jak Noe wzywam was do upamiętania do ~zdemoralizowany świat będzie
coraz hroszy: „A jak było za dni Noego, takie będzie przyjście Syna
Człowieczego” (Ewangelia Mateusza 24,37). Jakimi zatem były czasy Noego?
Czy można je potraktować jako fikcję, skoro wspominał je sam Chrystus?
Czytamy w Biblii, że w czasach Noego „ziemia była skażona w oczach Boga
i pełna nieprawości”, ale znajdziemy też tam dokładniejszą
charakterystykę tego okresu:
▸ szybki postęp wiedzy i technologii (Księga Rodzaju 4,17.22);
▸ szybki wzrost populacji (tamże, 6,1.11);
▸ koncentracja ludności w miastach (tamże, 4,1);
▸ uleganie apetytowi (Ewangelia Łukasza 17,27);
▸ materialistyczne podejście do życia (tamże, 17,28);
▸ nastawienie na przyjemności (Księga Rodzaju 4,21);
▸ ignorowanie Boga i Jego Prawa (List Judy 15);
▸ łamanie świętości związku małżeńskiego (Ewangelia Mateusza 24,38);
▸ wielożeństwo (Księga Rodzaju 4,23)
▸ propagowanie nieprawości (tamże, 6,5.12);
▸ zepsucie (tamże 6,12);
▸ przestępstwa i gwałty (tamże, 6,11.13);
▸ dewiacje seksualne (tamże 4,19; 6,2);
▸ powszedniość bluźnierczych myśli i słów (II List Piotra 2,5; List Judy 15);
▸ odrzucenie natchnienia Słowa Bożego (I List Piotra 3,19).
Z uwagi na wszechogarniające zło i całkowitą demoralizację Bóg
postanowił zgładzić człowieka, ale wcześniej powołał proroków, w tym
Noego, aby zapowiedzieli, że zniszczenie przyniesie potop. Niewielu
jednak w to uwierzyło. Ludzie mieli 120 lat na rozmyślanie, bo tyle
trwała budowa arki, która mogła schronić każdego, kto zaufa Bożym
słowom. Na ziemi nie zaszły jednak żadne dostrzegalne zmiany. Plony były
obfite, a ludzie – jak później wspominał Jezus - nadal żyli w dostatku:
jedli i pili, sadzili i budowali, świętowali i ucztowali, pogrążając
się w bezprawiu. Nic nie zapowiadało potopu. Byli zapewne i kpiarze,
którzy drwili z Noego i jego wiary. Do czasu...
„W roku
sześćsetnym życia Noego, w miesiącu drugim, siedemnastego dnia tego
miesiąca, w tym właśnie dniu wytrysnęły źródła wielkiej otchłani i
otworzyły się upusty nieba” (Księga Rodzaju 7,11). Wody, które zalały
ziemię, miały dwa źródła: strumienie wód z nieba i podziemne źródła wód.
Mezopotamskie przekazy także wskazują na ulewę jako powód potopu, a
greckie mity dodają, że oprócz strumieni deszczu „Zeus otworzył
otchłanie wód” (1).
Historie o ogólnoświatowym potopie, który
zniszczył ludzkość z wyjątkiem garstki w arce, zachowały się w pamięci
setek kultur na wszystkich zamieszkałych kontynentach (2). Przekazy te
opisują potop jako największą katastrofę w dziejach. Wiele z nich
opowiada o sztormach, trzęsieniach ziemi i erupcjach wulkanów, które
towarzyszyły potopowi.
W najstarszych źródłach pisanych potop
przedstawiony jest jako „katastrofalny deszcz”, „ulewny sztorm”,
„złowieszczy wiatr”, „powódź deszczu” (3). Takich zwrotów w Mezopotamii
nie używano wobec powodzi. Berossos w „Historii Babilonii” określa potop
słowem kataklysmos, które występuje również w greckiej legendzie o
Deukalionie – i tam przyczyną potopu była straszna ulewa (4). Słowo
„kataklizm” pojawia się także w Septuagincie i Nowym Testamencie, gdy
mowa o potopie. Greckie kataklysmos jest odpowiednikiem hebrajskiego
mabbul. Prof. Gerhard Hasel wykazał, że w Biblii odnosi się ono do
potopu spowodowanego ulewnym deszczem (od ybl, czyli „płynąć” lub „lać
strumieniami”). Mabbul w połączeniu z „wodami” (hebr. mayim) tworzy w
Starym Testamencie techniczny zwrot oznaczający potop, a nie lokalną
powódź (5).
O rozmiarach i skutkach potopu świadczą skamieniałe
lasy, ogromne kaniony, pył wulkaniczny rozsiany po całej ziemi,
niezliczone skamieniałości ryb i zwierząt, a także rozległe złoża węgla,
ropy i gazu.
Skutki potopu: węgiel
Obfita roślinność
świata przedpotopowego została wymieszana, przeniesiona i rzucona w
różne miejsca przez wody, a następnie przykryta masami mułu i wapienia,
które utworzyły nad nią kamienną pokrywę osadową. Sprasowane masy
roślinności pod wysokim ciśnieniem warstw osadowych przekształciły się w
węgiel. Wielu sądzi, że węgiel powstał z kolejnych warstw obumarłych
lasów, co trwało miliony lat. Jest to nieprawdopodobne, gdyż obumarłe
drzewa i rośliny gniją i tworzą próchnicę, a nie węgiel. Nie ma dziś
żadnych procesów geologicznych, które mogłyby ukształtować pokłady
węgla, jakie mamy na ziemi. Uczeni szacują, że aby uzyskać jednometrową
warstwę węgla, potrzeba kilka metrów torfu. Ale na świecie prawie nie
występują torfowiska o głębokości większej niż kilkanaście metrów.
Tymczasem niektóre pokłady węgla w USA mają 30 m grubości, a pokłady
węgla brunatnego w Australii sięgają 150 m! Złoże Pittsburgh w USA, o
przeciętnej grubości 21 m, rozciąga się na obszarze 544 000 ha! Jedynie
potop pozwala wyjaśnić powstanie takich warstw węgla – stało się to za
sprawą mas przedpotopowej fauny zdartej i przemieszczonej przez potężne
fale potopu.
Ewolucjoniści zakładają, że węgiel powstawał, gdy
człowieka nie było jeszcze na ziemi. Ale jak w takim razie wyjaśnić
ludzkie wyroby znalezione w bryłach węgla? Na przykład 9 stycznia 1891
roku S. W. Culp z Morrisonville w stanie Illinois, wkładając węgiel do
pieca, natknęła się na rozpołowioną bryłę, z której wypadł pięknie
wykonany złoty łańcuch. Kobieta myślała, że wpadł komuś do węgla, ale
kiedy chciała go podnieść, zauważyła, że oba końce tkwiły w bryle, a
jego ślad odbity jest na obu stronach grudy (6). Łańcuch mierzył 25 cm, a
wykonano go z 8-karatowego złota. Jak znalazł się w bryle węgla z
okresu karbonu, datowanego na miliony lat przed człowiekiem? Nie jest to
odosobniony przypadek. W 1912 pracownicy Elektrowni Miejskiej z Thomas w
stanie Oklahoma rozbili młotem bryłę węgla, która nie mieściła się w
piecu, a wówczas z jej środka wypadło żelazne naczynie. W 1885 roku w
odlewni Isadora Brauna w Vocklabruck w Austrii znaleziono bryłę węgla z
metalową rurką o wymiarach 5 x 5 x 4 cm. Syn właściciela zawiózł ją do
Muzeum w Salzburgu, gdzie badał ją austriacki fizyk Karl Gurls. Wykonano
ją ze stopu stali i niklu. Przez wnętrze rurki biegło wgłębienie
wykonane maszynowo, co wskazuje, że była ona częścią większego
mechanizmu (7).
Przedmioty wykonane przez człowieka znaleźć
można też w skałach osadowych. 22 lipca 1844 roku robotnicy pracujący w
kamieniołomie w pobliżu Rutherford Mills w Anglii natrafili nić ze złota
na głębokości blisko 3 m. Była ona zamknięta w skale, którą geolodzy
datują na 60 milionów lat (8). 2 kwietnia 1897 roku w kopalni Lehigh w
Webster City w stanie Iowa znaleziono tablicę o rozmiarach 60 x 30 x 10
cm z pięknie wyrzeźbionymi figurami z twarzą patriarchy. Odkryto ją na
głębokości ponad 40 m pod piaskowcem, datowanym na 300 milionów lat! (9)
W Dorchester w stanie Massachusetts w 1851 roku wybuch dynamitu rozbił
litą skałę, wyrzucając z niej rozerwaną na pół wazę o dzwonowatym
kształcie i wysokości 12 cm z pięknie inkrustowanymi kwiatami,
świadczącymi o dużym kunszcie artystycznym wykonawcy (10). W Museum of
Creation Evidence w Glenn Rose oglądałem niedawno metalowy młotek
znaleziony w 1936 roku pobliżu miasteczka Londyn w Teksasie. Mieścił się
on w kawałku skały z okresu kredy (140 mln lat)! Młotek wykonany został
ze stopu żelaza (96,6%) i chloru (2,6%), który - zdaniem metalurgów -
nie jest możliwy do uzyskania w dzisiejszych warunkach atmosferycznych
(11). Przed potopem warunki te były jednak inne. Właśnie z tego czasu
muszą pochodzić wymienione eksponaty.
Skutki potopu: skamieniałości
Ślady po potopie pozostały na szczytach gór w postaci skamieniałości
muszli i ryb. Dowodzi to, że wszystkie łańcuchy górskie były kiedyś
częścią dna morskiego. Skąd biorą się skamieniałości? Ryby przecież nie
kamienieją dziś w mule ani piasku. Martwe ryby rozkładają się lub padają
ofiarą drapieżników, nie czekając aż dla potomności pokryje je warstwa
osadu. Tymczasem w skałach osadowych znajdują się miliardy
skamieniałości różnych stworzeń. Często są to ryby z doskonale
zachowanymi płetwami i łuskami, które zginęły nagle i zostały szybko
pogrzebane osadem. Pozycja wielu z nich zdradza agonię bez śladu ataku
drapieżnika. Niektóre zginęły w trakcie połykania mniejszej ryby czy
podczas porodu, co świadczy, że skamieniały nie dlatego, iż leżały w
miejscu przez miliony lat, ale w rezultacie nagłego kataklizmu o
niewyobrażalnej mocy.
Porządek skamieniałości w warstwach
geologicznych jest taki, jakiego oczekiwalibyśmy w przypadku potopu.
Najniżej są szczątki morskich stworzeń żyjących blisko dna, zwłaszcza
bezkręgowców. Następnie zwierzęta wolno poruszające się, takie jak
płazy. Gady miały więcej możliwości przetrwania, dlatego padły w
następnej kolejności. Przed podnoszącymi się przez 40 dni wodami potopu
najdłużej były w stanie uciekać ssaki, w tym ludzie. Uczeni
ewolucjoniści uważają tę kolejność za dowód na teorię ewolucji, ale nie
potrafią rozwiązać problemu, jaki stwarzają skamieniałości zwierząt lub
drzew, leżące w poprzek kilku warstw geologicznych - jest przecież
niemożliwe, by martwe zwierzę czy drzewo przetrwało miliony lat bez
rozkładu, czekając, aż zakryją je warstwy osadowe.
Dr John D.
Morris napisał: „Wielowarstwowe skamieniałości należą do wyjątków, ale
znane są wszystkim geologom. Często znajduje się drzewa wystające ze
złóż węgla do wyżej położonej warstwy, a nawet sięgające do drugiego
złoża węgla, kila stóp ponad pierwszym. Byłem w wielu kopalniach węgla i
w prawie wszystkich widziałem takie skamieniałości lub ślady po nich.
Odkryłem także gruby i prosty jak strzała pień, przechodzący przez
liczne warstwy. Ponadto widziałem setki pojedynczych skamieniałości,
których szerokość była większa niż szerokość warstw, w których tkwiły.
Oczywiste jest, że warstwy te nie mogą być rezultatem powolnej
akumulacji, ponieważ na przykład martwa ryba nie utrzyma swego kształtu,
aż wokół niej zgromadzi się osad. Musi ona być szybko przykryta, aby w
ogóle mogła być zachowana. Niektóre z wielkich wielowarstwowych drzew
przechodzą przez warstwy, o których sądzono by, że powstawały przez
dziesiątki tysięcy lat. Cały ten fragment musiał jednak powstać w
krótszym czasie niż ten, w którym drzewo spróchnieje. Dziś dobrze
wiadomo, że szybko poruszające się i pełne osadu wody mogą utworzyć
wielość warstw, jak to pokazują laboratoryjne eksperymenty, huragany, a
nawet fale mułu spowodowane wybuchem wulkanu św. Heleny” (12).
Skutki potopu: Wielki Kanion
Wiele miejsc na świecie nosi oznaki uformowania przez ogrom wody raczej
w krótkim czasie niż w wyniku stopniowego procesu trwający miliony lat.
Najbardziej znanym przykładem jest Wielki Kanion w Arizonie. Obecnie
wielu uczonych zdecydowanie odrzuca dawną tezę, że wyżłobiła go rzeka
Kolorado w ciągu milionów lat, przyjmując, że powstał w rezultacie
wielkiej powodzi, za sprawą mas wód z polodowcowego jeziora, które
szybko wycięły kanion. Podobne zjawisko można było zaobserwować nie tak
dawno po wybuchu wulkanu św. Heleny w USA (czy podczas megapowodzi w
Islandii), kiedy woda pobliskiego jeziora w ciągu kilku godzin wyżłobiła
kanion, który geolodzy szacowaliby na miliony lat, gdyby nie powstał na
ich oczach.
Uformowanie się Wielkiego Kanionu czy
skamieniałych drzew w Petrified Forest w Arizonie, powstanie pasm
górskich pokrytych morskimi skamieniałościami, ruch płyt tektonicznych i
dryf kontynentów, a także legendy o potopie, które zachowały się w
pamięci wszystkich kultur świata, potwierdzają biblijną relację o
globalnej katastrofie.
Symbolika potopu
Jezus zapowiedział,
że „jak było za dni Noego, takie będzie przyjście Syna Człowieczego”.
Biblia czyni analogię między czasami Noego i czasami końca, a także
między potopem i końcem świata: „Przez te wody też ówczesny świat zginął
zalany wodą. Obecne zaś niebiosa i ziemia dzięki temu samemu Słowu są
zachowane dla ognia, strzeżone na dzień sądu i zagłady bezbożnych ludzi”
(II List Piotra 3,6-7).
Przed potopem ludziom dane było 120
lat łaski, w czasie których mogli się odwrócić od grzechu. Czas łaski
dobiegł końca na siedem dni przed kataklizmem, kiedy Bóg zamknął za Noem
drzwi arki. Nikt, poza jego rodziną, nie skorzystał z ratunku.
Wątpliwości i rozwiązłość zabiły ludzką czujność. Przez tydzień nikt nie
wiedział, że jego los jest już przesądzony. Podobnie będzie przy końcu
świata. Jezus zapytał: „Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy
przyjdzie?” (Ewangelia Łukasza 18,8).
Sceptycy naigrywali się z
Noego, arki i potopu. Dopiero tonąc, odkrywali, że ludzka mądrość i
chełpliwość to głupota. Wielu dziś w podobny sposób lekceważy Słowo
Boże, sądząc, że świat będzie trwał dalej tak jak trwa. Apostoł Piotr
zapowiedział, że taka postawa będzie jednym ze znaków końca: „Przede
wszystkim to wiedzcie, że w dniach ostatecznych przyjdą szydzący
szydercy, którzy będą postępować według własnych żądz i mówić: Gdzie
jest obietnica Jego przyjścia? Odkąd bowiem zasnęli ojcowie, wszystko
tak trwa, jak od początku stworzenia. Tym, którzy tak uważają, umyka, że
od dawna były niebiosa i ziemia, która z wody i wśród wody powstała
dzięki Słowu Boga. Przez te wody też ówczesny świat zginął zalany wodą.
Obecne zaś niebiosa i ziemia dzięki temu samemu Słowu są zachowane dla
ognia, strzeżone na dzień sądu i zagłady bezbożnych ludzi” (II List
Piotra 3,3-7).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz