Dzisiaj ośmielam się zacytować kompletną stronę z witryny DROGA IKONY ks. Jacka Wróbla. Chciałem dawno napisać na swoim blogu przemyślenia o roli modlitwy w pracy i życiu ikonopisa. Po kilkakrotnym zapoznaniu się z opracowaniami ks. Wróbla zrezygnowałem - nic lepszego nie wymyślę. Warto sięgać do stron Drogi Ikony. Jest to silna motywacja nie tylko dla biorących udział w wydarzeniach organizowanych przez tę grupę. A strona "Modlitwa z ikoną" to po prostu NIEZBĘDNIK.
Modlitwa z ikoną
Modlitwa przygotowawcza przed ikonopisaniem:
| |||||||||||||
| |||||||||||||
Modlić się z ikoną
„Nieustannie
się módlcie” (1 Tes 5,17). Tymi słowami św. Paweł zachęca nas do
ciągłego poszukiwania kontaktu z Bogiem – aby oczy serca zwrócone
były ku Źródłu życia. Jednak czy wyrażenie „oczy serca” nie jest dla
naszego doświadczenia zbyt abstrakcyjne tak, że w konsekwencji nie
wiemy jak się modlić. Może więc, zanim uda nam się zapanować nad
naszymi oczami wewnętrznymi, warto skierować nasze oczy cielesne na
oblicze Chrystusa, który daje nam się w ikonie.
Od
początku chrześcijaństwa ikona towarzyszy wierzącym jako świadectwo
zbawienia, a zarazem miejsce szczególnego spotkania z Bogiem. Możliwe
jest to dzięki wierze i przekonaniu, że święty obraz, przed którym trwa
się na modlitwie to coś więcej niż kawałek deski, złota i farby, że w
ikonie obecny jest Chrystus. Odkąd Syn Boży stał się
człowiekiem – „co oczami naszymi wiedzieliśmy, na co patrzyliśmy i
czego ręce nasze dotykały” (1 J 1, 2) – Bóg rzeczywiście stał się
dla nas bliski. I więcej, patrząc na Jezusa Chrystusa, wcielonego Boga,
oglądamy obraz, według którego zostaliśmy stworzeni (Rdz 1, 27).
Stworzył nas także Bóg na swoje podobieństwo. To znaczy, że w Jego
zamiarze człowiek nie tylko ma w sobie nosić świadectwo (obraz)
miłości Bożej, ale że ma ono być świadectwem najwierniejszym,
najbliższym Prawdy. Dlatego też cały nasz wysiłek, cała nasza
modlitwa o tyle osiąga swój skutek, o ile ostatecznie zmierza do
tego, aby „upodobnić się do Boga – w takiej mierze, w jakiej jest to
możliwe dla ludzkiej natury” (św. Bazyli). Przyjrzyjmy się zatem
dynamice naszego wnętrza, a może znajdziemy środek, który zaradzi tej
potrzebie.
Grzech jest czymś, co niszczy w nas Boże podobieństwo. Człowiek w
ten sposób staje się obrazem (po grecku „ikoną”) ale niepodobnym,
wręcz karykaturalnym. Chrystus przyszedł na świat, aby Obraz Boży był
odtąd już znany, aby już nikt nie musiał mówić „pokaż nam Ojca”, bo
kto wpatruje się w Syna, ten widzi i Ojca. A kto wpatruje się w Syna,
ten zaczyna rozumieć na czym polega nasze człowieczeństwo i
powołanie, aby stać się jak Syn, prawdziwą ikoną Ojca. Bo „On jest
obrazem Boga niewidzialnego” (Kol 1, 15), my zaś powinniśmy pozwolić,
aby ten obraz w nas zajaśniał. Dlatego stając na modlitwie przed
obliczem Chrystusa „my wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w
jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz
bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu” (2 Kor 3, 18).
Poznając Jezusa, poznajemy prawdę – i to tę najgłębsza, przynoszącą
radość a nie rozczarowanie – prawdę o sobie.
Ikona może stać się dla nas narzędziem i środkiem takiej
przemiany. Stając przed nią, zawsze stawiamy się przed Jezusem.
Choćby to była ikona Matki Bożej, świętych czy przedstawiająca
wydarzenia biblijne, to zawsze odwołują się one do Pierwowzoru, do
Sprawcy zbawienia i w ten sposób Go uobecniają. Nie byłoby przecież
Bożego macierzyństwa Maryi ani chwały świętych, gdyby nie pociągnął
ich i nie przemienił sam Bóg przez Ducha Świętego. Modląc się przed
ikoną stajemy się uczestnikami wydarzeń, które wyraża, uczestnikami
łaski, której dostąpili przedstawieni na ikonie. Stawiając się przed
ikoną Chrystusa, stajemy przed Nim samym.
Ikona może stać się drogą modlitwy, szczególnym miejscem
czerpania i odbudowywania w sobie Bożego obrazu. Proste trwanie przed
obliczem Jezusa może sprawić, że nasza sytuacja stanie się z czasem
podobna do ślepca z Ewangelii, który stopniowo zaczyna odzyskiwać
wzrok (Mk 8, 22-25). Wpatrywanie się w „jasność Pańską” w końcu
uwolni z naszych ust spontaniczny i radosny okrzyk: „Dziękuję Ci, że
mnie stworzyłeś tak cudownie, godne podziwu są Twoje dzieła”! (Ps
139, 14), bo zobaczymy się nie własnymi, ale wpatrującymi się w nas,
Jezusowymi oczyma.
Modlitwa ikoną jest prosta, czasem może zbyt prosta byśmy chcieli po
nią sięgnąć. A jednak nie jest łatwa, bo wymaga cierpliwości i
pokornego poddania się trwaniu. Nie bez znaczenia jest więc, aby
dobrać taką ikonę, która będzie wyrażała dla nas piękno, przed którą
„będzie nam się chciało” modlić. Nie powinna być zbyt mała, aby nie
zmęczyć się wytężaniem wzroku, by dostrzec namalowaną na niej postać,
ani zbyt duża, by nie rozpraszała nas wielością szczegółów. Dobrze
jest umieścić ją w miejscu, gdzie będzie centralna, a otoczenie nie
będzie stwarzać dla naszego wzroku konkurencji, odciągając wielością
kolorów lub rzeczy. Można zapalić przy niej świeczkę, aby migoczącym,
żywym światłem oświetlała oblicze postaci. W każdym razie należy
stworzyć taki klimat, aby sprzyjał cichej i w miarę możliwości
nieruchomej kontemplacji od 20 min do 1 godziny.
Pozycja ciała powinna sprzyjać wyciszeniu i skupieniu wzroku na
ikonie. Dlatego ważne jest aby umieścić ją tak, aby wzrok swobodnie i
naturalnie spoczywał na obliczu przedstawianej Postaci. Jak każda
modlitwa, kontemplacja ikony również wymaga uświadomienia sobie
obecności Boga. Dlatego na początku tej medytacyjnej drogi dobrze
jest sięgnąć po ikonę Chrystusa. Jak w każdej modlitwie i tu powinna
nam towarzyszyć intencja – przede wszystkim osobistego spotkania.
Takiemu trwaniu może sprzyjać bardzo krótka, powtarzana modlitwa
obecności – wypowiadanie imienia „Jezus”, zawołanie „przyjdź Jezu”
lub inna, odpowiadająca naszemu pragnieniu. Możemy posłużyć się też
ikoną Matki Bożej z Dzieciątkiem, wtedy nasza modlitwa niech będzie
pragnieniem pełnienia się woli Bożej w naszym życiu. Tu może być nam
pomocne modlitewne wzdychanie „bądź wola Twoja” lub „niech mi się
stanie”. Jednak wezwania te nie są one konieczne. Ciche, skupione
zapatrzenie się może w zupełności wystarczyć do nasycenia się Bożą
obecnością i łaską.
Aby modlitwa nasza była skuteczna, potrzeba naszej wierności.
Jednorazowa kontemplacja może przysporzyć nam wrażeń estetycznych, ale
raczej nic ponad to. Regularne spotykanie się z Chrystusem – i więcej,
z całą Trójcą, o czym następnym razem – może wyzwolić w nas uczucia
głębokie i spontaniczne, i sprawić, że modlitwa nasza stanie się
modlitwą odpocznienia.
Jacek Wróbel SJ
Tekst ukazał się w "Szumie z Nieba" (5/2003) |
Warto dodać link - źródło skąd artykuł został zaczerpnięty...
OdpowiedzUsuńhttp://drogaikony.blogspot.com/p/modlitwa-ikona.html
Na górnej zakładce jest "modlitwa ikonopisa" jako tytuł strony. Po kliknięciu włącza się oryginalna strona Drogi Ikony. Ale link do postu dodam.
OdpowiedzUsuń