poniedziałek, 6 lutego 2012

Harmonia we wszechświecie i punkty widzenia

  Dzisiaj przytoczę w całości krótką dyskusję na ważny temat jaką
toczyliśmy na facebooku.
Jak widać poniżej spotkały się odmienne stanowiska, które w zasadzie są rdzeniem problemów tego świata. :
Przeniosłem dyskurs do swojej witryny, bo warto zachować te esencjonalne uwagi. A zaczęło się od zamieszczenia na facebooku przez O. Jacka Wróbla serii zdjęć kosmosu z teleskopu  Hubbla...

Jacek Wróbel - Harmonia Kosmosu
pobrane z teleskopu Hubbla ;) http://www.spacetelescope.org/images/


Krystow Walasek
 Harmonia? Raczej chaos podlegający tylko prawon fizyki. Wystarczy zajrzeć do aktualnej książki z astronomi albo najnowszej fizyki aby przekonać się, że w każdej sekundzie ginie miliony gwiazd i powstają nowe, galaktyki zdeżają się, czarne dziury wciągają widzialną materię gdzieś w inny wymiar. Widziana przez astronomów i blizsza badana przez biologów materia stanowi zaledwie 5% całości, którą stanowi jeszcze czarna materia i czarna energia. Złudna jest ta harmonia bo takie robi wrażenia postrzegana z poziomu naszego krótkiego życia nie tylko człowieka ale i ludzkości. Zdjęcia, które widzimy to przeszłość sprzed kilku tysięcy lub milonów lat w tym czasie powstało wiele takich światów z życiem jak na ziemi i znikło. W USA łoży się ogromne sumy w obserwacje zgrażających w przyszłości naszej ziemi komet abyśmy nie wyginęli jak dinozaury. Ja podziwiam raczej fenomem życia na ziemi w tym nieobliczalnym kosmosie. J też podziwiam zdjęcia z teleskopu Hubbla są piękne ale wspomniana harmonia kosmosu odeszła w niepamięć już w XX wieku.Krystow

Norbert Frejek
Kosmos znaczy po grecku tyle, co porządek i ład.

Andrzej Binkowski
 Złudny jest ten chaos, bo takie robi wrażenie postrzegany z poziomu naszego krótkiego życia nie tylko człowieka ale i ludzkości. Cykl życia i śmierci obowiązuje w całym wszechświecie, skala tylko dostosowana jest do wielkości. I to również jest harmonia.

Jacek Wróbel
Na harmonię - ład - kosmosu trzeba spojrzeć głębszym okiem. Harmonia to nie jest to, co się nam podoba i co lubimy, ale wyraża się ona właśnie pozornym chaosie i pozornym braku logiki, a więc w tym, co nas przeraża. Również kosmologiczne teorie chaosu widzą w nim głębszy sens, który przekracza nasze możliwości wyobrażenia. Wystarczy pomyśleć o tych odległościach! Zawrót głowy to za mało. Odpowiednikiem wizji harmonii (a po ludzku: chaosu) w makrokosmosie jest taoistyczna wizja harmonii (a dla większości: chaosu) w mikrokosmosie, tj. na ziemi, co wspaniale ukazuje sztuka Chin, Japonii i Korei. Człowiek jest tam tylko pyłkiem, elementem pejzażu, a jednak i pyłek i element mają tam swoje istotne - choć często wbrew własnym życzeniom - miejsce.


Andrzej Binkowski
Spojrzenie człowieka wschodu na rzeczywistość ułatwia obserwację i istnienie Harmonii w pozornym chaosie. Spójrzmy na pejzaże w malarstwie zachodu - regułą jest przedstawienie widoku z wysokości oka obserwującego stojącego na ziemi (Z pozycji uczestnika) Widzimy obraz subiektywny, ograniczony, uwarunkowany. Często elementy tego obrazu są uchwycone chwilą, jasne tylko dla artysty.W malarstwie wschodnim (co najłatwiej zauważyć w japońskim) pejzaż przedstawiany jest z pozycji "oka orła" - czyli obserwujący widzi wszystko szerzej, z wysoka, z pozycji obserwatora umiejącego obiektywnie dostrzec piękno otoczenia i zdarzeń w nie wpleconych. Wszystko tworzy jedną całość, piękną kompozycyjnie, a więc harmonię. I tak okazało się że fragmenty harmonii kosmosu są dostępne dla człowieka w sztuce jaką tworzy, w jego wrażliwości. Umiejętność dostrzeżenia tej harmonii zależy tylko od naszego wnętrza. Chaos widzi chaos. Harmonia harmonię.

Krystow Walasek
 Są z założenia dwa wykluczjące się spojrzenia na temat harmonii w kosmosie; pierwszy zwolenników celowości we wrzechświecie i wtedy bardzo łatwo udowodnić tą harmonię i drugi -nie tylko mój uznających ewolucyjność wszechświata i życia na ziemi, którymi zarzadza przypadek w ramach praw fizyki. Na uzasadnienie swojego podam tylko powyzszy wpis" Kosmos znaczy po grecku tyle, co porządek i ład", że poznanie świata 2tyś lat temu i dzisiaj to dwa różne światy mimo, że ich "ogólne" spostrzeżenia w teorii poznania zadziwiająco wpisują się we współczesną naukę ale to bardziej na zasadzie porównywania ducha z energią czego często doświadczam w rozmowach.Nie jest moim celem przekonywanie do swojego tylko pokazanie dwóch różnych spojrzeń na ten sam temat i nie ma tu możliwości kompromisu-wspólnej definicji harmonii w kosmosie tak jak i w wielu innych sprawach życia codziennego-dlatego jest takie piękne bo różnorodne i ciekawe.pz.Krystow

Andrzej Binkowski
 Czyli wszystko sprowadza się do dwóch rodzajów widzenia rzeczywistości. Humanocentrycznego - gdzie człowiek wprowadza ład od dołu, z punktu widzenia swojego egoizmu i indywidualizmu, co w sumie wielości jednostek daje totalny chaos (jak dzisiaj na świecie). Oraz deocentrycznego - gdzie człowiek dąży do zespolenia się z harmonia stworzoną przez Boga, mozolnie i dobrowolnie rezygnując z wolnej woli i samotności na rzecz tego zespolenia.

Krystow Walasek
Hola,hola A.B. od kiedy to nauka tożsama jest z egoizmem i indywidualizmem? Nauka poprzez coraz dalsze poznawanie otaczającego świata wprowadza ład w naszą teorię poznania świata swoją drogą odkrywa też nowe przestrzenie nieznane ale zawsze tak było i będzie. W momencie kiedy założyłeś celowość istniejacą we wszechświecie to zamykamy dyskusję. Ja kierując się w opisie świata nauką muszę udowodnić na zasadzie logiki swoje zdanie lub możliwość istnienia jakiejś teorii poza tym istnieje tylko fantastyka na dzień dzisiejszy a w przyszłości może to ulec zmianie.Twój cytat "zespolenie się z harmonia stworzoną przez Boga" jest wiarą a więc zasadą nie podlegającą dyskusji nic dodać nic ująć -tym się zajmuje teologia i ja jej nie podważam natomiast chętnie podejmę dysputę na gruncie nauki i logiki.pz.Krystow

Andrzej Binkowski
Hola, hola. Logika też nie jest jednoznaczna przyjmując Pański punkt widzenia. Inną ma bazę dla wierzącego, inną dla gnostyka czy ateisty. Sama nauka nie jest argumentem filozoficznym. Jest aż i tylko poznaniem, czyli sumą wiedzy jaką ma w danej chwili ludzkość. Ta wiedza nie neguje istnienia Boga, bo nie ma takiej siły. Ograniczona jest tylko do dzisiaj, teraz. Nie wybiega ani pół sekundy do przodu. Teorie i tezy należą już do dziedziny wiary, więc z punktu widzenia racjonalizmu są nienaukowe i nie mogą być argumentem. Nigdzie nie utożsamiłem nauki z indywidualizmem i egoizmem. Te pojęcia nie przystają do siebie, są z innych światów.Co innego jest samo poznawanie, czyli nauka, a co innego wprowadzanie jej jako argumentu do filozofii. To drugie jest nielogiczne. O ile nauka może być bazą do dywagacji filozoficznych, to nikt nie jest w stanie na jej podstawie orzec prawidłowości takiego czy innego myślenia. Po prostu - "wiem, że nic nie wiem". I tyle.

Mirosław Radomski
No tak, żadna wiedza nie neguje istnienia Boga jak i żadna w sensie racjonalistycznym nie dowodzi jego istnienia. Jeżeli wiedzielibyśmy coś na pewno to wiara by nie istniała. Kreacjonizm czy ewolucjonizm? To poglądy na otaczający nas świat. Właściwie trudno chyba udowodnić który jest lepszy czy doskonalszy. Myślę że w najbliższym czasie człowiek i tak nie będzie w stanie niczego udowodnić, może tylko poznawać tak jak poznaje prawa fizyki, które coś wyjaśniają a niczego nie dowodzą na pewno. Historia fizyki jest pełna wzlotów i upadków. Łatwiej jest nam interpretować świat bliski, ten odległy wciąż jest badany i interpretowany (wystarczy poczytać podręczniki astronomii albo wiadomości na odpowiednich portalach).
Ja póki co zakładam istnienie Boga. Jeżeli dzięki LHC zostanie znaleziony bozon Higgsa, co może potwierdzić (albo potwierdzi) Big Bang, to zapytamy a co było przed. Na dzień dzisiejszy wiemy, że przed nie było nic.
A tak a propos to każda dyskusja ma sens dopóki żadna ze stron się nie obraża że druga przyjmuje inny punkt wyjściowy.

 Andrzej Binkowski
 Czego pozytywnym dowodem jest niniejsza.
      
  Jacek Wróbel
        Nie ma powodu oddzielanie (a już tym bardziej radykalne) nauki od wiary. Są to co prawda niezależne i autonomiczne porządki, ale też niewykluczające się. Wiara nie jest pozbawiona racjonalności (przeciwnie, racjonalność jest jej konstytucyjnym składnikiem, jeśli nie ma być fundamentalizmem), a racjonalizm, w sensie nauk empirycznych, nie pozbawiony jest wiary (bo gdyby chciał się jej wyzbyć to albo powinien zamilczeć i kropka, albo pretendować do wiedzy absolutnej, pozbawionej jakichkolwiek aksjomatów, tj. uprzednich założeń). Nauka wierzy, że jest w stanie poznać i że do poznania warto dążyć (sama nauka nie wytłumaczy tego głodu wiedzy i jej ostatecznej przyczyny - bo to byłaby już teologia, więc przyjmuje go implicite, bez tłumaczenia). Poznanie naukowe inspiruje teologię, otwiera jej horyzonty (szkoda, że nie stało się tak w XVI w. za sprawą Galileusza - i dobrze, że stało się tak w XX w. za sprawą jego rehabilitacji), uczy o "nowych światach", wiara z kolei pozwala naukom ścisłym wyjść z - paradoksalnego! - dogmatyzmu scjentystycznego. Zresztą chyba żaden wielki naukowiec w nim nie tkwił i nie tkwi, a jedynie "rzemieślnicy" laboratoryjni. Paradoksalnie właśnie, rygoryzm Wittgensteina jest bramą do mistyki w nauce - nie hochsztaplerstwa, mistycyzowania, eklektyzmu, ale gotowości zanegowania samego siebie i własnego instrumentarium (właśnie wbrew zasadom upartego konsekwencjalizmu), bo naukowiec-filozof jest "chodzącym po linie", wąskiej ścieżce języka, którym się posługuje. A rzeczywistość przekracza język (w znaczeniu paradygmatu poznania), nawet jeśli poza językiem pozostaje tylko milczenie. Albo picie herbaty i taniec! 

/źródło: http://www.facebook.com/media/set/?set=a.2535246780515.2108152.1233958296&type=1&notif_t=photo_album_reply/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz