W dniu 16 grudnia zakończyliśmy pisanie ikony jerozolimskiej Matki Bożej w naszej skromnej wersji. Ikona od dzisiaj jest w rękach prywatnych. Ten typowy wizerunek Hodegetrii, Przewodniczki, pełny w wyrazie, tak jak Iwerska ikona czy nasza Czarna Madonna. Pisaliśmy z ogromną atencją i w skupieniu. To nasze przygotowanie do Dnia Narodzenia Pańskiego. Podobrazie przygotował nam pan Marek Nowicz. Od tej ikony rozpoczęliśmy z nim pełną współpracę. Razem, w takim trzyosobowym zespole, możemy podejmować się naprawdę poważnych prac na chwałę Boga i pożytek ludziom.
środa, 18 grudnia 2013
sobota, 14 grudnia 2013
Pracownia w Spichlerzu Złotowskim
Trzy zdjecia z gorącego okresu przedświątecznego, co widać po rodzaju prac jakie wykonujemy w pracowni AGIOS (Andrzej i Renata). Renowacja przepięknej szopki, figurki mające wiele dziesiątków lat i kilka pokoleń patrzących z zachwytem dzieciaków na pasterce. Cała szopka po renowacji będzie zdobiła kosćiół w Sławianowie. Do tego piszemy równolegle kilka ikon przeznaczonych dla trzech parafii na Kaszubach.W kolejce ustawione są inne artefakty czekające na wykonanie lub odnowienie.
Tak że nasze autorskie prace stoją na sztalugach i wiszą na ścianach czekając na spokojniejszy okres.
Duchu Święty, opiekunie artystów, dziękujemy za te dary pracy i doświadczenia.
Tak że nasze autorskie prace stoją na sztalugach i wiszą na ścianach czekając na spokojniejszy okres.
Duchu Święty, opiekunie artystów, dziękujemy za te dary pracy i doświadczenia.
Część szopki po renowacji, Brakowalo głów, rąk, innych fragmentów. Niektóre były kiedyś nieumiejętnie przemalowane. Piękne są, prawda? |
Renata skupiona nad pisaniem ikony Matki Bożej Jerozolimskiej. Zapewne w poniedziałek 16go grudnia uda się pisanie zakończyć. |
poniedziałek, 18 listopada 2013
Święty Jakub przyprowadza ikony do Sławianowa
Wczoraj w parafii p.w. Św, Jakuba w Sławianowie ( koło Złotowa) odbyła się uroczysta msza św. podczas której powitano obraz patrona parafii, który po kilku latach wrócił odrestaurowany. Powrotowi towarzyszą moje ikony, które będą gościły w kościele kilka tygodni.
Blask wizerunkowi Świętego Jakuba przywrócila pracownia AGIOS - czyli ja i art. plas. Renata Kowalczyk.
Wg moich obliczeń Sławianowo to 33 prezentacja moich ikon, do tego w kościele, czyli tam, gdzie ikony powinny być.
Blask wizerunkowi Świętego Jakuba przywrócila pracownia AGIOS - czyli ja i art. plas. Renata Kowalczyk.
Wg moich obliczeń Sławianowo to 33 prezentacja moich ikon, do tego w kościele, czyli tam, gdzie ikony powinny być.
poniedziałek, 7 października 2013
Akatyst Do Matki Bożej i wystawa ikon w Aleksandrowie Kujawskim - zdjęcia
![]() |
Ikona Matki Bożej przed którą odprawiono nabożeństw |
![]() |
Nabożeństw |
![]() |
Nabożeństw |
![]() |
Mój tryptyk + 1 na wystawie ikon w dniu 06.10.2013 link do galerii z wernisażu autorstwa Pana Jakubczaka : GALERIA WERNISAŻU |
niedziela, 29 września 2013
sobota, 28 września 2013
Święty Tytus Biskup z Krety
No i Kreta znów się o mnie upomniała. Zwrócono się do mnie z prośbą o wykonanie ikony Świętego Tytusa Biskupa z Krety. Wraz z prośbą otrzymałem współczesny kreteński wzór i ... ikona napisana. Jedzie do Włoch do klasztoru.
Wraz z Renatą wzięliśmy się w tempie expresowym za wykonanie.
Święty nam pomagał, ikona się sama malowała. Serio. Wyjątkowo bezproblemowo przeszły wszystkie etapy tworzenia.Widać Święty Tytus nadzorował, pewnie bardzo mu zależy na tym by szybko dotarła w odpowiednie ręce.
Oto efekt:
A teraz trochę z Wikipedii o samym Tytusie:
"
Tytus z Krety, Tytus Kreteński, apostoł Tytus, cs. Apostoł , jepiskop Kritskij (ur. ok. 2 w Antiochii Syryjskiej, zm. ok. 96 prawdopodobnie w Gortynie) – uczeń św. Pawła Apostoła, biskup, apostoł Krety, święty Kościoła katolickiego i prawosławnego.
Tytus znany jest wyłącznie z listów św. Pawła.
Pochodził z rodziny grecko-rzymskiej, zamieszkałej w okolicy Antiochii Syryjskiej (dzisiejsza Turcja). Stamtąd zabrał go Apostoł do Jerozolimy. Tytus został wyznaczony przez św. Pawła na biskupa Krety – opiekował się tamtejszą gminą chrześcijańską. W Nowym Testamencie znajduje się list skierowany do Tytusa napisany ok. 65 roku przez św. Pawła.
Tytus zmarł w wieku 94 lat. Grób Tytusa znajduje się prawdopodobnie w Gortynie, gdzie według legendy miał ponieść śmierć męczeńską, natomiast relikwie Grecy przenieśli w 1662 roku do Bazyliki św. Marka w Wenecji. W roku 1966 Paweł VI zwrócił je Cerkwi prawosławnej na Krecie, gdzie spoczywają w mieście Iraklio."
Wraz z Renatą wzięliśmy się w tempie expresowym za wykonanie.
Święty nam pomagał, ikona się sama malowała. Serio. Wyjątkowo bezproblemowo przeszły wszystkie etapy tworzenia.Widać Święty Tytus nadzorował, pewnie bardzo mu zależy na tym by szybko dotarła w odpowiednie ręce.
Oto efekt:
A teraz trochę z Wikipedii o samym Tytusie:
"
Tytus z Krety, Tytus Kreteński, apostoł Tytus, cs. Apostoł , jepiskop Kritskij (ur. ok. 2 w Antiochii Syryjskiej, zm. ok. 96 prawdopodobnie w Gortynie) – uczeń św. Pawła Apostoła, biskup, apostoł Krety, święty Kościoła katolickiego i prawosławnego.
Tytus znany jest wyłącznie z listów św. Pawła.
Pochodził z rodziny grecko-rzymskiej, zamieszkałej w okolicy Antiochii Syryjskiej (dzisiejsza Turcja). Stamtąd zabrał go Apostoł do Jerozolimy. Tytus został wyznaczony przez św. Pawła na biskupa Krety – opiekował się tamtejszą gminą chrześcijańską. W Nowym Testamencie znajduje się list skierowany do Tytusa napisany ok. 65 roku przez św. Pawła.
Tytus zmarł w wieku 94 lat. Grób Tytusa znajduje się prawdopodobnie w Gortynie, gdzie według legendy miał ponieść śmierć męczeńską, natomiast relikwie Grecy przenieśli w 1662 roku do Bazyliki św. Marka w Wenecji. W roku 1966 Paweł VI zwrócił je Cerkwi prawosławnej na Krecie, gdzie spoczywają w mieście Iraklio."
piątek, 13 września 2013
Ikona Świetego Oblicza - przygotowanie do spotkania w Skrzatuszu
Przygotowując się duchowo do spotkania w dniu 15 września w Skrzatuszu z okazji XXV lecia koronacji figury Matki Bożej Skrzatuskiej napisałem ikonę Świetego Oblicza. Po poprzedniej tak wzniosłej uroczystości jaką przeżyłem w maju zeszłego roku w Koszalinie, napisałem dwie ikony o tej samej tematyce. Niewątpliwie są one wyrazem bezpośredniego spotkania z Jezusem, jakie było i jakie będzie.
Oto efekt przygotowań duchowych:
Oto efekt przygotowań duchowych:
![]() |
Ikona Świętego Oblicza. 55c, x 50cm. Zakończona w dniu 12 września 2013 |
niedziela, 1 września 2013
"Jestem niemodny" ( z internetu)
![]() |
Ikona Chrystusa "Kto się mnie wyprze przed ludźmi...", czyli Nie Wstydzę Się Jezusa |
Ten nasz współczesny dziwny świat staje się coraz bardziej nowoczesny i postępowy, że ja nijak nie potrafię za nim i jego nowymi trendami nadążyć. Jestem ciągle taki staroświecki i niemodny, że nawet zacząłem się zastanawiać czy jeszcze jestem normalny i czy nie powinienem się wstydzić, ale przełamać się do nowej mody nie mogę. Chciałem nawet zasięgnąć porady psychologa, żeby upewnić się czy wszystko ze mną w porządku, ale zauważyłem, że takich jak ja niemodnych jest przygniatająca większość. Spostrzegłem też, że choć tych podobno nowoczesnych ludzi jest malutko, to są strasznie krzykliwi i nachalni w narzucaniu tych swoich „modnych” trendów, szczególnie na forach internetowych. Ciekawe dlaczego, kto ich do tego skłania a może i zmusza? Tu właśnie oni usilnie przekonują innych, że Boga nie ma i że wiara w Niego to maniakalna choroba psychiczna. Sytuacja stała się jeszcze bardziej dziwna, kiedy poznałem świadectwa setek nawróconych na wiarę ateistów, którzy z kolei twierdzą, że właśnie dzięki Bogu z ciężkiej choroby duchowej wyszli i sami teraz zastanawiają się jak mogli być tak głupi i tyle czasu w niej tkwić. Oni to właśnie powtarzają, że człowiek, aby się nie pomylić, nie tylko na całe życie, ale i na wieczność, w żadnym wypadku nie powinien słuchać hałaśliwego wrzasku innych ludzi, tych demagogów niewiary, tylko wewnętrznego cichego głosu swojego serca. No i zacząłem tego głosu słuchać uważniej, a on ciągle powtarza: Ja jestem Pan Bóg twój, Ja jestem, bądź spokojny, jeśli ty nie odejdziesz, ja zawsze będę z tobą. Czy to jest normalne czy nie, bo jednak ci podobno postępowi tego głosu nie słyszą. Oni są tak nowocześni, że nie chodzą do kościoła, gdzie Bóg przemawia do słuchających Go ludzi, ponieważ jak mówią, nie chcą być indoktrynowani i ogłupiani przez klechów, a ja staroświecki niemodny facet chodzę i właśnie w kościele słyszę Boży głos Jezusa, który wyraźnie powtarza: „Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi. Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity. Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą”. Ten głos Jezusa potwierdza mój wewnętrzny głos serca, więc wszystko jest ze mną w porządku. Chyba dlatego ci pseudo nowocześni zniechęcają innych do Kościoła, aby słów Boga nie słyszeli i nie poznali prawdy. Ktoś mądrze powiedział, że do człowieka zawsze dochodzą myśli z dwóch źródeł: od Boga albo od szatana, a nasza rola to dokonać prawidłowego wyboru. Bóg jest ciągle taki sam, staroświecki i niemodny, szatan jest taki „postępowy i nowoczesny”. Czy słuchać Boga, który prawdę swoich słów udowodnił ofiarą Krzyża i zmartwychwstaniem czy raczej tych pseudo modnych, którzy oprócz agresywnych krzyków i przegranego życia i wieczności, nic do zaoferowania nie mają? Ja wybrałem i jednak wolę pozostać niemodnym staroświeckim wierzącym człowiekiem. Będę coraz mocniej wierzył w Boga, będę chodził do Jego kościoła, na pielgrzymki i procesje, a nie na „modne” parady równości, organizowane przez „naćpaną hołotę”, jak stwierdził pewien „ekspert” od religii i wiary. Będę po staroświecku cenił życie i nigdy nie poprę „postępowej” aborcji, eutanazji i in vitro, bo co to za postęp, który daje prawo do legalnego niszczenia zdrowia przez narkotyki i zabijania bezbronnych niewinnych ludzi, szczególnie dzieci, o których molestowanie tak „martwią się” ci pseudo postępowi i nowocześni zwolennicy szatańskich zabójczych planów na przyszłość ludzkości. Będę sprzeciwiał się złu gdziekolwiek by nie było: w sobie, w Kościele, na świecie czy na forum. Nie będę „postępową” śniętą rybą, płynącą bezwolnie z „nowoczesnym” trendem do samozagłady. Będę nadal niemodnym staroświeckim wierzącym człowiekiem, który zgodnie z wolą i obietnicą Boga ma wygrać wszystko co najważniejsze: życie wieczne.
czwartek, 22 sierpnia 2013
Ikona Matka Boża z Guadelupy
Na prośbę wiernego Matce Bożej znajomego, który odwiedził sanktuarium w Meksyku i wrócił do Polski pod olbrzymim wrażeniem. Wizerunek ten jest dość trudny do napisania, choćby ze względu na to, że na każdym zdjęciu wygląda zupełnie inaczej. Takie ma właściwości.
Postaraliśmy się we dwójkę, ja i Renta, poznać jak najwięcej istniejących zdjęć, innych wersji malarskich i wzbogacić uzyskaną wiedzę o wrażenia człowieka który oglądał dzieło na własne oczy.
Ta ikona jest efektem końcowym naszych poszukiwań. Mam nadzieję że spodoba się Autorce oryginału - Matce Bożej.
Matka Boża z Guadelupy - ikona na desce olchowej, 69cm x 36cm x 3cm. Pisanie zakończyliśmy w dniu 21 sierpnia 2013 roku.
Postaraliśmy się we dwójkę, ja i Renta, poznać jak najwięcej istniejących zdjęć, innych wersji malarskich i wzbogacić uzyskaną wiedzę o wrażenia człowieka który oglądał dzieło na własne oczy.
Ta ikona jest efektem końcowym naszych poszukiwań. Mam nadzieję że spodoba się Autorce oryginału - Matce Bożej.
Matka Boża z Guadelupy - ikona na desce olchowej, 69cm x 36cm x 3cm. Pisanie zakończyliśmy w dniu 21 sierpnia 2013 roku.
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
Bóg a nauka - przypowiastka z internetu
Szperając po internecie znalazłem taką ciekawą przypowiastkę, dość zaskakującą i dającą sporo do myślenia:
Niejaka "Genowefa" pisze:
Niewierzący profesor filozofii stojąc w audytorium wypełnionym studentami zadaje pytanie jednemu z nich:
- Jesteś chrześcijaninem synu, prawda?
- Tak, panie profesorze.
- Czyli wierzysz w Boga.
- Oczywiście.
- Czy Bóg jest dobry?
- Naturalnie, że jest dobry.
- A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko?
- Tak.
- A Ty - jesteś dobry czy zły?
- Według Biblii jestem zły.
Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości
- Ach tak, Biblia!
A po chwili zastanowienia dodaje:
- Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy że znasz chorą I cierpiącą osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności. Pomógłbyś tej osobie? Albo czy spróbowałbyś przynajmniej?
- Oczywiście, panie profesorze.
- Więc jesteś dobry...!
- Myślę, że nie można tego tak ująć.
- Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebie osobie, jeśli byś tylko miał taką możliwość. Większość z nas by tak zrobiła. Ale Bóg nie.
Wobec milczenia studenta profesor mówi dalej
- Nie pomaga, prawda? Mój brat był chrześcijaninem i zmarł na raka, pomimo że modlił się do Jezusa o uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz mi odpowiedzieć na to pytanie?
Student nadal milczy, więc profesor dodaje
- Nie potrafisz udzielić odpowiedzi, prawda?
Aby dać studentowi chwilę zastanowienia profesor sięga po szklankę ze swojego biurka i popija łyk wody.
- Zacznijmy od początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry?
- No tak... jest dobry.
- A czy szatan jest dobry?
Bez chwili wahania student odpowiada
- Nie.
- A od kogo pochodzi szatan?
Student aż drgnął:
- Od Boga.
- No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mi jeszcze synu - czy na świecie istnieje zło?
- Istnieje panie profesorze ...
- Czyli zło obecne jest we Wszechświecie. A to przecież Bóg stworzył Wszechświat, prawda?
- Prawda.
- Więc kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg stworzył również i zło. A skoro zło istnieje, więc zgodnie z regułami logiki także i Bóg jest zły.
Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi..
- A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Te wszystkie okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas świece?
Student drżącym głosem odpowiada
- Występują.
- A kto je stworzył?
W sali zaległa cisza, więc profesor ponawia pytanie
- Kto je stworzył?
Wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna się rozglądać po audytorium. Wszyscy studenci zamarli.
- Powiedz mi - wykładowca zwraca się do kolejnej osoby
- Czy wierzysz w Jezusa Chrystusa synu?
Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora:
- Tak panie profesorze, wierzę.
Starszy człowiek zwraca się do studenta:
- W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do oceny otaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa?
- Nie panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem.
- Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa?
- Nie panie profesorze..
- A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czy może wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt z Jezusem Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci?
- Nie panie profesorze.. Niestety nie miałem takiego kontaktu.
- I nadal w Niego wierzysz?
- Tak.
- Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia, nauka twierdzi że Twój Bóg nie istnieje... Co Ty na to synu?
- Nic - pada w odpowiedzi - mam tylko swoją wiarę.
- Tak, wiarę... - powtarza profesor - i właśnie w tym miejscu nauka napotyka problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara.
Student milczy przez chwilę, po czym sam zadaje pytanie:
- Panie profesorze - czy istnieje coś takiego jak ciepło?
- Tak.
- A czy istnieje takie zjawisko jak zimno?
- Tak, synu, zimno również istnieje.
- Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje.
Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta.
Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać:
- Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło, ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub też brak ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać zimnem. Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni Celsjusza (zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła - nie potrafimy osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak zimno, w przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do temperatur poniżej 273,15stC. Każda substancja lub rzecz poddają się badaniu, kiedy posiadają energię lub są jej źródłem. Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła. Jak pan widzi profesorze, zimno jest jedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła. Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepło jest energią. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem.
W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kącie ktoś upuścił pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota.
- A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jak ciemność?
- Tak - profesor odpowiada bez wahania - czymże jest noc jeśli nie ciemnością?
- Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jest brakiem czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło, jasne światło, migające światło, ale jeśli tego światła brak, nie ma wtedy nic i właśnie to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnie takie znaczenie ma słowo ciemność. W rzeczywistości ciemność nie istnieje. Jeśli istniałaby, potrafiłby pan uczynić ją jeszcze ciemniejszą, czyż nie?
Profesor uśmiecha się nieznacznie patrząc na studenta. Zapowiada się dobry semestr.
- Co mi chcesz przez to powiedzieć młody człowieku?
- Zmierzam do tego panie profesorze, że założenia pańskiego rozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągnięty wniosek jest również fałszywy.
Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie:
- Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć?
- Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie - wyjaśnia student
- twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobry Bóg i zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy poddać pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić nawet takiego zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności i magnetyzmu, nie poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych zjawisk. Twierdzenie, że
śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o ignorowaniu faktu, że śmierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko. Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, tylko jego brakiem. A teraz panie profesorze proszę mi odpowiedzieć Czy naucza pan studentów, którzy pochodzą od małp?
- Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to tak właśnie jest.
- A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy?
Profesor potrząsa głową wciąż się uśmiechając, zdawszy sobie sprawę w jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry semestr, naprawdę.
- Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych I nie jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie, to przecież w tej sytuacji, zgodnie ze swoją poprzednią argumentacją, nie wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan w takim razie bardziej kaznodzieją niż naukowcem?
W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie.
- Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moim poprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład - student rozgląda się po sali
- Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana profesora?
Audytorium wybucha śmiechem.
- Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z naukową metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można powiedzieć, z całym szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panie profesorze. Skoro nauka mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać pańskim wykładom, profesorze?
W sali zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma szerokimi z niedowierzania. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się trwać wieczność profesor wydusza z siebie:
- Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę.
- A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej - stanowi niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę mi powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło?
Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi
- Oczywiście że istnieje.Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy
obecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie zło.
Na to student odpowiada:
- Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak ciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się wmomencie, kiedy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku światła.
Profesor osunął się bezwładnie na krzesło.
Jeśli udało Ci się dotrwać do końca tego tekstu i wywołał on na Twojej twarzy uśmiech podczas czytania końcówki, daj go do przeczytania również swoim Przyjaciołom i Rodzinie.
PS.
Tym drugim studentem był Albert Einstein. Einstein napisał książkę
zatytułowaną "Bóg a nauka" w roku 1921.
niedziela, 4 sierpnia 2013
Relacja z wystawy w Grodzisku Wielkopolskim
W dniu 02.08.2013 w Galerii Masarnia w Grodzisku Wielkopolskim odbył się wernisaż mojej wystawy
IKONA ŁĄCZY WIARY .Praktycznie winno być "Ikona łączy wyznania" ale w potoczym języku ludzie w małych miejscowościach nie rozróżniają tych pojęć i dla nich istnieje "wiara katolicka", "wiara prawosławna", wiara greckokatolicka i.t.p.
"Mecenasem i kuratorem wystawy była art.plas. Magdalena Sciezynska obejmująca opieką artystów w ramach Galerii Twórców Sztuki. Oprócz gości - mieszkańców Grodziska wystawę zaszczycili koledzy artyści z Polski, Ukrainy, Litwy i Rosji, uczestnicy VI Międzynarodowego Pleneru Malarsko-Rzeźbiarskiego w Grodzisku Wielkopolskim. Miałem okazję poznać wielu fascynujących, wrażliwych niezwykle utalentowanych artystów. Poniżej kilka zdjęć z wernisażu:
IKONA ŁĄCZY WIARY .Praktycznie winno być "Ikona łączy wyznania" ale w potoczym języku ludzie w małych miejscowościach nie rozróżniają tych pojęć i dla nich istnieje "wiara katolicka", "wiara prawosławna", wiara greckokatolicka i.t.p.
"Mecenasem i kuratorem wystawy była art.plas. Magdalena Sciezynska obejmująca opieką artystów w ramach Galerii Twórców Sztuki. Oprócz gości - mieszkańców Grodziska wystawę zaszczycili koledzy artyści z Polski, Ukrainy, Litwy i Rosji, uczestnicy VI Międzynarodowego Pleneru Malarsko-Rzeźbiarskiego w Grodzisku Wielkopolskim. Miałem okazję poznać wielu fascynujących, wrażliwych niezwykle utalentowanych artystów. Poniżej kilka zdjęć z wernisażu:
![]() |
fragment ekspozycji |
![]() |
oglądamy.... |
![]() |
oglądamy.... |
![]() |
odpowiadamy i rozmawiamy... (foto Piotr Radomski) |
![]() |
odpowiadamy i rozmawiamy...i jeszcze więcej pytamy. (foto Piotr Radomski) |
O wysokim poziomie pleneru i kunsztu moich nowych przyjaciół i gości niech świadczy wybrana jedna praca kolegi Jurija Sychova-Hlazuna z Ukrainy.
więcej zdjęć z wernisażu mozna obejrzeć na stronie Galerii Twórców Sztuki (TU KLIKNIJ)
O wernisażu w prasie miejskiej grodziskiej (TU KLIKNIJ)
O wernisażu w prasie miejskiej grodziskiej (TU KLIKNIJ)
poniedziałek, 29 lipca 2013
Matka Boża Jaworska - uroczystości jubileuszowe na świętej górze Łemków
Góra Jawor (na granicy ze Słowacją) jest szczególnym miejscem modlitwy dla zamieszkujących od pokoleń te tereny Łemków wyznania Greckokatolickiego.
W lipcu tego roku odbyły się tam uroczystości jubileuszowe. W ich trakcie poświęcona została ikona Matki Bożej Jaworskiej, napisana na podstawie oryginału przez AGIOS czyli Andrzeja Binkowskiego i Renatę Kowalczyk.
RELACJA I ZDJĘCIA Z UROCZYSTOŚCI ZE STRONY WWW. CERKIEW.NET (kliknij)
Obejrzenie tej relacji zdjęciowej dało nam wiele wzruszeń i ogromną satysfakcję. Nasza ikona konsekrowana, prowadzona w procesji, Matka Boża czczona poprzez nią - to największa nagroda dla Bożego Narzędzia jakim jest ikonopis. Dziękujemy za możliwość wykonania tej pracy.
Renata i Andrzej
W lipcu tego roku odbyły się tam uroczystości jubileuszowe. W ich trakcie poświęcona została ikona Matki Bożej Jaworskiej, napisana na podstawie oryginału przez AGIOS czyli Andrzeja Binkowskiego i Renatę Kowalczyk.
RELACJA I ZDJĘCIA Z UROCZYSTOŚCI ZE STRONY WWW. CERKIEW.NET (kliknij)
Obejrzenie tej relacji zdjęciowej dało nam wiele wzruszeń i ogromną satysfakcję. Nasza ikona konsekrowana, prowadzona w procesji, Matka Boża czczona poprzez nią - to największa nagroda dla Bożego Narzędzia jakim jest ikonopis. Dziękujemy za możliwość wykonania tej pracy.
Renata i Andrzej
wtorek, 16 lipca 2013
poniedziałek, 3 czerwca 2013
Renowacja stacji Drogi Krzyżowej
Postaraliśmy się rozpocząć ratowanie pewnej stacji Drogi Krzyżowej ze znajomego nam kościoła.
Poniżej efekt miesięcznej pracy. Włókno obrazu jest nareperowane - była dziura i duże braki warstwy malarskiej razem z gesso. To efekt wieloletniego kapania wody skraplającej się na metalowym zawieszeniu stacji i spływającej po drugiej stronie płótna.Stacja ma nowe krosno, dodatkowe płótno wzmacniające podobrazie oraz na całości zdjęty stary werniks i po naprawach położony nowy, który pięknie wyciągnął barwy pierwotne.
Poniżej efekt miesięcznej pracy. Włókno obrazu jest nareperowane - była dziura i duże braki warstwy malarskiej razem z gesso. To efekt wieloletniego kapania wody skraplającej się na metalowym zawieszeniu stacji i spływającej po drugiej stronie płótna.Stacja ma nowe krosno, dodatkowe płótno wzmacniające podobrazie oraz na całości zdjęty stary werniks i po naprawach położony nowy, który pięknie wyciągnął barwy pierwotne.
![]() |
Renowacja obrazu olejnego Stacja Drogi Krzyżowej - porównanie przed i po. |
czwartek, 30 maja 2013
Ikona Archanioła Michała powtórnie w AGIOS
sobota, 25 maja 2013
Sztuka sakralna nie przeczy dziesięciu przykazaniom
Podaję krótki cytat ze stron DZIEłO BIBLIJNE, ktory jest dość mocnym argumentem na to, że sztuka sakralna jest w całości w swoim kanonie zgodna z Pismem Świętym. To ważne szczególnie podczas dyskusji z przeciwnikami świętych Wizerunków.
"Nie uczynisz sobie obrazu rytego ani żadnej podobizny tego, co jest na niebie w górze i co na ziemi nisko, ani z tych rzeczy, które są w wodach pod ziemią. 5Nie będziesz się im kłaniał ani służył."
"O tym, że ów zakaz nie odnosi się do trzymania w ryzach sztuki świadczyć mogą jeszcze dwa ważne fakty. Po pierwsze, w niedalekiej odległości od Dekalogu, w Księdze Wyjścia, znaleźć można szczegółowe opisy, jak należy sporządzić wyposażenie świątyni, narzędzia kapłańskie i innego typu informacje na temat organizacji świątyni. Zwróćmy uwagę, że nawet sama Arka Przymierza ozdobiona jest aniołami, cherubami. Jedna z podstawowych zasad hermeneutycznych przy interpretowaniu Biblii mówi, że Bóg, który jest jednym z autorów Biblii nie może zaprzeczać sam sobie. Jeżeli zatem nakazuje on ozdobienie świątyni i narzędzi kapłańskich motywami roślinnymi, a Arkę Przymierza, czyli przedmiot stanowiący znak Jego obecności w świecie poleca zwieńczyć figurami, trzeba w tym działaniu Boga znaleźć pierwszą interpretację analizowanego przykazania Dekalogu, który nie zabrania tworzyć sztuki, ale chce przestrzec przed sztuką ukierunkowaną na wytwarzanie obiektów zabronionego kultu."
link do tekstu oryginalnego:
Dzieło Biblijne o pisaniu i rysowaniu
warto ten pogląd tak prawdziwy i zgodny z Biblią, rozpowszechniać i pamiętać.
wtorek, 21 maja 2013
Figurka z polnej kapliczki
Ukończyliśmy dzisiaj renowację figurki z polnej kapliczki, którą oddał w nasze ręce nasz znajomy mecenas sztuki sakralnej, Pan Jan.
W czwartek figurka znów wróci na swoje miejsce, a w niedzielę już będzie adorowana modlitwą przez okolicznych mieszkańców.
Oto jak wypada porównanie stanu w jakim ją otrzymaliśmy i w jakim oddajemy.
W czwartek figurka znów wróci na swoje miejsce, a w niedzielę już będzie adorowana modlitwą przez okolicznych mieszkańców.
Oto jak wypada porównanie stanu w jakim ją otrzymaliśmy i w jakim oddajemy.
środa, 15 maja 2013
Jeden dzień w pracowni
Dzisiaj w pracowni AGIOS skupialiśmy się we dwójkę nad kilkoma pracami.
Wykończyliśmy ikonę ZWIASTOWANIE pisaną na prośbę przyjaciela z Koszalina.
Powtórzenie "plamistości" z oryginalnej ikony, która przecież jest polichromią - i to w formacie 40x40 byłoby ogromnie trudnym zadaniem gdyby nie zdolności Renaty. Wykonała te dziwne powierzchnie kolorystyczne z radością i pasją.
Ale również postępowały prace nad restauracją figurki Chrystusa z pewnej przydrożnej kapliczki.
Gipsowa figura wyglądała jakby była nie do odratowania. Jedynym sposobem było potraktowanie jej jako surowej rzeźby i odtworzenie całej powierzchni przed nadaniem barw. Jednocześnie postarałem się zaimpregnować gips tak, by uodpornił się na większość zmian pogodowych wokół kapliczki. Z Bożą pomocą się to uda.
Wykończyliśmy ikonę ZWIASTOWANIE pisaną na prośbę przyjaciela z Koszalina.
Powtórzenie "plamistości" z oryginalnej ikony, która przecież jest polichromią - i to w formacie 40x40 byłoby ogromnie trudnym zadaniem gdyby nie zdolności Renaty. Wykonała te dziwne powierzchnie kolorystyczne z radością i pasją.
![]() | |
"Zwiastowanie" (wg Kiko Arquello) 40x40cm |
Ale również postępowały prace nad restauracją figurki Chrystusa z pewnej przydrożnej kapliczki.
Gipsowa figura wyglądała jakby była nie do odratowania. Jedynym sposobem było potraktowanie jej jako surowej rzeźby i odtworzenie całej powierzchni przed nadaniem barw. Jednocześnie postarałem się zaimpregnować gips tak, by uodpornił się na większość zmian pogodowych wokół kapliczki. Z Bożą pomocą się to uda.
niedziela, 12 maja 2013
Ratowanie ikon
Materiałoznawstwo poligraficzne w swej podstawowej bazie jest tożsame z materiałoznawstwem sztuki. Obie dziedziny powstały dokładnie z tego samego źródła - materiałoznawstwa i technologii sztuki.
Jestem doświadczonym poligrafem i mam mocną, sprawdzoną praktyką wiedzę na temat chemii i materiałów stosowanych od wieków w sztuce europejskiej. Pomaga mi to z radością podejmować się zadań z zakresu renowacji dzieł sztuki sakralnej. Przy każdym podejmowanym zadaniu występuje konieczność wykonania wielu próbek laboratoryjnych, czyli wstępnego sprawdzenia planowanej technologii renowacji obiektu.
Wyjątkowym właśnie dziełem, jakiego podjęliśmy się wspólnie z Renatą w ramach Pracowni Agios, jest ratowanie ikon z ikonostasu z Cerkwii Grekokatolickiej p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego w Wałczu.
Pięknie zaprojektowane i wykonane ikony wg szkoły kijowskiej, na skutek nieprawidłowo wybranego materiału i źle przygotowanego podłoża (leukasu) w szybkim tempie zaczęly ulegać zniszczeniu. Warstwa malarska zaczęła się łuszczyć i odpadać. Naprawdę ikony te są wyjątkowej urody. Należy je obowiązkowo ratować, pomimo dośc młodego wieku - powstały w latach dziewięćdziesiątych poprzedniego stulecia. Kilka lat temu skala samoniszczenia ikon była ogromna i heroiczną pracę wykonała przy nich koleżanka ikonopisarka z południa Polski. Obecnie utrwalamy to co uratowała P. Małgosia, dokładamy swoją cegiełkę, oraz zabezpieczamy całość opracowaną specjalnie metodą, tak by piękno ikon w Wałczu zachwycało przynajmniej następne dziesięciolecia. Mam nadzieję że nasze zaangażowanie, warsztat malarski Renaty i moja wiedza i doświadczenie pozwolą uzyskać wieloletni pozytywny efekt.
Jestem doświadczonym poligrafem i mam mocną, sprawdzoną praktyką wiedzę na temat chemii i materiałów stosowanych od wieków w sztuce europejskiej. Pomaga mi to z radością podejmować się zadań z zakresu renowacji dzieł sztuki sakralnej. Przy każdym podejmowanym zadaniu występuje konieczność wykonania wielu próbek laboratoryjnych, czyli wstępnego sprawdzenia planowanej technologii renowacji obiektu.
Wyjątkowym właśnie dziełem, jakiego podjęliśmy się wspólnie z Renatą w ramach Pracowni Agios, jest ratowanie ikon z ikonostasu z Cerkwii Grekokatolickiej p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego w Wałczu.
![]() | |
Skala problemu - pekanie i łuszczenie się warstwy malarskiej. |
![]() |
od lewej - pierwsze i drugie - przed renowacją. Trzecie zdjęcie - po zakońcvzeniu prac naprawczych i konserwacyjnych. |
![]() |
Fragment Ikony Podwyższenia Krzyża Świętego przed i po renowacji |
![]() |
Ikona Podwyższenia Krzyża Świętego przed i po renowacji |
niedziela, 5 maja 2013
Odczytanie Ikony Błogosławionej Doroty z Mątowów
![]() |
Autorzy Ikony: Andrzej Binkowski i Renata Kowalczyk |
przez: Ks. Dariusz Sonak
I
„Ujrzałem
Pana siedzącego na wysokim i wyniosłym tronie, a tren Jego szaty
wypełniał świątynię. Serafiny stały ponad Nim; każdy z nich
miał po sześć skrzydeł; dwoma zakrywał swą twarz, dwoma okrywał
swoje nogi, a dwoma latał. I wołał jeden do drugiego: «Święty,
Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego
chwały».” Iz 6,1-3
Na
ikonie przeważa kolor złoty, który przypomina blask Boga, Jego
niedostępność.
W ten blask Bożej rzeczywistości wpisana jest postać Bł. Doroty – zanurzona cała w tej światłości, która nie jest dziełem człowieka. Życie Doroty zostało przebóstwione
z inicjatywy Boga. Okrąg nad jej głową, figura uważana za najdoskonalszą, nie mającą początku ani końca - tak jak Bóg, głosi prawdę o doskonałości Boga. Dorota promieniuje nie sobą, ale Bogiem, w którym żyjąc na ziemi była zanurzona.
W ten blask Bożej rzeczywistości wpisana jest postać Bł. Doroty – zanurzona cała w tej światłości, która nie jest dziełem człowieka. Życie Doroty zostało przebóstwione
z inicjatywy Boga. Okrąg nad jej głową, figura uważana za najdoskonalszą, nie mającą początku ani końca - tak jak Bóg, głosi prawdę o doskonałości Boga. Dorota promieniuje nie sobą, ale Bogiem, w którym żyjąc na ziemi była zanurzona.
II
„Nosimy
nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło
się
w naszym ciele. Ciągle bowiem jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym śmiertelnym ciele.” 2 Kor 4,10-11
w naszym ciele. Ciągle bowiem jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym śmiertelnym ciele.” 2 Kor 4,10-11
Na
dłoniach Doroty widoczne są dwie małe rany. Są to stygmaty –
mistyczny dar współcierpienia z Chrystusem. Dorota oprócz
codziennych cierpień, jakich doświadczała od swojego męża i
innych ludzi, otrzymała dar doświadczania ran Jezusa, które On
cierpiał z miłości do każdego człowieka. Jezus sam ją zaprosił
do dźwigania krzyża: „Powinnaś zaś pragnąć, byś dźwignąwszy
krzyż, mogła go nieść, idąc za Mną.” (1,6g). Jezus pozwolił
jej doświadczyć również rany przebicia serca, którego
doświadczył po śmierci.
III
„Umarliście
bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. Gdy się ukaże
Chrystus, nasze życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w
chwale.” Kol 3,3-4
Bł.
Dorota zaproszona przez Jezusa słowami: „Ja sam jestem twoim
życiem, w tobie działając i żyjąc. Ty więc umrzyj wszystkim
innym, a żyj tylko dla Mnie!” (2,19b), ostatnie miesiące swojego
życia spędziła w celi przyległej do katedry w Kwidzynie, gdzie
została zamurowana. Cegły widoczne na ikonie przypominają o życiu
ukrytym przed światem, ale jednocześnie ściśle zjednoczonym z
Boskim Oblubieńcem, któremu Dorota całkowicie się oddała. Z
ukrytego życia Doroty płynęła łaska nie tylko dla niej samej,
ale również dla tych, którzy przychodzili do niej, prosząc o
wstawiennictwo u Boga. Dlatego na cegłach widoczne są promienie
światła przypominające łaskę, którą Dorota najpierw sama
otrzymywała, a następnie dzieliła się nią z innymi. W jej życiu
został objawiony Chrystus i Jego chwała.
IV
„I
dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę
wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego chcę
tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i
przestrzegali przykazań, i według nich postępowali. Wtedy
będziecie mieszkać w kraju, który dałem waszym przodkom, i
będziecie moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem.” Ez 36,26-2
W
życiu bł. Doroty słowa proroka Ezechiela miały swoje realne
odzwierciedlenie: Jezus dał jej nowe serce. Podczas tego obdarowania
Dorota otrzymała „trzy głoski”: czarną, czerwoną i złotą.
Czarna głoska symbolizowała grzechy Doroty, czerwona – męka
Chrystusa, złota – udział w życiu wiecznym, którego Dorota
stała się uczestniczką na ziemi, dzięki łasce nowego serca. O
tych „trzech głoskach” przypominają trzy strzały skierowane ku
niebu, gdyż mają one prowadzić Dorotę do Boga. Dorota tuli
strzały do swego „nowego serca”. Najkrótsza strzała przypomina
o grzechu, który ma być jak „starta głoska”. Druga co do
wielkości przypomina mękę Jezusa, w której Dorota miała swój
namacalny udział. Trzecia, środkowa i największa starzała,
znajdująca się najbliżej nieba, wyraża pragnienie zjednoczenia
się z Bogiem w wieczności.
V
„ A
jeden ze Starców odezwał się do mnie tymi słowami: «Ci
przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli?» I
powiedziałem do niego: «Panie, ty wiesz». I rzekł do mnie: «To
ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w
krwi Baranka je wybielili. Dlatego są przed tronem Boga i w Jego
świątyni cześć Mu oddają we dnie i w nocy.” Ap 7,13-15
Bł.
Dorota ubrana jest w szaty w czterech kolorach: niebieski, biały,
żółty i zielony. Niebieska szata, która jest jakby ukryta
najgłębiej, przy jej sercu, przypomina, że Dorota otrzymała nowe
serce, pochodzące od samego Boga. Kolor niebieski jest kolorem życia
niebiańskiego, w którym Dorota uczestniczy dzięki łasce Bożej.
Jezus powiedział do niej: „Twoje życie było Moje, nie twoje. Ja
sam je rozpocząłem i udoskonaliłem, Ja byłem jego części
łącznikiem i rządcą, by je tobie zachować aż do wiecznotrwałego
żywota. Ja wspaniale w tobie działałem od twego dzięcięctwa,
wraz z Ojcem i Duchem Świętym… Od czasu, gdy wydobyłem tobie
stare serce, rozbudziłem ci tak twoje życie, że odtąd żyło i
wspaniale jaśniało przede Mną” (2,18b). Ten sam kolor jest
widoczny przy prawej dłoni Doroty, gdyż przeżywana przez nią
codzienność (umartwienia, dobre uczynki, praca) odzwierciedlała
życie zjednoczone z Bogiem.
Głowa
Doroty okryta jest białą nałęczką, która przypomina o
czystości, świętości
i prostocie. Biały jest symbolem ludzi sprawiedliwych przed Bogiem, żyjących w prawdzie. Dorota żyjąc sprawiedliwie, żyjąc według prawdy Ewangelii, została przyjęta przez swego Oblubieńca do chwały zbawionych. Jej szaty zostały wybielone we krwi Baranka, z którym zjednoczona za życia, dążyła do chwały zbawionych.
i prostocie. Biały jest symbolem ludzi sprawiedliwych przed Bogiem, żyjących w prawdzie. Dorota żyjąc sprawiedliwie, żyjąc według prawdy Ewangelii, została przyjęta przez swego Oblubieńca do chwały zbawionych. Jej szaty zostały wybielone we krwi Baranka, z którym zjednoczona za życia, dążyła do chwały zbawionych.
O
chwale Bożej, którą Dorota była obdarzona za życia i w której
uczestniczy również teraz, w wieczności, przypomina wierzchni
welon koloru żółtego. Życie Doroty wpisuje się w życie Boga. To
dzięki Niemu życie prostej i dobrej kobiety nabiera charakteru
Boskiego. Pan Bóg w niej i przez nią ukazuje swoją miłość,
czego świadkami są ludzie jej współcześni oraz my, którzy także
dziś możemy doświadczać wstawiennictwa bł. Doroty.
Zielona
szata jest symbolem działania Ducha Świętego, kwitnienia, nadziei
i nowego życia. Duch Święty został dany Dorocie razem z darami
miłości. Dzięki łasce Ducha Świętego mogła przyjmować łaskę
krzyża, gdyż sam Jezus jej powiedział: „Teraz zaś z wolna i
łagodnie posyłam mego Ducha Świętego, długo tobie pozostawiając.
Dlatego powinnaś chętnym duchem dźwigać moje brzemię, zwłaszcza,
że innego nie masz dźwigać, jak tylko którym ja objuczam”
(7,16e). To Duch Święty dawał jej niezachwianą nadzieję, że po
ziemskim wygnaniu wejdzie do nieba.
VI
„A
Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z
przyjacielem. Potem wracał Mojżesz do obozu, sługa zaś jego,
Jozue, syn Nuna, młodzieniec, nie oddalał się z wnętrza namiotu…
Ilekroć Mojżesz wchodził przed oblicze Pana na rozmowę z Nim,
zdejmował zasłonę aż do wyjścia. Gdy zaś wyszedł, opowiadał
Izraelitom to, co mu Pan rozkazał. I wtedy to Izraelici mogli
widzieć twarz Mojżesza, że promienieje skóra na twarzy Mojżesza.
A Mojżesz znów nakładał zasłonę na twarz, póki nie wszedł na
rozmowę z Nim.” Wj 33,11. 34,34-35
Twarz
Doroty jest lekko pochylona, co wskazuje na jej pokorę i zasłuchanie
w sprawy samego Boga. Mimo cierpień, których doświadczała każdego
dnia, przez jej oblicze przebija łaska pokoju dane od Oblubieńca w
słowach: „Nie bójcie się! Ja chcę was zachować nietkniętych i
jak najlepiej strzec!” (1,7d).
Wargi
Doroty są wąskie i pozbawione namiętności, stworzone, aby
spożywać Eucharystię, której Dorota pragnęła ponad wszelkie
skarby, mówiąc: „Którego dnia nie przyjmuję Eucharystii, tego
dnia dusza moja smutna jest aż do śmierci”(5,38c).
Przymknięte
oczy zwrócone są na świat ponadzmysłowy i sugerują życie
kontemplacyjne, do którego Dorota została zaproszona przez samego
Jezusa: „Nie męcz się, wiele biegając, modląc się, nie musisz
wiele mówić, lecz spoczywając w milczeniu, zważaj na mój głos i
odczuwaj zbawienny, a słodki smak życia kontemplacyjnego!”
(4,4a).
Życie
bł. Doroty, jej oddanie Bogu, otwartość na łaski Boże,
zasłuchanie w Jego wolę i oblubieńcze oddanie Jezusowi określił
sam Boski Oblubieniec w słowach: „Oto pójdźcie wszyscy i
kontemplujcie i oglądajcie dzieło, które wykonałem, jak jest
chwalebne, że nikt zganić nie może” (4,37e). Za dar bł. Doroty
niech będzie chwała Ojcu, i Synowi, i Duchowi Świętemu, jak była
na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen!
wtorek, 23 kwietnia 2013
CHUSTA Z MANOPELLO czyli MANDYLION
Podstawowe informacje naukowca na temat tego Wizerunku NIERĘKĄLUDZKĄSTWORZONEGO
Chusta z Manopello. Mandylion. Święte Oblicze. Obraz Nierękąludzkąmalowany.
Dla zwolenników nazywania TEGO WIZERUNKU "chustą Św. Weroniki" - proszę się zastanowić, gdyby ten obraz powstał podczas kaźni Drogi Krzyżowej to na Twarzy Chrystusa byłyby widoczne świeże rany, krew i opuchlizny. A co mamy na Mandylionie? Twarz noszącą ślady przebytej kaźni w trakcie gojenia. Lewe oko, które zostało skaleczone podczas biczowania i które widać jak jest zniekształcone na Całunie Turyńskim, tu jest już zdrowe. A co do legendy - grecko-rzymskie słowo vera eikon („prawdziwy wizerunek”) dało początek imieniu Weronika. I macie swoją świętą, która jeżeli istniała to na pewno miała innę imię.
Dla zwolenników nazywania TEGO WIZERUNKU "chustą Św. Weroniki" - proszę się zastanowić, gdyby ten obraz powstał podczas kaźni Drogi Krzyżowej to na Twarzy Chrystusa byłyby widoczne świeże rany, krew i opuchlizny. A co mamy na Mandylionie? Twarz noszącą ślady przebytej kaźni w trakcie gojenia. Lewe oko, które zostało skaleczone podczas biczowania i które widać jak jest zniekształcone na Całunie Turyńskim, tu jest już zdrowe. A co do legendy - grecko-rzymskie słowo vera eikon („prawdziwy wizerunek”) dało początek imieniu Weronika. I macie swoją świętą, która jeżeli istniała to na pewno miała innę imię.
czwartek, 4 kwietnia 2013
Ewolucjonizm - wiara utopijna i niesprawdzona
~TEMAT TABU : RELIGIJNY CHARAKTER EWOLUCJONIZMU :
"znany ewolucjonista Loren Eiseley z goryczą skonstatował: „Teologom zawsze zarzucano, że nazbyt często powołują się na mity i cuda, a oto świat nauki znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia, ponieważ nie pozostało mu nic innego, jak stworzyć własną mitologię, mianowicie założenie, że to, czego mimo usilnych starań nie uda się dziś udowodnić, naprawdę zdarzyło się w zamierzchłej przeszłości”
CYTUJĘ artykuł : ", W trwającej obecnie debacie „Intelligent Design” (Rozumny plan) obie strony, ewolucjoniści i kreacjoniści, stawiają wiele pytań. Odpowiedzi mogą niektórych zaskoczyć.
Wspólnym punktem w przekonaniach zarówno ateistów, jak i chrześcijan jest wiara (to też może niektórych zaskoczyć) — co prawda wiara w różne systemy, ale jednak silna wiara. Chrześcijanie wierzą w Boga Stwórcę, ateiści natomiast w naukę. To też jest wiara. A może nie? Z pewnością nauka jest oparta na dających się zademonstrować, powtarzalnych z tymi samymi wynikami faktach — lecz czy to nie wymaga wiary?
Jak dalece „naukowy” jest ateista, który przygląda się pięciu ważnym ogniwom w ewolucyjnej historii. Uznamy te idee za naukowe lub nienaukowe według tego, jak spełniają one naukowe kryteria powtarzalności, zgodności z obserwacjami naukowymi i sprawdzalności w laboratorium.
Wielki Wybuch — Big Bang
Najpopularniejsza obecnie teoria pochodzenia wszechświata zakłada, że cały wszechświat zaczął się od punktu osobliwości (tzw. singularity point) o nieskończonej gęstości masy, która rozszerzyła się do obecnych rozmiarów wszechświata. Potrzeba znacznej wiary, aby być przekonanym, że wydarzenie, które nie miało przyczyny, mogło dać tak dramatyczny rezultat. Nie zgadza się to z wszystkimi znanymi prawami fizyki, jak na przykład pierwsze prawo termodynamiki o zachowaniu energii i masy: rzeczy nie pojawiają się tak po prostu, z wyjątkiem tych w skali atomów, i to na bardzo krótko. Nie zgadza się to także z drugim prawem termodynamiki, jak je obecnie rozumiemy, mówiącym o tendencji do rozkładu porządku i informacji w kierunku bezładu; nikt nie zaproponował jak dotąd mechanizmu, który by wytłumaczył uporządkowany wszechświat — zaobserwowany porządek zawsze pochodzi z jakiegoś zewnętrznego źródła.
Tak więc Wielki Wybuch jest niepowtarzalny, niezaobserwowany, niezgodny ze znanymi prawami i niedający się sprawdzić w laboratorium. Jest więc nienaukowy. Potrzeba silnej wiary, żeby uwierzyć w taki zbieg okoliczności.
Ziemia
Trzeba podobnych skoków w ciemno, aby uwierzyć, że wszechświat ewoluował we właściwy sposób (jedynie przypadkowo), tak iż powstała nasza planeta z jej idealnymi warunkami do życia. Na przykład skład chemiczny naszej planety jest zupełnie inny od składu pozostałych ciał Układu Słonecznego — jest to głównie żelazo i nikiel. Przypadek miał spowodować powstanie planety o bardzo dużej gęstości, o wiele większej niż pozostałe wokół, z materiałów, które są raczej rzadkie w galaktyce.
Jak powstały nasze lądy, morza i atmosfera? Powinny wygotować się (wyparować) w początkowych fazach ewolucji planety, zanim ostygła. Jak powstał stosunek ilościowy tlenu do węgla z dokładnie właściwymi ilościami i we właściwych miejscach? Nie zaproponowano żadnej teorii ani mechanizmu, które by to mogły wytłumaczyć!
Pierwiastki życia — tlen, węgiel, azot itd. — nie powinny istnieć równocześnie w fazie kształtowania planety, szczególnie w obecności silnego promieniowania ze Słońca i przestrzeni zewnętrznej.
I znów: początki te nie zostały zaobserwowane, są niezgodne z obecną wiedzą, nie dają się powtórzyć ani sprawdzić. Założenia te są więc też nienaukowe, co stanowi poważny problem dla ateisty, który musi się oprzeć tylko na naukowych metodach.
Abiogeneza, czyli samorództwo
Być może największym problemem lub też cudem ewolucji jest pochodzenie życia. Jak powstała pierwsza żywa komórka? A wcześniej — jak uformowały się pierwsze DNA i aminokwasy w połączeniu ze sobą? (Kwas nukleinowy i aminokwasy wyłączają się nawzajem.) Co więcej, fundamentalne prawo biologii mówi, że wszystkie komórki pochodzą z innych żywych organizmów — ta niezmienna zasada znana jest jako biogeneza.
Jeśli nawet dałoby się zaproponować jakiś mechanizm umożliwiający współistnienie właściwych związków chemicznych, to skąd wzięła się ta ogromna ilość informacji koniecznych do skonstruowania komórki? Gdzie powstała maszyneria konieczna do odczytywania kodu DNA? Jaki był początek mechanizmu chemicznej reprodukcji? Skąd wzięły się mechanizmy naprawy uszkodzeń i wzrostu, które są tak pomysłowo zakodowane w DNA? To nie jest tylko trudny do rozwiązania problem. To jest niemożliwe! Nie tylko nie zaproponowano mechanizmu abiogenezy, ale żaden biochemik nie jest w stanie otrzymać pożądanego rezultatu nawet w najlepszych warunkach laboratoryjnych!
I stajemy przed kolejnym problemem: organicznych związków. Wiele ze związków występujących w żywych organizmach może istnieć w dwóch formach, jak gdyby lustrzanych odbiciach jedna drugiej. Jednak białka biologiczne zawierają tylko jedną, lewoskrętną formę aminokwasów, a DNA i RNA tylko prawoskrętną formę cukrów. Skoro naturalnie istniejące związki mają równe proporcje obu form, a żywe komórki powstały w sposób naturalny, powinny odzwierciedlać te proporcje w swoim składzie. Jednak we wszystkich żywych komórkach te związki chemiczne istnieją wyłącznie jako albo lewoskrętne, albo prawoskrętne. Sam ten fakt wskazuje na ekstremalną trudność abiogenezy.
Abiogenezy nigdy nie zaobserwowano, nie można jej odtworzyć w laboratorium i nie można jej sprawdzić. Jest to zatem teoria nienaukowa i musi być przyjęta przez ateistę jako cud wiary.
Specjacja — powstawanie gatunków
Kolejnym cudem wiary ateizmu jest powstanie licznych gatunków istot żywych z przypuszczalnego jednego gatunku.
Adaptacja jest dobrze znana i nie wzbudza kontrowersji — dany gatunek może wytworzyć szeroki wachlarz zmian swych głównych cech, zależnie od otoczenia. Ale powstanie nowego gatunku z innego to zupełnie inna sprawa. Nigdy czegoś takiego nie zaobserwowano ani nie można tego sprawdzić.
Ewolucja zakłada, że w rezultacie drobnych mutacji kodu genetycznego (DNA) doszło do powstania nowych gatunków. Takie mutacje uważane są zatem za pomocne i korzystne dla organizmu, dodające nową i lepszą informację do kodu genetycznego. Jednak żadnej takiej mutacji nigdy nie zaobserwowano — wszystkie mutacje powodują utratę informacji i zawsze są szkodliwe dla organizmu.
Cud specjacji jako kolejny musi pozostać sprawą wiary dla ateisty, gdyż nie można jej ani zaobserwować, ani powtórzyć.
Nieredukowalna złożoność
Jeśli nawet dopuścimy wszystkie poprzednie cuda, pozostaje jeszcze jedna przeszkoda nie do przezwyciężenia — nieredukowalna złożoność.
Integralną częścią wiary ewolucyjnej jest przekonanie, że każda mutacja, która staje się stałą częścią kodu genetycznego, musi być korzystna dla organizmu w procesie jego stopniowego rozwoju. Ale to powoduje poważny problem, jeśli chodzi o niektóre złożone narządy.
Weźmy dla przykładu oko. Składa się ono z wielu części: źrenicy (z jej mięśniem, zwieraczem optycznym) dla kontrolowania jasności światła, mięśni, które poruszają okiem, aby je skierować w pożądaną stronę, soczewki i mechanizmu ogniskującego, wodnistego i szklistego płynu organicznego, siatkówki przekształcającej światło w sygnał elektryczny, nerwu optycznego przesyłającego informacje do mózgu. W proces widzenia zaangażowana jest też spora część mózgu, który interpretuje ogromną ilość przesyłanych informacji. Bez którejkolwiek z tych części (a lista ta nie jest w żadnej mierze wyczerpująca) oko nie mogłoby funkcjonować, a pozostałe części nie dawałyby organizmowi żadnej przewagi nad innymi stworzeniami.
Proste pytanie: jak mogła wyewoluować którakolwiek z tych części oka? Przecież żadna z nich nie daje organizmowi żadnej przewagi bez wszystkich pozostałych. I znów nie ma żadnego wytłumaczenia — cud nieredukowalnej złożoności trzeba przyjąć na wiarę.
Jeśli oko byłoby jedynym takim przykładem, byłaby to tylko mała przeszkoda dla ewolucjonistów. Niestety, jest ich mnóstwo, choćby wspomnieć system krążenia krwi czy system mięśni i szkieletu. W rzeczy samej prawie każdy organ ciała ludzkiego może być podany jako przykład nieredukowalnej złożoności, który nie mógł powstać w rezultacie przypadkowych zmian procesu ewolucyjnego.
Prawdopodobnie największym przykładem nieredukowalnej złożoności jest sama pojedyncza komórka, której pochodzenia nie da się wytłumaczyć ani nawet sobie wyobrazić. To znów kolejny ważny element wiary ateistycznej.
Jeszcze jednym problemem związanym z nieredukowalną złożonością jest reprodukcja seksualna — w jaki sposób rozwinęły się płcie? Ewoluowanie samca bez samicy byłoby bezużyteczne. W jaki sposób nastąpiła zmiana z reprodukcji aseksualnej ku seksualnej, równocześnie na każdym poziomie biologicznym?
Nie ma żadnej sugestii na ten temat, zatem i ten cud ewolucyjny musi zostać przyjęty na ślepo, przez wiarę.
Wybór
Trzeba dokonać zdecydowanego wyboru między wszechpotężnym Bogiem Stworzycielem a serią ewolucyjnych cudów: Wielkim Wybuchem, porządkiem wszechświata, pochodzeniem życia na ziemi i samej planety, abiogenezą, specjacją, nieredukowalną złożonością i seksualnością (to jedynie kilka przykładów). Każdy z tych cudów jest niezgodny z obecnymi obserwacjami i prawami naturalnymi, co stawia ateizm w tym samym szeregu z religią.
Dlaczego więc ateizm jest tak pociągający, skoro wymaga takiej samej wiary w niewidzialne, jak i chrześcijaństwo? Odpowiedź kryje się w konsekwencjach i zobowiązaniach z tymi alternatywami związanych.
Ateizm: Nie ma Boga, a wszechświat nie ma żadnego znaczenia. Ludzie to tylko gatunek zwierząt; moralność i etyka są bezsensowne, tak więc nie jesteśmy przed nikim odpowiedzialni.
Teizm: Jest Bóg Stworzyciel, który uczynił człowieka i wszystko inne. On określa dobro i zło, co czyni nas odpowiedzialnymi przed Nim.
W taki oto sposób ateizm jest wygodnym sposobem unikania odpowiedzialności przed Bogiem. Wielu odrzuca teizm właśnie dlatego, że nie chce przyjąć tej odpowiedzialności. Przynajmniej jeden ateista, pisarz Richard Lewontin, był na tyle odważny, aby to wyznać: „Stajemy po stronie nauki pomimo oczywistej absurdalności niektórych jej postulatów, pomimo iż zawiodła w swych ekstrawaganckich obietnicach zdrowia i życia, pomimo tolerowania przez społeczność naukowców nieudowodnionych takich, ot, baśni, ponieważ przyjęliśmy jako założenie materializm”. „To nie tak, że metody i instytucje naukowe w jakiś sposób zmuszają nas do przyjęcia materialistycznych wyjaśnień świata zjawisk, wręcz przeciwnie — jesteśmy zmuszeni przez nasze a priori trzymanie się przyczyn materialistycznych do tworzenia systemu badań i zestawu koncepcji, które podają materialistyczne wyjaśnienia, niezależnie od tego, jak bardzo przeciwne są one intuicji i jak bardzo mistyfikujące dla niewtajemniczonych. Co więcej, materializm jest absolutem, gdyż nie możemy pozwolić na Bożą nogę w drzwiach!”!!!!!!!!!!!!!!!
Teizm
W kontraście do ateizmu teizm jest bardziej konsekwentny (ale nadal nienaukowy — Bóg rzadko kiedy pozwala robić z siebie przedmiot badań laboratoryjnych). Teiści będą świadczyć o swojej osobistej więzi z Bogiem Stworzycielem, który regularnie dokonuje cudów. Dla tych, którzy służą Bogu, jest On źródłem życia, mocy i natchnienia: „Słowem Pana zostały uczynione niebiosa, a tchnieniem ust jego całe wojsko ich (...). Bo on rzekł — i stało się, on rozkazał — i stanęło”2.
Z ostatnią tezą nie za bardzo się zgadzam. To nauka udawadnia nam teraz Prawdę o Dziele Stworzenia. Aby się o tym przekonać warto obejrzeć cykl wykładów Dr. Kenta Hovinda, zaczynając od tego:
![]() |
STWORZENIE ADAMA - Małgorzata Pilecka-Hilal (Liban) |
Subskrybuj:
Posty (Atom)